Rowerowy piknik – fotoreportaż
W upalną sobotę 27 sierpnia boisko Żak w Częstochowie na kilka godzin zawładnęli miłośnicy roweru. Wspólnie czas spędzili cykliści z Częstochowy, Myszkowa, a nawet Bełchatowa. Na najmłodszych czekały niespodzianki, wszystkim czas umilił występ Senior Pancho& Jah Ribbeck. Organizatorem imprezy była Piekarnia Jędryka.
Fot. 1
Częstochowian Tomasz przyjechał na piknik ze swoim pięcioletnim synem Erykiem. Chłopiec, to prawdziwy mistrz rowerowej kierownicy. Najczęściej szusuje na podwórku, ale też lubi rowerowe wycieczki z mamą po Częstochowie.
Fot. 2
Licealiści Paulina Kowalik i Jakub Zgrzeblak przyjechali z Myszkowa na wspaniałych elektrach. – Dopiero zaczynamy przyjaźń z dwoma kółkami. Jazda jest ciekawą formą aktywności, miłego spędzania czasu na powietrzu, w ruchu – akcentuje Paulina. Jacek zaczął jeździć, by niwelować kontuzję barku. – Rower ma wiele zalet. Nie ogranicza. Wszędzie się nim można zmieścić, dojechać, wsadzić do pociągu. Na pewno ułatwia życie – mówi Jakub.
Fot. 3
Załoga Rowerowa „Zgrzyb” z Bełchatowa to już profesjonalni cykliści. Są zaprzyjaźnieni z Częstochową, od 10 lat pielgrzymują na rowerach na Jasną Górę, nocleg zapewnia im dyrekcja Szkoły Podstawowej, przy ul. św. Barbary. Po Polsce i świecie jeżdżą cały rok. – Zorganizowaliśmy już wyprawy na Białoruś i Ukrainę, zwiedziliśmy Lwów, Kijów. Jako jedyni rowerzyści z Polski przejechaliśmy strefę czarnobylską z naszymi przyjaciółmi z Ukrainy – mówi szef grupy Maciej Kuszneruk. W Częstochowie najbardziej podobają się im knajpki z fajną muzyką. Pan Maciej z atencją wspomina tę przy częstochowskim browarze (niestety, już nie istniejącą) ze smakowitym piwem „Kmicicem” prosto z kufla. Nasze miasto, a zwłaszcza boczne ulice, zaułki i drogi, ocenia już mniej sympatycznie. – U was jest tak trochę na pokaz. Główna ulica odnowiona, a z tyłu bałagan. W Bełchatowie tak nie jest, a przecież wielkościowo jesteśmy miastami zbliżonymi do siebie – dodaje.
Dlaczego jeździ na rowerze? – Ja lubię zwiedzać świat. Na rowerze przejechałem 80 tysięcy kilometrów. To najwspanialsza forma podróży i kontaktu z ludźmi. Nie daje mi tego samochód czy motor, na którym też czasami podróżuję. Rower łączy ludzi, różnego wieku, stanu, profesji. Świetnie widziałem to na częstochowskiej masie krytycznej. Ale i w naszej grupie, mamy górnika, pielęgniarkę, gimnazjalistów, emerytowanego dyrektora kopalni, gospodynię – zauważa. Zapalonym rowerzystą jest od ponad 10 lat. – Pierwszy kontakt z rowerem miałem nieszczęśliwy, na pożyczonym od sąsiada rowerze trafiłem w kiosk Ruchu i to na długo zniechęciło mnie do jazd. Ale potem na komunię świętą dostałem polski składak i do dzisiaj zjeździłem ponad 10 rowerów – mówi Maciej Kuszneruk.
Fot 4
Reinhold Warchoł z Częstochowy regularne podróże rowerowe zainicjował z grupą Andrzeja Siwińskiego, naszego reakcyjnego kolegi, zapalonego cyklisty i miłośnika regionu częstochowskiego. Pan Reinhold od ponad dwudziestu jeździ na swoim pierwszym rowerze – górskim Mustangu Romet, przemierzył na nim ponad 15 tysięcy kilometrów. – Jestem raczej niedzielnym cyklistą, tak jak moi koledzy i koleżanki z grupy jeżdżę „po zdrowei”. Wszystkie nasze eskapady po Jurze są udane i pełne przygód. Cieszy mnie widok coraz większej liczby rowerzystów na naszych ulicach – dodaje.
Fot. 5
Częstochowianie Paulina i Krzysztof Grabińscy uwielbiają wspólne rodzinne wypady. Z córeczką Hanią jeżdżą blisko domu, we dwoje, jak tylko nadarzy się okazja, wyruszają w dalsze trasy, najczęściej do Olsztyna czy w Góry Sokole. Pan Krzysztof na rower siadł jako kilkulatek, wyjeździł już blisko dwadzieścia jednośladowych wehikułów. – Rower, jazda w terenie to moje hobby, cieszę się że udało mi się nim zarazić żonę. Jazda na rowerze daje dobre samopoczucie, wyrabia kondycję, ale podstawą jest pojazd lekki, zwinny i dobrej klasy – mówi pan Krzysztof. – Najdłuższa nasza wspólna wycieczka to wyjazd do Złotego Potoku, przejechaliśmy koło 40 kilometrów, złapana nas nawet burza, ale tym bardziej mamy miłe wspomnienia – dodaje pani Paulina.
UG