Mieszkańcy ul. Botanicznej i Niepodległości w Częstochowie od kilku miesięcy żyją jak w buszu. Pod oknami rozciągają się bowiem całe połacie traw wysokich już na ponad półtora metra. Stają się one zagrożeniem dla małych dzieci w związku z plagą kleszczy. Wybujałe trawy są również wylęgarnią dla komarów, których ilość staje się nie do zniesienia.
Nasza Czytelniczka pisze: „Podsyłam zdjęcia „cudnych”, kwiatów jakie spółdzielnie serwują swoim mieszkańcom pod blokami. U nas na ul. Botanicznej i Jagiellońskiej łąki sięgają ponad 160 centymetrów. Widok z okna, owszem całkiem przyjemny, ale w praktyce nie jest już przyjemnie, bo dzieci gubią się w trawie – oczywiście jeśli w ogóle z niej wyjdą. Te szuwary to wylęgarnia konarów i kleszczy. Ich ilości zaczyna wszystkich przerażać. To już koszmar. Kleszcze obsiadają nogi, kłębowiska komarów wlatują nawet czwarte pięto domów. Myślałam, że takie chwasty można spotkać tylko nad rzeką, ale my mamy całe szuwary pod oknami. Taka sama sytuacja jest wokół Szkoły Podstawowej nr 36. Te widoki obrazują rzeczywisty stosunek władz spółdzielni do mieszkańców, które tym problemem się nie przejmują, choć był on zgłaszany. Pytamy, kiedy wreszcie Zarząd ZGM zabierze się do uporządkowania tego bałaganu? – pytają mieszkańcy.
Takie widoczki można spotkać w różnych miejscach w Częstochowie, o czym już pisaliśmy. Po naszej pierwszej interwencji coś drgnęło. Miasto zaczęło kosić rozbujałe trawy, które swobodnie rosły przez kilka miesięcy. Zastanawiamy się jednak, czy dopuszczenie do takiej sytuacji nie było czasem celowe. Może włodarzom zależy na stworzeniu pozoru sielskości, aby ci, którzy w wakacje pozostają w domach, nie czuli się pokrzywdzeni i mogli sobie pobuszować w trawie. Ale chyba nie tędy droga. Takie rozwiązanie nie dość, że jest kłopotliwe, to jeszcze zagrażające zdrowiu.