RUGBY
Zwycięstwo nie przyszło łatwo, a jeszcze w trakcie drugiej połowy na prowadzeniu byli gospodarze. Konsekwentna gra i stopniowe eliminowanie błędów przyniosło jednak naszej drużynie zasłużony triumf i awans w ligowej tabeli.
Nasi zawodnicy wystąpili w nieco eksperymentalnym składzie – w pierwszej linii młyna zagrał Łukasz Fikus, który do tej pory regularnie występował w roli rwacza. Co gorsza, ze względu na grypę, która w ostatnim tygodniu przetrzebiła szeregi naszej drużyny, w Zielonej Górze nie mieliśmy ani jednego rezerwowego. Pomimo tych osłabień cel pozostawał niezmienny i było nim przywiezienie kompletu pięciu punktów.
Mecz rozpoczął się od ataku naszej drużyny. Mieszana gra atakiem i młynem pozwoliła prowadzić spokojną grę na połowie przeciwnika. Już po kilku fazach gry na pole punktowe przeciwnika przedarł się Dawid Dróżdż, ale szarżowany upuścił piłkę. Gospodarze bronili się bardzo ofiarnie i mimo przewagi terytorialnej naszej drużyny to oni zdobyli pierwsze, dość przypadkowe punkty. Po błędzie naszej drużyny w ataku, jeden z zielonogórzan przechwycił podanie i po około 60 metrowym rajdzie zameldował się z piłką między słupami. Odpowiedź ze strony naszej drużyny przyszła kilka minut później, gdy Mateusz Nowak oszukał przeciwników próbą podania i minął ich obok przegrupowania Niestety chwilę później, indywidualny błąd naszego skrzydłowego otworzył gospodarzom drogę do kolejnego długiego rajdu z własnej połowy zakończonego przyłożeniem. Przed samą przerwą przyłożenie dla naszej drużyny zdobył Szymczyk, ale dzięki lepszej egzekucji podwyższeń to gospodarze prowadzili 14:12. O pierwszej połowie można w skrócie powiedzieć, że w rugby grało RCC, a punkty zdobywali przeciwnicy. – W przerwie padło parę gorzkich słów. Powtórzyła się sytuacja z poprzedniego meczu kiedy sami zaczęliśmy zapraszać przeciwnika na nasze pole punktowe. Zafundowaliśmy sobie niepotrzebne nerwy, ale cieszę się że drużyna w końcu się obudziła – komentował później trener Mateusz Nowak.
Początek drugiej odsłony to najbardziej wyrównany okres meczu. Dwukrotnie przyłożenia zdobywali gospodarze i za każdym natychmiast nadchodziła odpowiedź naszych zawodników. Właściwy rytm znalazł popełniający wcześniej błędy atak, ale najważniejszą pracę wykonali zawodnicy w młynie. Prowadzeni przez dojrzalszego i pewniejszego z każdym meczem Patryka Weżgowca znów potrafili wygrywać młyny dyktowane przeciwnika i zupełnie zdominowali auty w których brylował Kuba Sterna. Od momentu gdy obie drużyny miały na koncie po cztery przyłożenia, a gospodarze prowadzili jeszcze 28:24, na boisku zaczęła dominować już nasza drużyna. Kolejne przyłożenia Dróżdża, Rokosza i Masalskiego ostatecznie nie pozostawiły złudzeń, kto był tego dnia lepszą drużyną. Gorycz porażki osłodził gospodarzom punkt bonusowy za cztery przyłożenia, który należał im się szczególnie za ofiarną obronę i skuteczne wykorzystywanie błędów naszej drużyny.
Trudno wyróżnić szczególnie któregokolwiek zawodnika, gdyż akcje naszej drużyny w tym meczu były wyjątkowo zespołowe. Punktowało aż siedmiu zawodników, jednak graczem meczu w oczach trenera był Łukasz Fikus, który po zaledwie kilku specjalistycznych treningach na opornicy zadebiutował w pierwszej linii i wykazał się wyjątkową siłą i wytrzymałością. Patrząc z perspektywy poprzednich meczy wydaje się, że nasza drużyna powoli zaczęła wchodzić we właściwy rytm, na boisku wyłaniają się naturalni liderzy poszczególnych formacji, współpraca między nimi jest dość dobra. Można tylko żałować, że właśnie teraz ligowa jesień się kończy, a powrót na boisko nastąpi dopiero w przyszłym roku. Bez względu na wyniki dwóch zaległych meczy z udziałem innych drużyn, nasi zawodnicy mogą przez kolejne miesiące czuć się dumnymi posiadaczami trzeciego miejsca w tabeli.
AZS UZ Zielona Góra – Rugby Club Częstochowa 28:43 (14:12)
Punkty dla RCC: Szymczyk (18), Nowak (5), Masalski (5), Dróżdż (5), Skowron (5), Rokosz (5).
PAWEŁ MIELCZAREK