Przymiarka do kolejnej fuzji


SZPITAL WOJEWÓDZKI W CZĘSTOCHOWIE

Po połączeniu oddziałów: okulistyki i nefrologii oraz przychodni specjalistycznych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie na Parkitce i Tysiącleciu dyrektor placówki Kazimierz Pankiewicz zaczął procedurę scalania oddziałów położniczo-ginekologicznych w obu lecznicach. Zdaniem personelu i pacjentów zakończy się to kolejną likwidacją oddziału w szpitalu na Tysiącleciu. Na to się nie godzą. Po pomoc udali się do posła PiS Szymona Giżyńskiego. Z inicjatywy posła Giżyńskiego 8 września konferencja prasowa dotycząca częstochowskiej służby zdrowia.

Chore reformy

Innowacyjne pomysły dyr. Pankiewicza: połączenie szpitali na Parkitce i Tysiącleciu, a następnie kolejnych oddziałów, mające przynieść naprawę stanu finansowego szpitala okazały się fikcją. Przed fuzją, oba szpitale generowały około 21 milionów złotych straty rocznie. Tyleż samo długu narosło już za pierwsze półrocze 2011 roku. Jednak nie zraża to dyrektora. Po okulistyce, reumatologii, nefrologii i przychodniach przymierza się do likwidacji 63-łóżkowego oddziału ginekologiczno-porodowego na Tysiącleciu, który pięć lat temu przeszedł kapitalny remont za sześć milionów złotych, zyskując tym samym europejskie standardy. Powstał tu nowy blok porodowy z nowoczesną aparaturą i klimatyzacją oraz salami: operacyjną, trzyłóżkową pooperacyjną, intensywnego nadzoru ścisłego, dwułóżkową poporodową, nowoczesną izbą przyjęć, gabinetem zabiegowym oraz miejscami na intymne ablucje przedporodowe i pomieszczeniem dla rodziny. Na oddziale pracuje odpowiedzialna i fachowa blisko 90-osobowa załoga lekarzy, położnych i pielęgniarek. Jak podkreśla położna Renata Wieczorek ze szpitala na Tysiącleciu oddział ma stuprocentowe obłożenie. – Pacjentki czują się tu bezpiecznie. Przeciwko likwidowaniu oddziału podpisało się ponad 5 tys. osób. Kopie otrzymali premier, minister zdrowia i marszałek sejmiku województwa śląskiego Zbieranie podpisów było spontaniczną akcją pacjentek. My występujemy w ich imieniu – mówi Wieczorek.

Może zabraknąć łóżek
Zdaniem lekarzy działania dyrektora mają głębszy podtekst. – Marszałek województwa śląskiego zmierza w kierunku budowania medycznej aglomeracji śląskiej z pominięciem Częstochowy. Zarzuca się, że w Częstochowie oddziały są powielane. A przecież podobnie jest w Katowicach, Gliwicach, Bytomiu i tam nikogo to nie bulwersuje. Wręcz przeciwnie władze ten stan wspierają. Jedynie w Częstochowie próbuje się robić eksperyment z pojedynczymi oddziałami, nie bacząc na to, że spowodują one zagrożenie zarówno epidemiologiczne i medyczne. Pojedyncze oddziały utrudnią dostęp pacjentów do lekarzy, zwłaszcza specjalistów. Najbliższe szpitale na Śląsku są w odległości 100 kilometrów od naszego miasta – mówi lekarz Zbigniew Strzelczak, ginekolog w szpitalu na Parkitce, radny miejski Prawa i Sprawiedliwości.
Łączenie oddziałów wiążą się ze zmniejszeniem liczby łóżek i pracowników medycznych. Taki trend w przypadku położnictwa zdaniem specjalistów niesie kolejny poważny problem. – Szpital na Parkitce ma dostać trzeci stopień referencyjności. Przyjmować będziemy pacjentki z bardzo wczesną ciążą, zagrożeniami porodem od 23 tygodnia ciąży. Ich pobyt w na oddziale będzie zatem wydłużony, zarówno przed porodem jaki i po. Z reguły w takich sytuacjach rodzą się wcześniaki, które wymagają dłuższej opieki medycznej w szpitalu. Po likwidacji oddziału na tysiącleciu po prostu będzie brakowało miejsca i pacjentki będą musiały szukać pomocy w odległych szpitalach na Śląsku – zauważa dr Strzelczak. Jego obawy powiela Renata Wieczorek. – Najważniejsze nie są zwolnienia pracowników, choć jest to dla nas też istotne, ale obawa, że w Częstochowie zabraknie miejsca na fizjologiczne porody. Dyrektor planuje z dwóch oddziałów ze 130 łóżkami, utworzyć jeden z 80. miejscami. Przyjęcie przez oddział na Parkitce trzeciego stopnia referencyjności spowoduje, że wydłuży się tam pobyt kobiet z zagrożeniem ciąży. Gdzie będą odbywać się fizjologiczne porody? Na 17-łóżkowym oddziale w szpitalu, przy ul. Mickiewicza. A co będzie, gdy nie daj Boże wystąpi jakieś kłopoty z zakażeniem oddziału? Czy ktoś o tym w ogóle myśli, przecież zdarzają się różne sytuacje – mówi położna.

