Ewangeliarz – KS. GRZEGORZ UŁAMEK
Jedną z cech, którą cenimy u ludzi jest zdolność słuchania innych. Jest to cecha pożądana, ale rzadka. Nie umiemy słuchać i gdy inni chcą się z nami podzielić sobą, spotykają się z reakcjami niesprzyjającymi otwartości. Zazwyczaj można to po porostu wyczuć, że ktoś jest zamknięty na naszą informację, sugestie, ale przede wszystkim zamknięty na nas samych. I wtedy przestajemy ufać ludziom, żeby nie widzieć jak ziewają, mówią o sobie, albo jak niezdarnie próbują zmienić temat. Nie mówimy o wrażliwych i kruchych częściach swej duszy, gdy widzimy, że ktoś jest “zajęty”, nawet gdy byłby na bezrobociu. Oto trzy podstawowe zasady, które powinniśmy opanować, żeby nauczyć się słuchać innych. Po pierwsze – trzeba być dostępnym dla tych, którzy chcą się podzielić sobą. Myślimy tu o “obecności” dla innych. Pukamy do drzwi – zamknięte! Telefonujemy – abonent zajęty albo wyłączony! Ważniejsza jednak od obecności fizycznej jest obecność i dostępność osobowościowa. “Bycie obecnym i dostępnym dla drugiego człowieka jest nieomylnym znakiem miłości i troski.
Wszyscy jesteśmy wyczuleni na oznaki braku zainteresowania. Gdy je dostrzegamy, ze smutkiem znikamy w ciemności nocy” (John Powell, Loretta Brady, “Chcę powiedzieć kim jestem”). Drugi warunek, to umiejętność akceptowania innych takimi jakimi są. Każdy z nas się wciąż rozwija i wciąż zmienia, i próbuje powiedzieć drugiemu człowiekowi: “Proszę, bądź cierpliwy. Bóg jeszcze nie skończył”. Błąd, któremu ulegamy polega na tym, że nie akceptujemy kogoś na etapie, który właśnie przechodzi. Jesteśmy niecierpliwi i rozczarowani dając niezliczoną ilość rad i sposobów na zmiany i ulepszenia. Musimy się nauczyć akceptować człowieka w tym, kim się może stać, a nie w tym, czym obecnie jest. Akceptacja wcale nie musi zakładać zgody na wszystkie poczynania drugiej osoby – sprzeciw w imię miłości jest potrzebny. Musi to być jednak bunt na fundamencie akceptacji. Trzeci warunek, to zdolność empatii, czyli wczuwania się w sytuację innego człowieka. W słuchaniu nie chodzi tylko o poznanie treści, ale także kontekstu. A zatem słuchanie w najgłębszym rozumieniu jest umiejętnością zostawiania swojego miejsca i zajmowania miejsca innego człowieka. “Aby naprawdę zrozumieć drugiego człowieka najpierw musimy przejść milę w jego mokasynach” (przysłowie Indian amerykańskich). Zamiana butów, zmiana miejsca siedzenia, choć trudna, daje nam niesamowite możliwości pomocy innym. Nie ulegajmy chęci mówienia i dzielenia się autobiografią, gdy inni chcą nam powiedzieć o sobie. Nie zaczynajmy swojej opowieści od “każdy… jest taki sam”. Bo to nieprawda, gdyż “każdy jest inny”. Bardzo często najlepszą formą pomocy będzie tylko cierpliwe słuchanie i krótkie: słyszę i rozumiem twoją sytuację. “Kto ma uszy niechaj słucha” (Mt13,43). Bóg, który jest dla nas dostępny 24 godziny na dobę uczy postawy zasłuchanych uszu i zasłuchanego serca.
KS. GRZEGORZ UŁAMEK