POChP – pochodna palenia!


Rozmowa z dr n. med. Tadeuszem Zielonką, pulmonologiem, Przewodniczącym Oddziału Warszawsko-Otwockiego Polskiego Towarzystwa Chorób Płuc.

– Co to jest POChP?

Przewlekła obturacyjna choroba płuc. Obturacja to zwężenie oskrzeli, czyli rurek doprowadzających powietrze do pęcherzyków płucnych. Objętość płuc wynosi 4–6 litrów, ale zwykle używamy ok. pół litra. Więcej potrzebujemy dopiero podczas wysiłku, gdy pogłębiamy wdech i przyspieszamy oddech. W POChP chory nie jest w stanie w krótkim czasie przepuścić odpowiednio dużej ilości powietrza przez oskrzela.

– Jakie są objawy tej choroby?

Kaszel i duszność. Niestety, czasem nawet lekarzowi trudno odróżnić objawy POChP od innych schorzeń. Na przykład chorzy po zawale serca, którzy palą, mają przewlekły kaszel i duszność wysiłkową, a gdy mówią o tym lekarzowi, słyszą, że to serce! I dostają więcej leków nasercowych, bo nikomu nie przyjdzie do głowy, że mają również POChP.
Choroba ta wydaje się trudna do rozpoznania także dlatego, że osoba paląca ma kaszel, do którego niestety się przyzwyczaja i przestaje go traktować jako patologię. Tym, co zaczyna przeszkadzać, jest dopiero duszność wysiłkowa, która najczęściej pojawia się przy okazji infekcji i uniemożliwia np. poruszanie się po pokoju. POChP nie boli i w tym sensie jest podstępna.
W Polsce choruje prawie 10 proc. dorosłej populacji, ale leczonych z nich jest mniej niż 20 proc., bo reszta nie wie o swojej chorobie.

– Dlaczego wykrywalność jest tak niska?

Ponieważ wciąż za mało mówimy o tej chorobie. Pacjent musi przyjść do lekarza, ale lekarz powinien też głębiej zainteresować się tym chorym pod kątem profilaktyki oddechowo – płucnej, np. skierować na spirometrię, nawet jak jeszcze nie uskarża się na uciążliwe dla niego objawy. Niestety, u nas tak pojęta profilaktyka się nie opłaca. Nie stać nas na małe pieniądze, by po latach płacić duże. POChP w mało zaawansowanym stadium nie pochłania bowiem wielkich sum, ale ciężkie fazy, do których dochodzi z powodu opóźnionego rozpoznania, kosztują bardzo dużo.

– Czy wciąż chorują głównie mężczyźni?

Tak. Dziś mamy trzy razy więcej chorych mężczyzn niż kobiet, ale proporcje się zmieniają.
W latach 80. w Polsce paliło 60 proc. mężczyzn i mniej niż 20 proc. kobiet. Dziś pali 38 proc. mężczyzn i 24 proc. kobiet. Trzeba też zauważyć, że POChP jest pochodną palenia, a ono zależy od modelu kulturowego. Po papierosy sięga tylko 4 proc. Chinek, ale w Skandynawii zaczyna już palić więcej Szwedek i Dunek niż ich rodaków. W tych krajach to tylko kwestia czasu, kiedy zacznie chorować więcej pań.

– Kiedy należy zgłaszać się na spirometrię?

Osoba paląca powinna mieć wykonaną pierwszą spirometrię po 20 latach palenia (mówimy
o tzw. 20 paczkolatach), czyli ok. 40 roku życia. Jeżeli jednak zacznie palić paczkę papierosów dziennie np. w wieku 14 lat, to wypali te 20 paczkolat odpowiednio wcześniej. Badanie trzeba powtarzać co rok. Bez niego nie wykryjemy zwężenia oskrzeli, które prowadzi do zalegania powietrza w płucach, a w konsekwencji do rozedmy.
Nie zlikwidujemy jej, nawet jeśli rozszerzymy oskrzela, bo nie jesteśmy w stanie przywrócić zniszczonej struktury płuc. Rozedma jest bowiem jak nadmiernie nadmuchany balon, który utracił sprężystość, bo ktoś zapomniał spuścić z niego nadmiar powietrza. A części zamiennych brak, bo choć POChP należy do najważniejszych wskazań do przeszczepów płuc, w Polsce wykonano ich niewiele ponad 20. Podstawowym zaleceniem pozostaje więc rzucenie palenia. Na poprawę rokowania trzeba czekać wiele lat, ale warto.

– Jakie zagrożenia niesie POChP?

Największym problemem jest niewydolność oddychania, czyli sytuacja, gdy człowiek staje się inwalidą oddechowym. O ciężkim POChP mówimy wtedy, gdy przepływy powietrza w ciągu 1 sek. spadają poniżej 50 proc. wartości należnej. Ludzie ci wymagają stałej, przewlekłej tlenoterapii. Niestety, ta kwestia jest u nas źle rozwiązana. Chory z niewydolnością oddechową dusi się, oczekując na koncentrator tlenu po osobie, która odeszła lub zwiększenie limitów przez NFZ.

– W jaki sposób przebiega leczenie?

Choroby obturacyjne leczy się przede wszystkim wziewnie. Pacjenci nie są do tego przyzwyczajeni i pytają o tabletki. Tymczasem leki wziewne pozwalają znacznie (nawet pięćdziesięciokrotnie!) zmniejszyć dawkę leku, a przez to zmniejszyć efekty uboczne. Działają miejscowo, jak maść
z antybiotykiem. Wymagają pewnego wysiłku – koordynacji wdechu i wydechu – ale zysk jest ogromny! Tymi minidawkami możemy osiągnąć znacznie więcej niż dużymi dawkami leków doustnych lub dożylnych.
Drugi element leczenia polega na dokładaniu leków jak cegiełek. Gdy jest ich już kilka i nie pomagają, przychodzi czas na zintegrowaną pomoc chorym. POChP wyniszcza człowieka tak, jak choroba nowotworowa. Ludzie ci nie mają tkanki tłuszczowej, bo cały ich wysiłek jest skoncentrowany na tym, by oddychać. Nie wystarczą więc leki wziewne, należy pomyśleć
o rehabilitacji oddechowej. A tej nie ma w naszym systemie, choć znane są twarde dowody jej skuteczności. Trzeba więc „naciągać” procedury pod już istniejące, żeby ratować pacjenta. Poza tym, każdy chory na POChP powinien być zaszczepiony. W standardach światowych coroczne szczepienie przeciwgrypowe jest postawione na równi z lekiem wziewnym, a my nie osiągamy tu nawet kilkunastu procent. Ba! Nie można nawet zaszczepić personelu medycznego, bo tego nie chce. A przecież personel może zarazić pacjenta i będzie to ostatnia choroba w jego życiu.
A gdzie odpowiednie żywienie, fizykoterapia, kinezyterapia? Pracujemy nad tymi zagadnieniami
i na pewno nie damy spokoju decydentom.

– Jakie są powikłania POChP?

Nieleczone POChP prowadzi do rozedmy płuc, a ta do odmy. To bardzo groźne, niekiedy śmiertelne powikłania. Trzeba też wspomnieć o tym, że POChP współistnieje z rakiem częściej niż w populacji zdrowej. Poza tym prowadzi do wspomnianej niewydolności oddechowej, a ta do niewydolności serca. Spowodowane nią niedotlenienie prowadzi z kolei do zaburzeń hormonalnych
i metabolicznych, bo wpływa na funkcje wydzielnicze narządów wewnętrznych. Dlatego POChP przestaje być już tylko problemem zwężonych oskrzeli, a zaczyna być postrzegana jako choroba ogólnoustrojowa.

– Co Pan sądzi o nowym teście CAT?

To bardzo dobra idea. Test ten określa praktyczne minimum pytań, które lekarz powinien zadać pacjentowi z POChP, aby ocenić jego stan. Poprawia też komunikację lekarza z chorym. Powinien więc być powszechnie stosowany, tak jak test kontroli astmy. Ubolewam więc, że na razie jest
w powijakach i gdyby zapytać o niego wielu lekarzy, można by ich wprowadzić w duże zakłopotanie.

Materiał prasowy przygotowany przez Stowarzyszenie „Dziennikarze dla Zdrowia“ na konferencję prasową, listopad 2011 r.

r

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *