O niepełnosprawnym częstochowianinie Andrzeju Popławskim, który jest pozbawiony obu nóg, pisaliśmy dwa lata temu. Miał obiecaną pomoc z MOPS w zamianie mieszkania. Niestety, do tej pory nic w tej sprawie się nie zadziało. Pan Andrzej, coraz bardziej chory, nadal zajmuje lokal tak potwornie zagrzybiony, że aż trudno w nim oddychać. Dodatkowo narażony jest na ciągłe ataki ze strony sąsiadów, którzy lubią zaglądać do kieliszka.
Andrzej Popławski jest ciężko doświadczony przez los. W 1986 roku w wyniku wypadku w pracy choroby stracił obie nogi. Od ponad 12 lat jest uwięziony w swoim jednoizbowym mieszkaniu, przy ul. Krakowskiej w Częstochowie. Choć jak przyznaje, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej trochę mu pomaga, zdany jest na własne siły. Do tej pory nie załamywał się, walczył o siebie, liczył, że los się do niego uśmiechnie i uda mu się resztę życia przeżyć w bardziej ludzkich warunkach. Niestety, ciągłe oczekiwanie i niepewność jutra sprawia, że zaczyna myśleć o popełnieniu samobójstwa. Czy wskutek braku zrozumienia i pomocy musi do tego dojść? ileż warte jest ludzkie życie?
Warunki bytowe niepełnosprawnego są bardzo nędzne. Mieszka w jednym, zagrzybionym pokoju, w którym jest wszystko razem: kuchnia, ubikacja, sypialnia, jadalnia. Pan Andrzej stara się utrzymać porządek, ale niewiele może zdziałać, nie mając nóg. Lokal jest zatęchły i zagrzybiony. Konieczne jest tam odświeżenie.
– Wiem, że zaduch jest okropny. Nie mogę jednak wietrzyć mieszkania, bo nie mam jak otworzyć okna. O malowaniu ścian i choćby porządnym sprzątaniu mogę tylko pomarzyć – mówi.
Pan Andrzej utrzymuje się z renty w wysokości 1200 zł. To musi wystarczyć mu na całomiesięczne utrzymanie oraz zakup lekarstw, które z racji kilku chorób (jest po dwukrotnym udarze) pochłaniają sporą część jego świadczenia. Otrzymuje niewielkie wsparcie z pomocy społecznej, która zapewnia mu opiekę pracownika socjalnego oraz niewielkie dofinansowanie do czynszu i lekarstw. To wszystko nie jest wystarczające na zapewnienie minimalnych potrzeb tak chorego i samotnego człowieka.
Pan Andrzej w swoim mieszkaniu czuje się jak w klatce. Najbardziej doskwiera mu samotność. Od pięciu lat pisze do Urzędu Miasta o pomoc w zamianie mieszkania. Na razie pisze. Udało mu się jedynie, po kilku latach interwencji w administracji i magistracie załatwić wymianę rozsypującego się zejścia z klatki schodowej na nowe i dostosowanie go do potrzeb niepełnosprawnych. Co trzeba podkreślić, po naszej pierwszej interwencji mieszkanie pana Andrzeja zostało trochę odświeżone, to jednak niewiele w praktyce zmieniło.
Ponowiliśmy zapytanie do MOPS w sprawie pana Andrzeja Popławskiego. Za pierwszym razem MOPS wygodnie zasłonił się RODO i odpowiedź była enigmatyczna i wymijająca. Liczymy, że teraz uzyskamy więcej konkretów.