MYŚLENIE NIE BOLI
Nie mamy prawa świętować niepodległości według swojego scenariusza. Tego dowiedzieliśmy się 11 listopada w Warszawie. Nie chcę jednoznacznie rozstrzygać, czyja wina większa, ale nie da uciec się od faktów. Te są następujące:
Od bodaj miesiąca najbardziej opiniotwórcza gazeta codzienna pisze o zagrożeniu faszystowskim marszem. Środowiska lewackie wszelkiej maści prześcigały się w snuciu scenariuszy, jak to faszyści będą rozsiewali nienawiść, zatruwali swym Bogoojczyźnianym jadem radość świętowania, koniecznie KOLOROWEGO! Im nie wystarcza biało-czerwone, oni się go brzydzą, podobnie, jak PZPN polskiego orzełka. Ponieważ nie mieli pewności, że ich scenariusz się ziści, woleli się zabezpieczyć i sięgnęli po sprawdzonych w bojach kolegów z… Niemiec. Tak Drogi Czytelniku, do rozpędzenia Marszu Niepodległości zwołanego dla uczczenia 11 listopada przez środowiska prawicowe, zaproszono młodych anarchistów z Niemiec! I przyjechali. Z pałkami, kijami, prętami. Pierwszym ich dokonaniem był atak na członka grupy rekonstrukcyjnej, który szedł z kolegami, aby dołączyć do marszu.” Szliśmy w mundurach z okresu napoleońskiego z lat 1830-31 na miejsce koncentracji grup defilady historycznej. (…) Byli młodzi ludzie ubrani na czarno zamaskowani w kapturach, w kominiarkach. Widziałem jak wyjechał z Ordynackiej nieoznakowany radiowóz. Policjanci jednego z nich skuli kajdankami. Reszta zamaskowanych jednak stanęła przy Wareckiej i obserwowała nasz przemarsz. To byli Niemcy, zaczęli nas komentować w języku niemieckim. Byli dobrze zorganizowani, mieli też wśród siebie gościa z megafonem, on wydawał polecenia po polsku, inny tłumaczył na niemiecki. Niemcy wyzywali nas, pracowałem w niemieckich firmach i znam brzydkie niemieckie słowa. Gdy przechodziłem obok nich, to jeden z nich splunął mi na mundur”. Któreś z mediów, któryś z telewizyjnych dziennikarzy podjął ten temat? Scenariusz się sprawdził, bo miał się sprawdzić. Nie można było pozwolić, aby Polska zobaczyła biało-czerwony, radosny, rozśpiewany kilkunasto – niektórzy mówią – 20-tysięczny marsz. Zastosowano metodę posmoleńską, trzeba było rozpędzić i zohydzić rozmodlony tłum z Krakowskiego przedmieścia. Przez najbliższe tygodnie będziemy oglądali zdjęcia chuliganów demolujących ulice, płonący samochód jednej z telewizji. Nie ważne, kto sprowokował te działania, kto faktycznie w nich był najaktywniejszy. Pretekst do tego żeby zakazać tego typu manifestacji, może zdelegalizować niektóre z organizacji prawicowych, już jest. Ja mam tyle lat, że jeszcze pamiętam lata stanu wojennego, strajki studenckie. Wiem, jak manipulowało się informacją na temat faktycznego ich przebiegu, jak działało ZOMO i reżimowe media. W swej naiwności myślała, że tamte czasy już nie wrócą. Dziś już wiem, że one nigdy nie minęły. Metody zostały udoskonalone, wierni władzy i oddani zakłamywaniu rzeczywistości, działają z jeszcze większą gorliwością, bo nagradzani są decydowanie lepiej. Nie dajmy się zmanipulować, odzyskajmy radość Świętowania Niepodległości według swoich własnych scenariuszy. Jeśli ulegniemy, nie będziemy jej godni.
ANNA DĄBROWSKA