Statystki alarmują, że obecnie w Polsce jest trzykrotnie więcej krótkowidzów wśród dzieci, niż kilkanaście lat temu. – Szacuje się, że w całej populacji około ¼ dorosłych i 1/3 dzieci mają krótkowzroczność. W Polsce krótkowzroczność występuje u 15 proc. dzieci w wieku od 6 do 18 lat – mówi prof. Maria Formińska-Kapuścik z Kliniki Okulistyki Dziecięcej Katedry Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
Krótkowzroczność jest to wada refrakcji, w której wiązka promieni światła biegnących równolegle po przejściu przez ośrodki optyczne gałki ocznej ulega załamaniu w ognisku przed siatkówką, co prowadzi do pogorszenia ostrości wzroku. Jej najczęstszą postacią jest krótkowzroczność prosta, która występuje ok. 10. roku życia, a stabilizuje się w wieku 16-18 lat. Intensywna praca wzrokowa z bliska bez przerw powodująca nadmierny wysiłek oka oraz nieprawidłowe warunki oświetlenia, zaburzenie naturalnego rytmu dnia i nocy, spanie w oświetlonym pomieszczeniu, mogą sprzyjać rozwojowi tej dysfunkcji – wyjaśnia prof. Formińska-Kapuścik.
Rozróżnia się kilka etapów powstawania wady, może ona być wrodzona i występować już podczas narodzin dziecka i w okresie niemowlęcym. Kolejna postać to krótkowzroczność dziecięca rozwijająca się u pacjentów do 20. roku życia, a także krótkowzroczność wieku dorosłego u osób powyżej 20 lat.
U częstochowskich uczniów problem ten nie jest aż tak nasilony, niepokoi natomiast brak profilaktyki zdrowotnej w szkołach. Wada krótkowzroczności dotyka najczęściej dzieci rozpoczynające edukację. Powinien to być sygnał dla rodziców i pedagogów, aby w tym okresie szczególnie zwracali uwagę na higienę wzroku swych podopiecznych. Wzrok dzieci w tym wieku psuje się nie tylko od telewizora, czy komputera. Znaczącym negatywnym czynnikiem jest tutaj szkoła, czyli długotrwałe patrzenie w jeden punkt, zła postawa w czasie czytania i pisania, a także niewłaściwe oświetlenie i ustawienie ławek. Nauczycielom wydaje się, że wystarczy posadzić ucznia noszącego okulary w pierwszej ławce, zapominają przy tym o profilaktyce dla dzieci ze zdrowymi oczami, a tym samym higienie oczu krótkowidzów. Dyrektorzy placówek oświatowych nie zawsze też przestrzegają regularności badań wzroku w swych szkołach, a problem, mimo, iż nie tak wielki – istnieje. Poprosiliśmy dyrektorów siedmiu częstochowskich szkół podstawowych, aby zorientowali się, ile dzieci spośród ich uczniów jest krótkowidzami.
W Szkole Podstawowej nr 22, 24 spośród 164 uczniów jest krótkowidzami. Jak przyznaje dyrektorka, w czasie lekcji nie są wykonywane żadne ćwiczenia oczu, jednak w tym roku przeprowadzono już badanie wzroku wśród dzieci klas młodszych, a krótkowidze sadzani są w pierwszych ławkach. SP nr 42 w tym roku jeszcze nie przeprowadziła badania wzroku, pomoc krótkowidzom ogranicza się tu do sadzania ich w pierwszych ławkach i przypominaniu o zakładaniu okularów. Uczęszcza tu 12 dzieci z tym problemem. W SP nr 36, na 364 uczniów 57 jest krótkowidzami, co stanowi 15,7 proc. całości. Nauczyciele sadzają takich uczniów blisko tablicy, udzielają indywidualnych wskazówek, kontrolują efekty ich pracy i pilnują, czy noszą okulary. Sprawdzaniem wzroku dzieci zajmuje się szkolna pielęgniarka – Nie mamy, jak kiedyś specjalistycznego badania oczu co roku. Na pewno obserwujemy wzrost liczby krótkowidzów na przestrzeni ostatnich lat – komentuje dyrektor szkoły, Zofia Bartoszek. Podobnie, jeśli chodzi o opiekę zdrowotną, wygląda sytuacja w SP nr 19 – Badanie wzroku wykonywała pielęgniarka, niestety obecnie od miesiąca nikt nie jest zatrudniony na tym stanowisku, poszukujemy pracownika. Kiedyś w dzienniku zapisywane były ogólne informacje o wadach wzroku dzieci. Pociechy w okularach sadzane są w pierwszych ławkach, najlepiej w środkowym rzędzie – chodzi tutaj o kąt widzenia tablicy. Dzieci młodsze mają częstsze przerwy w pisaniu i czytaniu. Oświetlenie w klasach pada z lewej strony, mamy żarówki energooszczędne – wylicza dyrektor Halina Florczyk. Na 200 dzieci ze szkoły, u 28 występuje taka wada.
13% na tle ogółu stanowią krótkowidze w SP nr 46. Pedagodzy mają tam kilka sposobów na radzenie sobie z tym problemem, jednak wciąż nie są to wystarczające działania – Dzieci krótkowzroczne siedzą w pierwszych ławkach, robione są przerwy w pracy, zwłaszcza w klasach młodszych, gdzie maluchy często narzekają na ból oczu. Większy problem pojawia się w klasach IV, ponieważ uczniowie przechodzą z lekcji na lekcję i rzeczywiście brakuje czasu na odpoczynek dla oczu. Zawsze na początku roku szkolnego mamy spotkanie z pracownikami poradni okulistycznej, na którym zwraca się uwagę zwłaszcza na problem przesiadywania dzieci przed komputerem. Lekarze alarmują, aby przynajmniej stosować ekran ochronny i robić przerwy w pracy przy komputerze – zauważa dyrektor Janusz Sikorski.
Nasilenie się problemu krótkowzroczności wśród uczniów obserwuje dyrektor SP nr 8, Aleksandra Jurgielewicz. – W szkole jest 256 dzieci, z czego w klasach I-IV – 36 jest krótkowidzami, natomiast znacznie więcej jest ich w klasach V-VI. Zdecydowanie widoczne jest wzmożenie się tego problemu na przestrzeni ostatnich kilku lat. Pani higienistka robi takie badania przesiewowe. Z doświadczenia wiemy, że w naszej szkole więcej dzieci ma wady słuchu, aniżeli wzroku, jednak staramy się dbać o higienę wzroku dzieci. Przede wszystkim uczniowie noszący okulary mają pierwszeństwo, jeśli chodzi o zajmowanie pierwszych ławek. Próbujemy też co jakiś czas przesadzać uczniów, aby ci siedzący pod ścianą przenieśli się pod okno i odwrotnie – chodzi tutaj o kąt widzenia tablicy – tłumaczy.
Z uwagi na specyfikę placówki, największą świadomość problemu krótkowzroczności i jego zapobiegania, ma kadra SP nr 53 z oddziałami integracyjnymi. Uczęszczające do niej dzieci z różnymi rodzajami i stopniami upośledzenia wymagają specjalnej opieki i odpowiedniego wyposażenia edukacyjnego. Szkołą dysponuje więc m.in. lupami, powiększalnikami, czy odpowiednimi programami komputerowymi. Dzieci słabo widzące mają zawsze na ławkach lupy i w razie potrzeby mogą z nich skorzystać. Szkoła ta jest również wyjątkiem, jeśli chodzi o wykonywanie ćwiczeń poprawiających sprawność oczu i ogólną. Pedagodzy stosują tzw. ćwiczenia Dennisona wpływające na ogólny rozwój dzieci, wspomagające integrację półkul mózgowych, a jednocześnie stanowiące odpoczynek i relaks dla oczu. Do szkoły uczęszcza 95 dzieci z problemami wzroku i stanowią one 14 poc. ogółu – U nas ta wada wśród dzieci jest naprawdę widoczna, zwłaszcza, że jesteśmy szkołą z oddziałami integracyjnymi. W klasach I-III i VI obserwujemy tendencję wzrostową tej wady, w klasach IV bez zmian, a w V niewielki wzrost na przestrzeni ostatnich lat. Jeżeli nauczyciel zauważy, że coś dzieje się z dzieckiem, natychmiast zgłasza problem rodzicom i proponuje wysłanie na badanie wzroku. Takie sprawy staramy się więc kontrolować i rozwiązywać na bieżąco. Mamy dzieci zarówno z niewielkimi wadami wzroku, jak i poważnie niedowidzące. Mamy to szczęście, że pielęgniarka jest obecna w szkole prawie codziennie i wykonując dzieciom tzw. badania przesiewowe, bada im również wzrok. Wykonujemy też z dziećmi podstawowe ćwiczenia, jak np. ruch gałek ocznych w prawo i w lewo, dookoła. Jest gimnastyka śródlekcyjna, ogólna ciała, w czasie której odpoczywają też oczy. Pilnujemy, żeby dziecko właściwie siedziało i nie „pisało nosem” – mówi dyrektor Wanda Szymczyk.
Jak wynika z powyższych przykładów, tylko jedna na siedem szkół stara się dbać o wzrok uczniów poprzez specjalne ćwiczenia, niezbędne dla higieny i prawidłowego funkcjonowania oczu. – Brak regularnych ćwiczeń oczu w szkole jest jedną z głównych przyczyn powstawania i pogłębiania się krótkowzroczności. Istnieją różne ćwiczenia odprężające oczy i zapobiegające powstawaniu krótkowzroczności, najprostsze z nich, które można zastosować w przerwie lekcyjnej to ruch gałek ocznych w lewo i w prawo oraz w górę i dół, szybkie zamykanie i otwieranie oczu, obracanie gałek naokoło, patrzenie raz blisko raz daleko. Te ćwiczenia powinny być stosowane w szkołach, ponieważ wystarczy poświęcić na nie kilkadziesiąt sekund, a oczy dziecka zdążą w tym czasie odpocząć – zachęca dr Barbara Bociąga, okulista z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie.
IZABELA WOŹNICKA