„Częstochowa sportem stoi”. Niejednokrotnie można było usłyszeć te słowa z ust znanych osobistości sportowych nie tylko w naszym mieście, ale również w całej Polsce. Obecnie pod Jasną Górą są dwa kluby liczące się na krajowych boiskach i jednocześnie walczące o najwyższe cele. Są to startujący w żużlowej PGE Ekstralidze Włókniarz i grający w piłkarskiej PKO BP Ekstraklasie Raków.
W przeciągu lat (głównie na przełomie wieków XX/XXI) mieszkańcy Częstochowy żyli także siatkówką. Działo się tak za sprawą przede wszystkim miejscowego AZS-u. Drużyna ta osiągała wiele sukcesów, przede wszystkim w polskich rozgrywkach, dostarczając kibicom, działaczom, niesamowitych wrażeń i emocji. Ponadto nieprzerwanie przez 24 lata reprezentowała Polskę w europejskich pucharach. Niestety przyszedł kryzys, który pociągnął za sobą długoletnie problemy finansowe w klubie AZS. W dużej mierze doprowadziło to do spadku z Plus Ligi (najwyższej klasy rozgrywkowej) w 2017 r., a następnie braku otrzymania licencji do gry w 1. Lidze – i również upadku klubu – dwa lata później.
Z pewnością sympatycy siatkówki z Częstochowy są głodni meczów z najwyższej półki. Wprawdzie obecnie w mieście „Świętej Wieży” istnieją trzy męskie siatkarskie kluby – w tym dwa występujące pod szyldem Akademickiego Związku Sportowego – jednak nic w tym momencie nie zwiastuje szybkiego awansu do elity któregoś z nich. Lata świetlne tej dyscypliny w Częstochowie pozostają zatem jedynie wspomnieniem. Jednakże jest co wspominać, tym bardziej, że w bieżącym roku mijają trzy rocznice – dwie okrągłe i jedna półokrągła – wielkich sukcesów częstochowskiego AZS-u.
Według chronologii najpierw cofnijmy się w czasie o 25 lat, kiedy „Biało-Zieloni” po raz piąty w historii zostali ogłoszeni najlepszym zespołem w kraju. Takich zawodników jak Dawid Murek, Damian Dacewicz, Marcin Nowak, Piotr Gruszka, Robert Prygiel, Michał Chadała czy Andrzej Stelmach specjalnie nie trzeba nikomu przedstawiać. To właśnie oni w tamtym czasie stanowili siłę ognia częstochowskich „Akademików”. Ponadto przez wiele Ekipą tę prowadził Stanisław Gościniak, m.in., złoty medalista Mistrzostw Świata w Meksyku z 1974 roku.
Rozgrywki 1. Ligi Serii A w sezonie 1996/1997 były niezwykle emocjonujące i ciekawe. Pokazywała to już faza zasadnicza. Ten etap na pierwszej lokacie zakończył Yawal AZS Częstochowa (ówczesna oficjalna nazwa klubu), ale o jego pozycji nie zdecydowała ilość zgromadzonych punktów (49) czy wygranych potyczek (21). W obu przypadkach taki sam bilans miał bowiem zespół Mostostalu-Azoty Kędzierzyn-Koźle. W wygraniu fazy wstępnej częstochowianom pomogła mniejsza liczba przegranych setów. Tych na swoim koncie AZS miał 34, zaś kędzierzynianie – 37. Jako ciekawostkę można podać, że podobna sytuacja miała miejsce na lokatach 3-4. Po 45 „oczek” uzbierały ekipy Solo Morze Szczecin oraz Kazimierz Płomień Sosnowiec. W końcowym rozrachunku najniższy stopień podium zajął zespół z północnozachodniej części Polski. Szczecinianie mieli bowiem korzystniejszy rezultat wygranych jak i przegranych partii od sosnowiczan.
Jak się można było spodziewać w wielkim finale ligowych rozgrywek spotkały się zespoły z Częstochowy i Kędzierzyna. Do pierwszych batalii w ostatecznej fazie Serii A doszło w znanej nam wszystkim Hali Polonia. W premierowej odsłonie finałowej rywalizacji „Akademicy” ulegli rywalom z województwa opolskiego 2:3. Końcowy wynik nie odzwierciedlał postawy Yawal AZS-u w tej potyczce. Częstochowianie prezentowali nierówną grę, udane akcje przeplatali słabymi. Zgromadzonym fanom ciężko było uwierzyć w to, co obserwowali na parkiecie. Również w drugim meczu o złoto kędzierzynianie byli bliscy zwycięstwa. Jednakże „Biało-Zieloni” w porę zareagowali. W kluczowym momencie podnieśli się z kolan i przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść, tryumfując po ciężkim tie-breaku (3:2).
Następnie bój o tytuł mistrzowski przeniósł się do Kędzierzyna-Koźla. Tam obydwa zespoły odniosły po jednej wygranej (3:1). Stan rywalizacji wynosił zatem 2:2. Oznaczało to, że o rozdaniu złotych i srebrnych medali Mistrzostw Polski w siatkówce zadecyduje piąty mecz.
Nadszedł 19 marca 1997 r. W tym dniu, ponownie w częstochowskiej Hali Polonia, doszło do ostatniego starcia o pierwszą pozycję w klasyfikacji końcowej. Nastawienie pod Jasną Górą było nieprawdopodobne. Świadczyło o tym przede wszystkim pobicie frekwencji w obiekcie przy ul. Dekabrystów 43. Zjawiło się wówczas ponad 5000 kibiców. Mało tego z przyczyn limitowych wielu sympatyków nie zdołało wejść do środka. Śmiało można powiedzieć, że był to najlepszy mecz AZS-u w fazie play-off. Tym bardziej, że „Biało-Zieloni” wygrali go bez straty seta. W pierwszych dwóch partiach gospodarze nie mieli większych problemów z ograniem rywali. Inauguracyjna odsłona zakończyła się rezultatem 15:6, zaś kolejna 15:3 na rzecz miejscowym. Więcej wrażeń dostarczył trzeci set. Przez dłuższy czas obie ekipy nie mogły go zakończyć. W końcu to nastąpiło po akcji w wykonaniu Marcina Nowaka. Wprawdzie zbijana przez częstochowskiego środkowego piłka trafiła w blok zespołu przyjezdnych, ale chwilę potem wylądowała poza polem gry. Wygrana w trzecim secie 15:11 i w całym spotkaniu 3:0 stała się faktem! Dało to częstochowskim „Akademikom” piąty mistrzowski tytuł w historii klubu! Uradowani, ogarnięci pełnią szału i radości, fani wybiegli na boisko, dziękując swoim ulubieńcom za wywalczenie tego jakże cennego sukcesu.
To był również szczególny dzień dla szkoleniowca zespołu, Stanisława Gościniaka. W marcu 1997 r. mijało bowiem 20 wiosen odkąd rozpoczął współpracę z AZS Częstochowa. Sam pan Stanisław tuż po decydującym starciu o złocie, na antenie TVP, nie ukrywał wielkiego wzruszenia z powodu podwójnego święta.
Momentami wydawać się mogło się, że sezon 1996/1997 nie będzie wróżył sukcesów drużynie Yawal AZS Częstochowa. Siatkarze z gryfem na piersi szybko odpadli z dalszej gry w Pucharze Konfederacji CEV; już w fazie grupowej. Mało tego odnotowali porażkę w półfinale Pucharu Polski z zespołem Stilonu Gorzów, występującym w ówczesnym okresie klasę niżej (Seria B). Częstochowianie tym samym pożegnali się z kolejnymi rozgrywkami. Na całe szczęście wszelkie wątpliwości rozwiała Seria A 1. Ligi, a zwłaszcza jej finałowa faza.
Norbert Giżyński
Radość siatkarzy AZS Częstochowa po zdobyciu piątego tytułu Mistrza Polski. Zdjęcie pochodzi z periodyku wydanego przez Klub w 2002 roku.
Zdjęcie pochodzi z periodyku wydanego przez Klub w 2002 roku
2 komentarzy
Pragnę przypomnieć o jeszcze jednej poza żużlem i piłką nożna drużynie z naszego miasta która nieprzerwanie od wielu lat promuje Częstochowę poprzez sukcesy indywidualne i drużynowe-to AZS UJD Bebetto-ekstraklasa tenisa stołowego kobiet-trzeci rok z rzędu nr.3 w kraju!
Szanowna Pani Joanno, bardzo dużo piszemy o AZS Bebetto. Pozdrawiamy