PO KATAKLIZMIE


Mimo ogromnego wysiłku energetyków, których brygady remontowe (60 czyli ok. 240 ludzi) pracują bez przerwy od piątku jeszcze kilkaset posesji w regionie pozostaje bez światła. Bezpośrednim skutkiem wichury było 400 zerwanych przewodów, 60 przewróconych słupów wysokich, średnich i niskich napięć, około tysiąca stacji transformatorowych bez zasilania, a w konsekwencji nawet do stu tysięcy osób w regionie pozbawionych zostało prądu.
W sumie przyjęto ponad dwa tysiące reklamacji. Ich sprawdzanie i usuwanie trwa do chwili obecnej.

W Rejonie Energetycznym Lubliniec do zrobienia pozostało jeszcze najwięcej. W poniedziałek rano bez zasilania były cztery stacje trafo (pierwotnie było bez prądu 180). Z ponad 30 przewróconych słupów jeszcze siedem pozostało do postawienia. Uporano się z 4 awariami na liniach wysokich napięć, ale naprawa sieci w ciągu Wrzosowa-Herby potrwa jeszcze ok. dwóch tygodni. Tutaj aż pięć potężnych słupów kratowych zostało uszkodzonych z tego trzy przewrócone trzeba zastąpić nowymi. Gminy Boronów i Herby zasilane są z rezerwowej linii od strony Lublińca. Większym skupiskiem odbiorców bez prądu był w poniedziałek jeden blok w Herbach Nowych.
Najszybciej opanowano sytuację w Rejonie Energetycznym Myszków. Uszkodzonych było 9 linii średniego napięcia. Usunięto z nich 50 drzew, zreperowano zerwane w 11 miejscach przewody, wymieniono trzy złamane słupy i wymieniono dwa transformatory. Na liniach niskiego napięcia przewody zerwane były w 56 miejscach, a 11 słupów wymagało wymiany. Przyjęto 342 reklamacje, z których większość załatwiono do soboty.
Dużo, bo aż 340 reklamacji przyjął Rejon Energetyczny w Kłobucku. W 90 przypadkach trzeba było łatać zerwane przewody sieci niskich napięć i w dwudziestu miejscach na liniach średnich napięć. W sumie wymienić trzeba było 15 złamanych słupów. We Wręczycy-Klepaczka powalonych zostało 50 drzew. W poniedziałek praca trwała normalnie, jak zwykle czuwało pogotowie energetyczne.
Gigantyczną liczbę ponad 600 zgłoszeń przyjął Rejon Energetyczny Częstochowa Teren. Od piątkowego popołudnia bezustannie pracowało do poniedziałku 14 brygad, dzięki czemu większość reklamacji została załatwiona. W poniedziałek rano było ich 20, ale w części były to nowe zgłoszenia i dotyczyły pojedynczych odbiorców. Najdłużej, bo do późnego wieczora w piątek, czyli pięć do siedmiu godzin bez prądu były całe Konopiska, Olsztyn i część Blachowni. Prawie trzy dni bez światła musieli obyć się mieszkańcy Janowa Ponika i Dziadówek – przewody zerwane były w aż 250 miejscach, a 285 stacji transformatorowych było bez zasilania.
W samej Częstochowie, chociaż awarii było mniej niż gdzie indziej, chwilowe braki prądu dokuczały największej liczby ludności. W wielu dzielnicach światło gasło na chwilę, zapalało się i znów na kilkanaście minut gasło. To mieszkańców bardzo denerwowało, ale było spowodowane lokalizowaniem uszkodzeń na liniach średniego napięcia. Pogotowie Energetyczne zlokalizowało 115 punktów zerwania przewodów, dwa zniszczone słupy i dwie latarnie uliczne na ul. Waszyngtona i Lenartowicza. 50 stacji trafo zostało bez zasilania czego owocem było 320 reklamacji i ok. 12 tysięcy osób bez prądu. W poniedziałek do usunięcia pozostało tylko 17 awarii, głównie w miejscach gdzie wcześniej nie można było się dostać.
Najwięcej uszkodzeń powstało na obrzeżach miasta i w tych dzielnicach, gdzie jest napowietrzna sieć energetyczna czyli na Stradomiu, w Gnaszynie, na Wyczerpach, Lisińcu.
Straty są bardzo trudne do oszacowania, ale mogą przekroczyć 1,5 mln złotych. Tylko naprawa linii wysokiego napięcia Wrzosowa-Herby może kosztować pół miliona.

R

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *