Stary Rynek nowych możliwości


Kiedy cofniemy się do okresu powstania Częstochowy i będziemy szukać takiego miejscowego Biskupina, to z pewnością trafimy na Stary Rynek – wszak wskazują na niego pozostałości ruin z tamtego okresu. Najsmutniejsze jest to, że był to chyba najlepszy okres w historii tego miejsca.

Dziś, gdy słyszę coś o przysłowiowym „jednym okienku”, w którym można załatwić wiele spraw, to z pewnością nie tylko mnie ogarnia lekki uśmiech, ponieważ prawdziwe jedno okienko to już było i to niestety dawno na co wskazują wykopaliska. W jednym miejscu mieściły się: władza, więzienie, miejsce miar, czy chociażby pręgierz gdy miara się nie zgadzała. Każda epoka dokładała swoje pomysły i dzisiaj mamy to co mamy.
Obecnie widok jest dość obskurny. Poniekąd pokazuje nam też stan naszych miejskich finansów, a konkretnie brak pieniędzy na dokończenie prac badawczych. Mijając „Puchatka” napotkałam stałych bywalców, którzy bardzo chętnie służą wszelką opowieścią i pomocą, tylko jak wyciągną już ten korek z butelki. Uruchomienie galerii nie przyniosło oczekiwanego ożywienia zarówno Starego Rynku jak i okolicznych ulic. A szkoda, ponieważ mogłoby tu być miejsce ciekawe i wykorzystywane na różnego rodzaju okazje.
Krążą plotki jakoby w przeszłości z rynku odchodziły tunele, między innymi w kierunku Jasnej Góry. Byłby to wyczyn niebywały jak na technologię z tamtych lat, ale w XXI wieku może udałoby się uruchomić taki tunel w kierunku naszego magistratu, aby ten wykorzystał możliwości jakie drzemią w tym miejscu – przecież to tutaj urzędowali ich poprzednicy.
Po małym rekonesansie ponownie napotkałam tubylców. Pierwszy z nich głosem bardzo już zmęczonym powtórnie zaoferował pomoc, tylko gdy się upora z tą butelką w korku, a ten drugi nieopodal uporczywie podtrzymywał kamienicę. Może to dzięki niemu ona jeszcze tutaj stoi? – pomyślałam, i podobnie jak nasza władza oddaliłam się z tego miejsca w przekonaniu, że raczej nie odzyska już ono dawnego znaczenia. Przy obecnym nasyceniu demokracją trudno byłoby przewidzieć kto znalazłby się pod pręgierzem. A jednak trochę żal.

ANNA GAUDY

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *