Rozmowa z Francesca Simon, autorką popularnej serii “Koszmarny Karolek”, publikowanej przez Wydawnictwo Znak
Jakim byłaś dzieckiem? Bardziej przypominałaś Koszmarnego Karolka, Doskonałego Damianka, a może Wredną Wandzię?
Francesca Simon: Koszmarnym Karolkiem byłam raczej w domu, a w szkole Doskonałym Damiankiem. Bardzo dobrze się uczyłam, odrabiałam wszystkie zadania, brałam udział w lekcjach. W domu natomiast byłam nieznośna i hałaśliwa, często wrzeszczałam i trzaskałam drzwiami. Co do mojej osobowości – z natury jestem Wredną Wandzią. Byłam najstarsza z rodzeństwa, więc lubiłam dominować, byłam bardzo władcza.
Skąd czerpiesz tyle pomysłów na przygody, przekręty Koszmarnego Karolka, że w efekcie każda książka jest lepsza od poprzedniej?
Francesca Simon: To pytanie bardzo mi się podoba. Zawsze się staram, by moja następna książka była lepsza od poprzedniej. To mój cel. Mam specjalny notes dotyczący wyłącznie Koszmarnego Karolka i zapisuję w nim wszystkie spostrzeżenia dotyczące tej postaci. Często zadaję pytania znanym mi ludziom o to, jak na przykład zachowywali się wobec swojego rodzeństwa, przede wszystkim w jaki sposób nabierali swoje siostry lub braci. Do różnych zwykłych sytuacji wymyślam „koszmarny przekręt”, korzystam z prawdziwych historii, które dostosowuję do postaci Koszmarnego Karolka. Ktoś kiedyś opowiedział mi historię o tym, jak skradł szkolne wypracowanie swojej siostrze. Okazało się ono tak dobre, że nauczyciel poprosił tę osobę o głośne przeczytanie pracy w klasie w obecności siedzącej w ławce siostry. W jednym z opowiadań stworzyłam podobną sytuację. Karolek odpisał całe zadanie od Damianka, a zachwycona pracą pani Kat-Toporska zaprowadziła go do klasy Damianka, aby ją tam przeczytał na głos. Ponieważ wypracowanie mówiło o motylkowych wróżkach malujących tęczę, Karolek takiego tekstu okropnie się wstydził. Zostałby skompromitowany na wieki i jego reputacja ległaby w gruzach. Nic innego mu nie pozostało, jak w trakcie czytania zmieniać treść i zamiast tęczowych wróżek pojawiły się potwory, które zjadają dzieci.
Czy twój syn jest podobny do Karolka?
Francesca Simon: Nie, mój syn w żadnym wypadku nie przypomina Koszmarnego Karolka. Nie jest też Doskonałym Damiankiem, choć Damianek jest mu na pewno bliższy. Dużo się uczy, jest pilny i pracowity. Przypomina mnie, kiedy byłam w szkole.
Jak myślisz, co dzieciom najbardziej podoba się w Koszmarnym Karolku?
Francesca Simon: Dzieci lubią wszystkie rodzaje trików i sposoby nabierania, jakie Koszmarny Karolek stosuje wobec Damianka. To jest ich ulubiony motyw. Naturalnie Damianek często stara się dawać odpór. Dzieci zawsze utożsamiają się z Karolkiem, nigdy z Damiankiem.
Kim byłby Koszmarny Karolek gdyby dorósł?
Francesca Simon: Nigdy o tym nie myślę. Nie mam pojęcia, jaki będzie, gdy się usamodzielni. To jest bardzo trudne pytanie. W ogóle nie widzę go jako dorosłego, jest wiecznym dzieckiem.
Czy planujesz napisać więcej książek o Koszmarnym Karolku?
Francesca Simon: Tak, na pewno napiszę jeszcze jedną książkę, bo właśnie nad nią pracuję. Nie wiem, jaki będzie miała tytuł, ale będzie to dwudziesta czwarta książeczka, czyli będę miała za sobą 96 opowiadań. To naprawdę dosyć dużo. Wciąż mnie cieszy pisanie o Karolku, ale po tej książce muszę mieć przerwę.
r