„Podobnie jak w 2002 roku, tak i w 2006 i w 2010 roku, Wspólnocie Samorządowej i Tadeuszowi Wronie, chodziło i chodzi o jedno: przejąć, choćby w części, elektorat PiS i kosztem PiS dostać się do władzy.”
Człowiek numer dwa we Wspólnocie Samorządowej Tadeusza Wrony – Adam Banaszkiewicz najpierw drogą mailową rozesłał do wielu swoich znajomych, a później zamieścił na stronie internetowej KWW Wspólnota swój tekst: „Dlaczego sympatyk PiS powinien głosować na Tadeusza Wronę?”
Od czasu do czasu, nieśmiało i bez pedanterii, ukazywaliśmy Czytelnikom „Gazety Częstochowskiej” niektóre tylko przykłady sięgania przez „Wspólnotę Samorządową” – w działaniach politycznych – do prawdziwego arsenału kłamstw i obłudy. Dzisiaj pan Banaszkiewicz nawet nam sprawił niespodziankę i w czwartym, i paroakapitowym tekście wypalił całą salwą hipokryzji.
Żeby zjednać sobie opinię publiczną pan Banaszkiewicz zaczyna układnie: „Niewątpliwie w większości spraw częstochowska Wspólnota Samorządowa popiera PiS; uważamy, że nie można pozwolić na ekscesy znieważające uczucia osób wierzących, w stosunkach z innymi państwami powinniśmy się kierować prymatem polskich interesów, państwo powinno wspierać rodziny, a w sferze obyczajowej powinien panować porządek”. Wytrawny politycznie, lisi spryt Banaszkiewicza sprawia, iż takie „poparcie” udzielone PiS-owi nic, a nic Wspólnotę Samorządową nie kosztuje; przecież pod takimi, czysto hasłowo brzmiącymi, ogólnikami podpisaliby się i Tusk, i Napieralski i Pawlak, oraz ich formacje. Uspokojony tym, iż PiS wielkodusznie poparł, przechodzi Banaszkiewicz niezwłocznie do punktowania różnic i subtelnie wysuwa pod adresem PiS-u pierwszy zarzut: „Wspólnota odrzuca zasadę prymatu interesu partyjnego nad dobrem wspólnoty lokalnej. Sprzeciwiamy się przedmiotowemu traktowaniu samorządu, w tym postrzeganiu wyborów lokalnych jako sprawdzianu przed wyborami samorządowymi . „Ten insynuacyjny wobec PIS-u ton, ma jednakowoż we Wspólnotowej praktyce bogatą tradycję. Tadeusz Wrona wielokrotnie głosił tezy o swoistej niezdolności dużych partii, w tym PiS-u – w porównaniu do partii lokalnych, jako Wspólnota – do rozpoznawania spraw samorządu terytorialnego Vidle: wywiad z Tadeuszem w „Niedzieli”.
Następna kula w płocie – w tekście Banaszkiewicza: „lokalny PiS aktywnie włączył się w zeszłym roku w agitację na rzecz odwołania prezydenta miasta”. Przecież lider częstochowskiego PiS-u, poseł Szymon Giżyński wskutek, między innym, larum jakie wzniósł eks-prezydent Wrona i jego poplecznicy, był zawieszony, przez bez mała pięć miesięcy, w prawach członka PiS, na okoliczność zbadania rzekomego udziału częstochowskiego PiS-u w kampanii referendalnej i rzekomej współpracy w tej sprawie z PO, SLD czy tez referendalnym komitetem. Jak stwierdził Rzecznik Dyscyplinarny PiS, Karol Karski, po surowych i dociekliwych czynnościach – z braku jakichkolwiek dowodów – postępowanie wobec Giżyńskiego zostało – przez najwyższe władze PiS – umorzone. Banaszkiewicz dobrze o tym wie, a mimo to, z premedytacją, powtarza kolejne wobec częstochowskiego PiS-u – insynuacje. Zatem… następna insynuacja Banaszkiewicza: „Kompromitację PiS współpracą z PO w rządzeniu miastem próbuje się dziś ukryć”. Jak można ukrywać coś, co nie istnieje, czego fizycznie nie ma? Nie ma bowiem między PO i PiS-em w sprawie miasta żadnego układu, koalicji, porozumienia; ba, nie ma nawet pragmatycznej współpracy. Kiedy świetny administrator, Ryszard Majer, zaczął wprowadzać w częstochowskiej oświacie sensowne, autorskie pomysły; prezydent Kurpios natychmiast nadzór nad oświatą mu odebrał. Jest, wśród wielu innych, także koronny dowód na brak politycznej współpracy w Częstochowie między PO i PiS-em. To fakt całkowicie rozbieżnego między PO i PiS-em głosowania w częstochowskiej Radzie Miasta w sprawach dla PO – programowo i prestiżowo – kluczowych: zwiększenia ilości punktów sprzedaży alkoholu i połączenia częstochowskich szpitali.
Dlaczego mówienie przez Banaszkiewicza o współpracy między PO i PiS-em jest insynuacją wyjątkowo nietrafioną? Dlatego, że po ubiegłorocznym referendum podjęło pracę w częstochowskim Urzędzie Miasta, góra, trzy – cztery osoby, w tym Ryszard Majer – kojarzone z PiS- em. Jak to się ma do rzeszy ponad 800 magistrackich urzędników których, w ogromnej większości powołał, a w całej swej okazałości ukształtował formalny i faktyczny sojusz ideowo- polityczny między PO i formacją (Liga Miejska; Wspólnota Samorządowa) Tadeusza Wrony, zawarty w 2002 i pielęgnowany także po ubiegłorocznym referendum przez obie siły: PO i Wspólnotę Samorządową. Przecież po 15 listopada 2009 roku PO utrzymała w Częstochowskich instytucjach komunalnych w zasadzie pełne status guo; nie tknięto zwłaszcza arcyważnych przedsiębiorstw komunalnych – oczka w głowie – eksprezydenta Tadeusza Wrony; PO nie zwolniła z pracy nikogo spośród ludzi Wrony, a jeżeli kogoś „przesunięto”, to na komfortowych warunkach, z zachowaniem swobody działania i wpływów. Dlaczego PO tak postępowała, a Tadeusz Wrona zachował – po 15 listopada 2009 roku – dla swoich ludzi niemal maksimum wpływów? Dlatego ,że czuła, obustronna pamięć – PO i Wspólnoty Samorządowej – o współpracy zadzierżgniętej w 2002 roku, przesądza o konieczności jej ochrony i praktycznej kontynuacji po dziś dzień.
Na tym poprzestanę, mimo iż przykładów na obłudę Banaszkiewicza w jego tekście znalazłoby się jeszcze całe mnóstwo, a efekty nurkowania przez pana Adama w oceanie hipokryzji na głębokość Rowu Mariańskiego można by na użytek opinii Czytelników demonstrować jeszcze długo. W tym miejscu, chciałbym się jednakowoż odnieść do dwóch spraw, stanowiących – nawet na tle dotychczasowych, ugruntowanych w tym względzie, osiągnięć liderów Wspólnoty Samorządowej – wyjątkowe połączenie bezczelności z absurdem. Otóż w swym manifeście Banaszkiewicz nawołuje wprost, by wyborcy – sympatycy Prawa i Sprawiedliwości – nie głosowali na Artura Warzochę, co byłoby „brakiem roztropności”, lecz swe poparcie przerzucili na eksprezydenta Tadeusza Wronę, którego „poglądy są bliskie etosowi PiS”. Zarzut „braku roztropności” – to obraża wyborców – elektoratu Prawa i Sprawiedliwości , który przecież wie jak głosować: zgodnie z własnym sumieniem i w odniesieniu do uchwały Komitetu Politycznego PiS, a przede wszystkim decyzji samego prezesa Jarosława Kaczyńskiego, czyniących z Artura Warzochy – jedynego kandydata PiS na Urząd Prezydenta Częstochowy. Prezes Jarosław Kaczyński popiera Artura Warzochę, jako jedynego kandydata PiS na prezydenta Częstochowy, a Tadeusz Wrona słowami swego najbliższego współpracownika to ignoruje, domagając się od elektoratu PiS głosowania na siebie. Wobec prezesa Jarosława Kaczyńskiego partii Prawo i Sprawiedliwość i jej elektoratu jest to stanowisko – eksprezydenta Tadeusza Wrony – nonszalanckie, prowokacyjne i obraźliwe. Jeszcze większą bezczelnością razi stwierdzenie, iż poglądy Tadeusza Wrony „są bliskie etosowi PiS”. Jak to? Bliski etosowi PiS jest polityk – Tadeusz Wrona – zapraszający i fetujący w Częstochowie z jednej strony Guntera Verheugena – koryfeusza niemieckiej i europejskiej lewicy; z drugiej strony: Berndta Posselta, rzecznika Ziomków Sudeckich i jednego z najbliższych współpracowników Eriki Steinbach? Bliski etosowi PiS jest polityk – Tadeusz Wrona – popierający kosztem kandydata Prawa i Sprawiedliwości – kandydata PO, Jerzego Buzka, w ubiegłorocznych wyborach do Europarlamentu? Bliski etosowi PiS jest polityk – Tadeusz Wrona – popierający w wyborach parlamentarnych w 2005 roku – z Częstochowy, do Senatu – jednocześnie: Józefa Błaszczecia z LPR; Piotra Kurpiosa z PO i Czesława Ryszkę z PiS? Bliski etosowi PiS jest polityk – Tadeusz Wrona – w 1995 roku będący jednym z najbliższych współpracowników i filarem Sztabu Wyborczego Hanny Gronkiewicz – Waltz, kandydatki na Urząd Prezydenta Rzeczpospolitej? Nota bene, podczas zorganizowanego w Częstochowie przez Tadeusza Wronę spotkania wyborczego Gronkiewicz-Waltz, Wrona został, przez swoje środowisko polityczne, całkiem poważnie i oficjalnie, zgłoszony na projektowane przez wnioskodawców stanowisko wiceprezydenta Rzeczypospolitej, czyli zastępcy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Pytana o zdanie w tej sprawie Hanna Gronkiewicz-Waltz – przytaknęła. Po czym, w wyborach prezydenckich , zdobyła 3 procent głosów.
Dlaczego Wspólnota Samorządowa i Tadeusz Wrona w tegorocznych wyborach samorządowych szermują nieprawdą; wmawia ją wyborcom rzekomą nieroztropność w przypadku głosowania niezgodnego z oczekiwaniami Wspólnoty , a nawet poprzez absurdalne implementacje naruszają integralność etosu Prawa i Sprawiedliwości?
Zawsze było i jest tak samo. Podobnie jak w 2002 roku, tak i w 2006 i w 2010 roku Wspólnocie Samorządowej i Tadeuszowi Wronie chodziło i chodzi o jedno: przejąć, choćby w części, elektorat PiS i kosztem PiS dostać się do władzy. W 2002 roku Tadeusz Wrona umieścił na swoich wyborczych listach kilku członków PiS-u – Jacka Betnarskiego, Teresę Posiadałę, Jerzego Kowalskiego – bez zgody stosownych, statutowych władz Prawa i Sprawiedliwości, za co, decyzją prezesa Jarosława Kaczyńskiego i Zarządu Głównego, osoby te zostały członkostwa w PiS-ie – pozbawione.
W 2006 roku jawnego poparcia, w swoim imieniu, udzielił Tadeuszowi Wronie – Marek Jurek , a skrytego, niejawnego – jeszcze paru polityków PiS-u.
W 2010 roku, w imieniu Wspólnoty Samorządowej część operacji wymierzonej w wyborczy interes PiS-u wziął na siebie: Adam Banaszkiewicz.
/r./