Ku prywatnym porodówkom

Wielu się zastanawia, czy likwidacja oddziałów to nie krok do realizacji idei PO, czyli prywatyzacji służby zdrowia. – Nikt nie broni, by powstawały prywatne kliniki, ale nie zastąpią one państwowej służby zdrowia. Prywatna klinika porodowa nie podejmie się prowadzenia ciąży zagrożonej, wcześniaczej. Są to ogromne koszty. Tam będą się odbywały tylko porody fizjologiczne, bez powikłań – mówi dr Strzelczak. – Warto przy tym podkreślić, że prywatna służba zdrowia świetnie funkcjonuje przy państwowej, która załatwia ciężkie i skomplikowane przypadki. Na całym świecie nie ma państwa, w którym by funkcjonowała tylko prywatna służba zdrowia. Zawsze jest uzupełniana szpitalami państwowymi, które zapewniają podstawową opiekę i leczenie najtrudniejszych przypadków – dodaje.
Tok myślenia dr. Strzelczaka potwierdza dr Janusz Adamkiewicz, lekarz oddziału ginekologiczno-położniczego w szpitalu na Tysiącleciu, radny SLD. Zauważa przy tym, że w Częstochowie właśnie tworzy się prywatna porodówka.

Oszczędność dla NFZ

Prawda jest taka, że łączenie oddziałów przynosi oszczędność, ale Narodowemu Funduszowi Zdrowia. – Po połączeniu, nigdy nie pozostają dwa kontrakty, ale najwyżej półtora. Krok ten przyniesie efekt ekonomiczny, ale NFZ-owi. Mieszkańcom Częstochowy – jedynie utrudnienia dostępu do lekarzy i w konsekwencji poczucie lekceważenia i braku pomocy specjalistycznej – stwierdza dr Strzelczak.
Dyrektor Pankiewicz ewidentnie prowadzi minimalistyczną politykę kadrową. Jego sukces to, póki co, coraz mniejsza liczba pracowników i rosnący w astronomicznym tempie dług. – Działania dyrektora nie mają nic wspólnego z troską o pacjenta. Ta ekonomia idzie w kierunku przesunięcia środków do NFZ, a stamtąd do Katowic. Takich drastycznych działań nie ma w placówkach na Śląsku, a nie tylko nasz szpital jest zadłużony – zauważa dr Zbigniew Strzelczak. – Trzeba też pamiętać, że Częstochowa ma pewną specyfikę. Jesteśmy na uboczu aglomeracji śląskiej, zatem powinniśmy być samowystarczalni w pomocy medycznej – dodaje. Jak podkreśla niedługo Unia będzie wymagać od szpitali respektowania swoich norm, wymogi spowodują zmniejszenie łóżek na istniejących oddziałach.
Pełen obaw jest też dr Janusz Adamkiewicz. – Dotychczasowe działania dyrektora Pankiewicza przynoszą milionowe straty. Liczby przemawiają. Zatem wyłączenie oddziału porodowego zdecydowanie źle wpłynie na stan bezpieczeństwa mieszkańców. Jest to pomysł nieracjonalny, głupi i szkodliwy – mówi dr Adamkiewicz.

Oddział można obronić
Na pewno do końca bieżącego roku nie będzie połączenia oddziałów. Jest zatem szansa na odstąpienie od tego nieracjonalnego zamierzenia, choć dyr. Pankiewicza poparła Rada Społeczna szpitala (przeciwko były jedynie posłanka PO Halina Rozpondek i dyr. Zamiejscowego Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Częstochowie Magda Jagodzińska). Decyzja zależy od marszałka i wojewody. List do nich skierował prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk. Swoje negatywne stanowisko wyraziła też Rada Miasta Częstochowy. Zaangażowali się parlamentarzyści. Pomoc deklaruje poseł Szymon Giżyński, do którego udały się pielęgniarki i położne porodówki w szpitalu na Tysiącleciu.
Pozostaje pytanie, czy nie czas, by właściciel szpitala rzetelnie zanalizował ruchy dyrektora Pankiewicza, pod kątem ich drastyczności dla mieszkańców naszego miasta i regionu. Czy nie czas, by porównał stan obecny z tym, co było przed ich połączeniem szpitali. Czy wreszcie nie czas na reakcję, zanim dojdzie do większych strat.
– Szpital wojewódzki podlega marszałkowi, ale trzeba pamiętać, że świadczy on usługi dla mieszkańców Częstochowy. Równie marszałek musi dbać o mieszkańców Częstochowy jak Katowic – zauważa dr Strzelczak.

UG

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *