O misji Konkursu Skrzypcowego Muzyki Polskiej im. Wandy Wiłkomirskiej rozmawiamy z organizatorami – dyrektor Zespołu Szkół Muzycznych im. Marcina Józefa Żebrowskiego w Częstochowie Urszulą Ledwoń i pomysłodawczynią Aleksandrą Szwejkowską-Belicą, skrzypaczką i nauczycielką w ZSM.
Trzy edycje to dorobek na miarę budowania historii…
ALEKSANDRA SZWEJKOWSKA-BELICA – Konkurs rozwija się i zyskuje coraz większą sławę, a nam marzy się, aby kolejny był już o zasięgu międzynarodowym. Trzecia edycja przebiegła bardzo interesująco, spokojnie i bezpiecznie. Przyjechało ponad stu wykonawców z całej Polski, od dziesiątego do dwudziestego piątego roku życia. Tym razem mieliśmy cztery kategorie wiekowe, bowiem rozszerzyliśmy konkurs o grupę studentów. Musimy zdecydowanie podkreślić, że poziom wykonawczy był bardzo wysoki i komisja oceniająca miała niezwykle trudny wybór, aby nikogo nie skrzywdzić, a wyłonić tych najlepszych. Bardzo nas cieszy radość uczestników z przyjazdu – byli i tacy, którzy po raz trzeci gościli u nas. I przede wszystkim myślę, że patronka naszego Konkursu, Wanda Wiłkomirska, cieszy się z tego, że młodzi ludzie, których ona tak kochała, nie zapominają o niej.
Przypomnijmy, dlaczego patronką Konkursu została Wanda Wiłkomirska.
A.S.-B. – Pani Wanda była moim profesorem podczas studiów podyplomowych w Wyższej Szkole Muzycznej w Mannheim w Niemczech. Zaprzyjaźniłyśmy się bardzo, miałyśmy serdeczny kontakt. Odwiedzałam ją w Skolimowie, bo w ostatnim okresie życia Pani Wanda przebywała tam w Domu Artysty Weterana, i podczas rozmowy padł pomysł stworzenia konkursu muzyki polskiej, który byłby przyjazny dla dzieci i młodzieży. Wtedy zaproponowałam, że skoro ma to być konkurs muzyki polskiej, a Pani Profesor całe swoje życie poświęciła muzyce skrzypcowej, to czy nie zechciałaby przyjąć patronatu honorowego nad takim wydarzeniem. Bardzo się ucieszyła, powiedziała, że byłaby dumna i szczęśliwa. Planowaliśmy, że przyjedzie na pierwszą edycję, ale zmarła dziesięć dni po naszym spotkaniu. Czułam się w obowiązku, żeby spełnić jakby ostatnie jej życzenie, marzenie i właśnie dlatego konkurs nazwaliśmy jej imieniem.
Konkurs stał się jakby wypełnieniem jej testamentu.
A.S.-B. – Tak, bo ona kochała muzykę polską, kochała dzieci i młodzież, znaczną część życia poświęciła na edukację młodych muzyków. Wszyscy podziwialiśmy jej zaangażowanie i serdeczność. I tę jej ideę pragniemy przekazywać następnym pokoleniom muzyków. Chcieliśmy, aby nasz konkurs był jak najbardziej przyjazny i nastawiony na młodych ludzi. W regulaminie wprowadziliśmy zapis, że jurorzy nie mogą przyjeżdżać ze swoimi uczniami czy studentami, co nadaje konkursowi wymiar transparentności. Oczywiście, nadrzędnym przesłaniem jest promocja muzyki polskiej oraz wspaniałej skrzypaczki i pedagog Wandy Wiłkomirskiej.
Czy udział w konkursie oprócz satysfakcji, zdobywania doświadczeń i nagród daje uczestnikom jakieś profity?
URSZULA LEDWOŃ – Nasz konkurs, zaczyna mieć poważną renomę w kraju i myślę, że sam udział ma dla uczestników prestiżowe znaczenie. Cały przebieg konkursu jest rejestrowany przez Akademię Filmu i Telewizji, z którą nasza szkoła współpracuje już od wielu lat. Nagrania w każdej chwili można odsłuchać i porównać. Współpraca z Akademią zaczęła się od nagrania naszej szkolnej orkiestry, która na platformie YouTube Akademii ma już ponad 130 milionów wyświetleń.
A.S.-B. – W trakcie samego Konkursu, obok przesłuchań, miały miejsce imprezy towarzyszące, co w efekcie dało naszemu przedsięwzięciu wymiar festiwalu. Wydarzenie stało się świętem kulturalnym nie tylko dla skrzypków przyjeżdżających do naszej szkoły, ale dla całej społeczności lokalnej, dla mieszkańców miasta.
U.L. – Ciekawą propozycją było spotkanie poświęcone pamięci Pani Wandy Wiłkomirskiej, na którym przekazano informacje niespotykane w encyklopediach czy notkach biograficznych. Usłyszeliśmy żywe wspomnienia, relacje z osobistych spotkań. Wszyscy podkreślali wielkie serce Wandy Wiłkomirskiej, jej otwartość i życzliwość dla drugiego człowieka. Trzeba przy tym podkreślić, że w organizację Konkursu zaangażowane są także inne instytucje kultury: Klasztor Jasnogórski, Ośrodek Promocji Kultury „Gaude Mater”, Regionalny Ośrodek Kultury, Filharmonia Częstochowska, Muzeum Częstochowskie. Bardzo dziękuję Pani Aleksandrze Szwejkowskiej-Belicy, która jest inicjatorem Konkursu i jego dyrektorem, za jej wkład w przygotowanie całego przedsięwzięcia i profesjonalizm.
A.S.-B. – Dodam, że oprócz przesłuchań konkursowych, które trwały cztery dni i zwieńczone zostały koncertem laureatów w Filharmonii Częstochowskiej, odbywały się warsztaty ogólnodostępne dla uczniów naszej szkoły. Były również spotkania, wykłady, dyskusje oraz wystawa lutnicza z pracowni Pana Marcina Mazura z Łodzi, który ufundował nagrodę Grand Prix i wystawa firmy ósemkowo.pl. Każdego dnia coś się działo, przy czym miłe i ważne dla nas, organizatorów, było bardzo duże zaangażowanie młodzieży naszej szkoły. Do pomocy zgłosiło się kilkudziesięciu wolontariuszy, a także rodzice, którzy upiekli ciasta na powitanie przybyłych z daleka naszych gości: uczestników, opiekunów, nauczycieli, akompaniatorów. Łącznie było to około czterystu osób.
Kto zasiada w loży jurorskiej? To osoby znane w kraju?
A.S.-B. – Od początku trwania konkursu w jury zasiada wielu wspaniałych artystów. Każdego roku staramy się, aby pojawiały się nowe osoby. W trzeciej edycji w komisji oceniającej uczestniczył prof. Kazimierz Skowronek z Akademii Muzycznej w Katowicach, który był absolwentem Pani Profesor Wandy Wiłkomirskiej w Mannheim. Jest on koncertmistrzem Odense Symfoniorkester w Danii. Członkiem jury była także Ewa Andruszkiewicz, również absolwentka Pani Profesor w Mannheim, która jest koncertmistrzem w Filharmonii Opolskiej. Był również z nami fantastyczny dyrygent Wojciech Rodek, dyrektor Filharmonii w Lublinie i wykładowca w Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Niespodzianką był dla nas wszystkich przyjaciel Profesor Wandy Wiłkomirskiej, Robert Curry, który jest Australijczykiem i przyjechał do nas z Sydney. Opowiedział nam wiele ciekawych, barwnych i bardzo osobistych anegdot związanych z Profesor Wandą Wiłkomirską, która dwanaście lat uczyła w szkole, której był dyrektorem. Sekretarzem jury natomiast była pani Barbara Hrabia, która jest nauczycielem w naszej szkole.
Można zdradzić kilka anegdot…?
U.L. – Ja zapamiętałam jedną, dotyczącą jej zaangażowania pedagogicznego. Kiedy Profesor Wanda Wiłkomirska zaczęła uczyć w Szkole Talentów w Sydney, miała zakontraktowaną konkretną liczbę godzin. Pewnego razu do dyrektora wpadł przerażony księgowy i zapytał z troską: „Panie Dyrektorze, co my zrobimy z tą Panią z Polski, bo ona całymi dniami robi lekcje, a my mamy pieniądze na zakontraktowaną liczbę godzin i na więcej szkoły nie stać”. Dyrektor z pewną dozą nieśmiałości poprosił Panią Profesor na rozmowę, aby wyjaśnić problem, a ona do niego odezwała się tymi słowy: „Kotku, nie bój się, ja uczę, bo lubię. Zapłacicie mi tyle, ile macie, a ja i tak będę robiła tyle lekcji, ile będę chciała”. I od tego momentu zaczęła się między nimi przyjaźń. Dyrektor zobaczył Panią Profesor w innym świetle, jako oddanego studentom człowieka, pasjonata. I tym go ujęła.
Jakie utwory i jakich kompozytorów najchętniej wybierają uczestnicy?
A.S.-B. – Repertuar jest dowolny, ale z zaznaczeniem, że przynajmniej jeden z utworów musi być kompozytora polskiego. Myślimy jednak, aby w przyszłości wprowadzić do każdej kategorii listę utworów obowiązkowych – do wyboru. Uczestnicy grają bardzo różne utwory, od klasycznych po kompozycje przełomu XX i XXI wieku.
U.L. – Rok temu kilkoro uczestników przygotowało i przedstawiło własne utwory. W związku z tym jury postanowiło przyznać wówczas dla nich nagrody specjalne.
Czy zróżnicowanie utworów utrudnia ocenę?
A.S.-B. – To nie ma znaczenia. Oczywiście, jako jurorzy oceniamy walory artystyczne, technikę każdego skrzypka, ale przede wszystkim szukamy osobowości artystycznej. Czasem komuś zdarzą się jakieś drobne niedociągnięcia, ale jego wykonanie jest przepełnione ekspresją, charyzmą i sercem, i to przekonuje. Ja zadaję sobie podstawowe dla mnie pytanie: czy w przyszłości chciałabym go jeszcze usłyszeć i kupić bilet na koncert danego wykonawcy. Jeśli odpowiem, że tak, to wiem, że taka osoba powinna otrzymać wysokie noty. Oczywiście są to bardzo indywidualne odczucia, dlatego staram się dobierać jurorów, którzy też mają szeroką perspektywę oceny. I dlatego do grona jurorów zaprosiłam dyrygenta, Pana Wojciecha Rodka.
U.L. – Staramy się zmieniać jurorów, ale powodem jest także to, że członkowie komisji chcieliby także, aby ich uczniowie czy studenci w kolejnych edycjach mogli zaistnieć na naszym Konkursie.
Kto może wziąć udział w Konkursie?
A.S-B. – Są to uczniowie szkół muzycznych, studenci akademii muzycznych, ale także wychowankowie prywatnych szkół. Konkurs jest otwarty dla wszystkich muzyków. W drugiej edycji nagrodę Grand Prix otrzymała uczennica Szkoły Suzuki. Ograniczenia są jedynie wiekowe, w zależności od kategorii.
Konkurs to olbrzymie przedsięwzięcie, w tym czasie gościcie Państwo około 400 osób – uczestników i ich opiekunów. Jak poradziliście sobie Państwo finansowo?
A.S.-B. – W pierwszej edycji wsparli nas Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Marszałek Województwa Śląskiego, który pomógł także podczas drugiej edycji konkursu. Teraz otrzymaliśmy wsparcie od firmy Brand Oriented oraz lutnika Pana Marcina Mazura z Łodzi, który kolejny raz ufundował mistrzowski smyczek. Wsparli nas również Akademia Filmu i Telewizji, Hotel Mercure, Państwowe Wydawnictwo Muzyczne, Restauracja Drzazga, Restauracja Rycerska, firma Consonni, firma ósemkowo.pl, oraz Kwiaciarnia Prowincjonalna. Uzyskaliśmy też fundusze z wpisowego. Mamy nadzieję, że w przyszłości strategiczni sponsorzy będą mogli wspierać kolejne edycje konkursu. Udało się nam przygotować bardzo godziwe nagrody rzeczowe i finansowe. Niektóre nagrody to zaproszenie do udziału w koncertach w filharmoniach – w Lublinie, Łomży, Częstochowie, a dodam, że występ z orkiestrą dla młodego muzyka jest bardzo ważnym, pożądanym doświadczeniem artystycznym. Były też nagrody dla pianistów, którzy towarzyszyli występującym skrzypkom. Wielu uczestników grało ze świetną pianistką-kameralistką Anną Rutkowską-Schock, która była naszym pianistą konkursowym. Naszą ideą było uhonorowanie wszystkich uczestników Konkursu, dlatego każdy otrzymał nagrody rzeczowe, np. nuty, czekoladowe skrzypce i kubeczki z logo Konkursu.
To piękne, że dla Państwa każdy uczestnik był ważny…
U.L. – Tego uczyła nas Wanda Wiłkomirska, i z pewnością nie przez przypadek wybraliśmy ją na Patrona Konkursu, bo chcemy być przyjaźni dla każdego ucznia i uczestnika konkursu.
A.S.-B. – Pani Profesor bardzo szanowała i kochała swoich uczniów. Czasami wspierała nawet finansowo. Pytała czego nam brakuje: łyżki, talerza, koca, i gdy widziała, że ktoś ma zmartwienie, to nie wypuściła go z lekcji, dopóki nie dowiedziała się o problemie. Dzieliła się tym, co miała. Nawet potrafiła pożyczyć swoją sukienkę na występ.
Plany do kolejnej odsłony Konkursu są już zarysowane?
A.S.-B. – Nie tylko zarysowane. Przygotowania trwają od chwili zakończenia trzeciej edycji. Konkurs odbędzie się w okolicy 11 listopada (od 9 do 14 listopada 2022), bo skoro konkurs muzyki polskiej, to data odzyskania niepodległości przez Polskę wydaje się nam tu bardzo adekwatna. Widząc, jak młodzież naszej szkoły się cieszy, jak czeka na kolejne edycje, to i my prace przy czwartej odsłonie Konkursu przyjmujemy z radością.
To jest jedyny konkurs Państwa szkoły?
U.L. – O wymiarze ogólnokrajowym – jedyny. Ale realizujemy wewnątrzszkolne konkursy, które przygotowują naszych uczniów do pracy muzyka i przyszłych zmagań scenicznych. Wprawdzie wszystko odbywa się w bezpiecznej, szkolnej atmosferze, ale klimat konkursu ma swoje mobilizujące znaczenie. Naszą chlubą jest orkiestra, która uczestniczy w różnych wydarzeniach kulturalnych i jest bardzo popularna w Internecie. Jej występy osiągnęły już ponad 130 milionów odsłon.
Jakiego rodzaju zachęty stosujecie Państwo, aby wspierać swoich uczniów w rozwoju talentów i umiejętności? Nauka gry na instrumentach wymaga przecież od nich wiele samozaparcia i poświęcenia.
U.L. – Pierwszy stopień szkoły to etap umuzykalnienia, kolejny to już świadomy wybór ucznia. To z pewnością nie jest szkoła dla wszystkich, do pobierania nauki predestynuje talent muzyczny. Co możemy zrobić? Nie przeszkadzać, a pomagać i budować przyjazną atmosferę w szkole, która daje poczucie bezpieczeństwa i zachęca do nauki.
A.S.-B. – Szkoła daje wiele możliwości, także występy na zewnątrz – w różnych instytucjach kultury i wydarzeniach miejskich. Koncerty naszych dyplomantów w Filharmonii Częstochowskiej stają się wydarzeniem dla całej społeczności szkoły, ale także i dla miasta. Są też koncerty kameralne w Regionalnym Ośrodku Kultury, OPK „Gaude Mater”, w kościołach, oraz na Jasnej Górze. Organizowaliśmy również spotkania z naszymi absolwentami, aby młodzież mogła z nimi porozmawiać o budowaniu kariery muzycznej, a także wspólnie zagrać. Teraz pandemia to ograniczyła, ale mamy nadzieję, że wszystko wróci do normy. Występy są ważne dla uczniów, nauczycieli i rodziców, ale i dla mieszkańców miasta, aby mogli poznać naszą szkołę.
Umiejętność gry na instrumencie trudno opanować bez talentu…
U.L. – Ale by o tym się przekonać, dobrze jest dziecko skierować do szkoły muzycznej jak najwcześniej. W każdą środę marca i kwietnia prowadzimy konsultacje, które mogą pomóc rodzicom w podjęciu decyzji, a nauczycielom w rozpoznaniu możliwości dziecka. Nasi uczniowie w zdecydowanej większości kontynuują naukę w Akademiach Muzycznych, ale są i tacy, którzy wybierają inne studia: prawnicze, medyczne, architekturę czy kierunki ścisłe. Nie ma dla nich problemu, by na taką uczelnię się dostać i ją ukończyć. Muzyka uinteligentnia i uwrażliwia.
A.S.-B. – Poza tym to są osoby, które od dziecka muszą umieć zorganizować sobie czas i nauczyć się systematyczności i wymagania od siebie. Do zawodu muzyka człowiek przygotowuje się przez kilkanaście lat, natomiast jest wiele takich zawodów, których nauczyć się można podczas studiów.
Czy macie Państwo wychowanków, którzy odnieśli sukces zawodowy?
U.L. – Absolwentem naszej szkoły jest Profesor Andrzej Jasiński, którego wychowankiem jest Krystian Zimerman. Kolejny nasz znany uczeń to Profesor Jerzy Marchwiński, który jest świetnym kameralistą, grał z najlepszymi instrumentalistami i śpiewakami na świecie.
I jeszcze Profesor Paweł Łukaszewski, który jest teraz prorektorem Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, Profesor Cezary Sanecki, który był przez wiele lat rektorem Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi, Sławomir Czarnecki, Marcin Łukaszewski, Juliusz Łuciuk. I wielu absolwentów z młodszego pokolenia, którzy wybierają jazz czy muzykę rozrywkową. Obsada orkiestry w Filharmonii Częstochowskiej to też głównie nasi absolwenci. Członkowie orkiestry i nasi absolwenci uczą też w naszej szkole.
Czego Państwu życzyć?
U.L. – Marzę o tym, abyśmy już nie musieli uczyć muzyki przez Internet. Na dłuższą metę jest to niemożliwe.
A.S-B – Żebyśmy mogli otworzyć Państwową Ogólnokształcącą Szkołę Muzyczną I stopnia. Zainteresowanie jest ogromne i byłoby to bardzo pomocne dla młodszych dzieci, bowiem naukę w dwóch szkołach nie zawsze da się pogodzić, i czasem wybitnie zdolne dzieci muszą niestety rezygnować z kształcenia muzycznego.
U.L. – Złożyliśmy wnioski i czekamy na odpowiedź Pana Premiera Piotra Glińskiego, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pan Premier dał nam sporo nadziei i wskazywał, że jest szansa. Rozmawialiśmy też kilkakrotnie z Wiceministrem Szymonem Giżyńskim. Gdyby udało się szkołę otworzyć w tym roku, bylibyśmy bardzo szczęśliwi. A gdyby do tego udało się pozyskać nowy budynek z salą koncertową, to byłoby to pełne spełnienie marzeń.
Dziękuję za rozmowę
URSZULA GIŻYŃSKA
Zdjęcia: Arkadiusz Belica