GORZÓW SIĘ POSTAWIŁ


Stal Pergo Gorzów – Włókniarz Candela Częstochowa 42:48

Zawodnicy częstochowskiego Włókniarza Candeli byli zdecydowanym faworytem w spotkaniu z gorzowską Stalą Pergo. Gorzowianie ostatnimi czasy ledwo wiążą koniec z końcem i nic dziwnego, że zajmują ostatnie miejsce w tabeli. Z drugiej strony, aż trudno sobie wyobrazić sytuację, że ten zasłużony dla polskiego czarnego sportu klub dosięgnie degradacja do pierwszej ligi. Obecnie wszystko na to jednak wskazuje.
Potyczka Włókniarza Candeli z ostatnią w tabeli Stalą Pergo rozpoczęła się z ponad półgodzinnym opóźnieniem, spowodowanym gwatłowną ulewą, jaka przeszła nad Gorzowem. Wydawało się nawet, że konfrontacja może zostać przełożona na inny termin. Na wysokości zadania stanęły jednak służby zabezpieczenia obiektu, które w błyskawicznym tempie doprowadziły nawierzchnię toru do stanu używalności.
W pierwszej fazie zawodów więcej powodów do zadowolenia mieli kibice miejscowego zespołu. Outsider, po podwójnym zwycięstwie w drugim wyścigu – Jesper Jensen przed Mariuszem Staszewskim, Jasonem Lyonsem (zastąpił Szweda Andreasa Jonssona) i Grzegorzem Walaskiem, uzyskał czteropunktowe prowadzenie. Gościom udało sie odrobić straty, gdy Artur Pietrzyk wespół z Rune Holtą ograli Staszewskiego i Jensena.
Chwilę wcześniej bliski dotrzymania kroku Australijczykowi Ryanowi Sullivanowi był Adam Pietraszko. Niestety, na ostatnim okrążeniu po jednym z ataków młodziutkiego Pawła Hliba, zawodnik z Częstochowy legł na tor, a że arbiter nie dopatrzył się winy jeźdźca gospodarzy, padł w tym biegu wynik remisowy 3:3.
Pierwsze starty wyraźnie nie udały się Grzegorzowi Walaskowi. Dopiero w ósmej gonitwie uczestnik cyklu Grand Prix pojechał na miarę możliwości, zwyciężając przed Piotrem Świstem i Jasonem Lyonsem. Robert Flis nie dojechał do mety, a to dlatego, że z niewiadomych przyczyn zaliczył upadek. Sędzia Wojciech Grodzki z Opola wykluczył wychowanka klubu z Gorzowa za fingowaną kraksę, ale równie dobrze mógł wlepić gorzowianinowi znacznie surowszą karę. Tym razem był jednak pobłażliwy dla winowajcy zamieszania.
Rozjemca z Opola mógł także inaczej potraktować wydarzenia z wyścigu jedenastego, w którym po raz drugi Paweł Hlib, w dość bezpardonowy sposób potraktował jadącego odważnie Pietraszkę. W powtórce z udziałem całej czwórki, częstochowianin nie nawiązał już walki z przeciwnikami.
Włókniarz Candela pierwsze prowadzenie w spotkaniu objął dopiero po wyścigu dwunastym, gdy jak zwykle niezawodny Sullivan w towarzystwie Pietrzyka, podwójnie pokonali Śwista i Jensena.
Z trzech pojedynków nominowanych dwa zakończyły się podziałem punktów, jeden (piętnasty) efektowną wygraną nieuchwytnych dla konkuretów – Sullivana i Holty. Eksportowa para biało-zielonych tym samym przypieczętowała końcowe zwycięstwo (48:42) Włókniarza Candeli, prolongujące szansę częstochowian na zdobycie – nawet – tytułu Drużynowego Mistrza Polski.
Wystawiając indywidualne cenzurki poszczególnym naszych żużlowcom, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że zastępujący Jonssona, Lyons jest zawodnikiem, który raczej nie może dzwigać na swoich barkach odpowiedzialności za wynik spotkania. Znacznie pewniejszym punktem w zespole Andrzeja Jurczyńskiego wydaje się być właśnie Szwed, który najpewniej pojedzie w meczu z Atlasem Wrocław.

ANDRZEJ ZAGUŁA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *