Damian Dróżdż: Z klubem Włókniarz Częstochowa do dziś mam dobre relacje


Choć żużlową licencję zdał, jako zawodnik Kolejarza Opole, swoją przygodę z tą dyscypliną sportu zaczynał w Częstochowie. W końcu udało mu się wystartować w rozgrywkach ligowych w ekipie Włókniarza. Miało to miejsce w roku 2019. Z kolei w bieżącym nadal będzie reprezentować barwy Kolejarza Rawicz. Damian Dróżdż, bo o nim mowa, nie wyklucza w przyszłości ponownego powrotu do macierzystego klubu. M.in. o początkach kariery, epizodzie pod Jasną Górą oraz planach na sezon 2023 rozmawiamy z niespełna 27-letnim wychowankiem „Lwów”.

 

U wielu zawodników przygoda z żużlem zazwyczaj zaczynała się od pierwszego przyjścia na zawody w tej dyscyplinie sportu bądź choćby nawet na trening. Jak to było u Ciebie?

– W moim przypadku było to zupełnie inaczej. Początkowo, od najmłodszych lat, u mnie na pierwszym miejscu był motocross, który postanowiłem uprawiać. Później jednak miałem przerwę w tym sporcie ze względu na kontuzję. W związku z tym namawiać mnie zaczął m.in. Sebastian Ułamek, abym spróbował sił w żużlu, podczas gdy wcześniej nie miałem okazji nawet być na meczu żużlowym. W końcu dałem się przekonać. Spróbowałem, spodobało mi się to i pozostałem już przy żużlu.

Pierwsze żużlowe kroki stawiałeś w Częstochowie, ale licencję zdałeś w barwach Kolejarza Opole. Jak do tego doszło?

– Trochę było przy tym zamieszania, zwłaszcza że zacząłem uprawiać żużel dość późno. W ten sport na dobre wchodziłem, mając 16 lat, a to jest stosunkowo za późno, aby w ogóle rozpoczynać jazdę na motocyklu żużlowym. Starałem się zatem wkładać w to sporo pracy. Jako że jestem z Częstochowy, na początku, najwięcej trenowałem właśnie tutaj. Nachodziła jednakże mnie pogoń do tego, aby nieustannie jeździć, trenować. Odwiedzałem zatem inne pobliskie ośrodki żużlowe, abym miał możliwość odbycia jak najwięcej próbnych jazd. Jeśli chodzi o zdanie licencji w Opolu, stało się tak głównie dlatego, że w Częstochowie była bardzo szeroka kadra juniorów. A skoro – jak już wspominałem – późno zacząłem jeździć na żużlu, zależało mi na tym, żebym mógł zaraz po zdaniu licencji startować w jak największej ilości zawodów. Wybór padł na Opole m.in. ze względu na bliską odległość między tym miastem a Częstochową. I po tym jak zyskałem w pełni żużlowe uprawnienia, mogłem brać udział we wszystkich możliwych zawodach, turniejach i tym samym coraz bardziej się rozjeżdżać. A w tamtym czasie w Częstochowie nie miałbym za bardzo siły przebicia i zarazem możliwości rozwoju.

Po dwóch latach (2013-2014), spędzonych w drugoligowym Kolejarzu Opole, przed sezonem 2015 podpisałeś kontrakt w Ekstralidze, a konkretnie we Wrocławiu. Wówczas ze Sparty jednakże zostałeś wypożyczony do pierwszoligowego Startu Gniezno na kilka spotkań, by końcowej fazie sezonu 2015 powrócić już w zasadzie na stałe do składu ekipy wrocławskiej. Czy występy w drużynie z Gniezna pomogły Tobie w tym?

– Przed startem sezonu 2015 miałem podpisany kontrakt z klubem z Wrocławia, skąd zostałem wypożyczony na parę meczów do Gniezna. De facto więc widniałem w kadrze  drużyny Sparty. Po odjechaniu kilku meczów w Starcie Gniezno w 1. Lidze, mniej więcej pod koniec sezonu, zostałem już powołany praktycznie na stałe do składu wrocławskiej drużyny na play-offy w PGE Ekstralidze. Co prawda wystąpiłem w jednym meczu Sparty fazy zasadniczej, przeciwko drużynie z Torunia (9. kolejka, Sparta Wrocław wygrała 51:39 – przyp. red.), ale więcej okazji do startów w Ekstralidze miałem dopiero w play-offach. Na pewno to było miłe ze strony wrocławskiego klubu, że – nim zaprezentowałem się w barwach Sparty w rundzie play-off – dał mi możliwość rozjeździć się w rozgrywkach juniorskich oraz w 1. Lidze w zespole Startu Gniezno. Dzięki temu nie siedziałem bezczynnie i mogłem się rozwijać.

Jazda w Sparcie Wrocław z pewnością była Ciebie cennym okresem. W latach 2015-2017 w tym zespole niemalże regularnie jeździłeś w meczach najwyższej klasy rozgrywkowej, tworząc parę juniorską m.in. z Maksymem Drabikiem, innym wychowankiem Włókniarza Częstochowa. I przede wszystkim w kategorii młodzieżowca zdobywałeś sukcesy. W 2015 roku zająłeś trzecie miejsce w finale Brązowego Kasku i wywalczyłeś z ekipą juniorów Młodzieżowe Drużynowe Mistrzostwo Polski. Z kolei dwa lata później wraz z młodymi „Spartanami” zdobyliście srebro w MDMP.

– Rzeczywiście był to fajny i dobry czas wieku juniorskiego we Wrocławiu. Wspominam go bardzo miło i wesoło. Myślę, że mogę śmiało powiedzieć, iż Sparta była takim klubem, który mocno zdawał sobie sprawę z tego, że juniorzy mocno potrzebowali pomocy w postaci otrzymywanego sprzętu, aby mogli osiągać przyzwoite wyniki i jak najlepiej wspomagać drużynę. Bardzo to nam pomogło, zwłaszcza że w pewnym momencie razem z Maksymem Drabikiem tworzyliśmy silną młodzieżową parę, jedną z lepszych w Ekstralidze.

Jeszcze w roku 2018 spędziłeś we Wrocławiu, by w 2019 znaleźć się wreszcie po wielu latach w macierzystym klubie, czyli we Włókniarzu Częstochowa. Choć w tamtym sezonie za bardzo nie miałeś okazji do startów w meczach PGE Ekstraligi, byłeś tak czy inaczej w składzie drużyny, która po 10 latach przerwy zdobyła upragniony medal Drużynowych Mistrzostw Polski, wtedy brązowy. Czy właśnie z racji tego, że miałeś wywalczony ten krążek z macierzystym zespołem, zaliczyłbyś tamte chwile do niezapomnianych?

– Były to poniekąd dla mnie ciężkie lata. Mam tu na myśli zarówno ostatni rok spędzony we Wrocławiu, jak i ten kolejny w Częstochowie. Czy sezon 2019 był niezapomniany? Na pewno taki mógłby być, gdybym dołożyłbym większą cegiełkę do końcowego wyniku, startując w większej ilości spotkań ligowych. Ale cóż, stało się jak się stało i właściwie nie ma co już specjalnie rozpamiętywać…

… A do udanych tamten sezon byś zaliczył?

– Czy w 100 % do udanych? W kwestii sportowej nie do końca, bo było zdecydowanie za mało jazdy. Niekiedy zażartuje sobie z kimś, że drużynie z Częstochowy ciężko było przez tyle lat zdobyć medal, podczas gdy – w moim okresie ekstraligowym – nie było sezonu, gdzie nie zdobyłbym medalu DMP, mimo że nie zawsze regularnie startowałem. Czy to w czasie pobytu we Wrocławiu czy w Częstochowie. Wyglądało więc na to – znów mówiąc pół żartem – że choć w poszczególnych sezonach w Ekstralidze nie pojeździłem za wiele dla drużyn, w których byłem zakontraktowany, one zdobywały medale, a ja byłem ich tzw. „delikatnym amuletem szczęścia” (śmiech).

Jeszcze w czasie jednych z pierwszych meczów, na trybunach stadionu przy Olsztyńskiej w Częstochowie, dało się słyszeć komentarze choćby ze strony kibiców, że w związku z kryzysem formy niektórych zawodników, można by było dać Tobie szansę zaprezentowania się. Takie komentarze padały m.in. podczas domowych spotkań z Unią Leszno czy Spartą Wrocław, wyraźnie przegranych przez Włókniarza. Czy już podczas tych pojedynków pojawiał się temat Twojego wyjazdu na tor?

– Zbytnio nie chciałbym już roztrząsać tego tematu. Mogę chyba jedynie powiedzieć, że rzeczywiście podczas jednego z meczów zaczynał pojawiać się nacisk nawet ze strony kolegów z drużyny, abym w końcu się zaprezentował. Ale niestety z pewnych przyczyn, o których nie chcę mówić, nie udało się…

Pamiętasz może w czasie którego meczu takowa sytuacja miała miejsce?

– Dokładnie nie pamiętam. Przypominam sobie natomiast mecz wyjazdowy w Gorzowie. To był ostatni pojedynek fazy zasadniczej. Przed tym spotkaniem miałem nieprzejechane gdzieś około ¾ całych rozgrywek ligowych na torach żużlowych. Pojechałem w tym meczu w zastępstwie Fredrika Lindgrena, który akurat wtedy złapał kontuzję, i zdobyłem 4 punkty. W tej samej potyczce inny zawodnik naszej drużyny, którego mógłbym ewentualnie zastępować w niektórych meczach, spisał się wtedy podobnie. Niestety później nie dano mi kolejnej szansy…

Tak czy inaczej na pewno było to dla Ciebie cenne doświadczenie.

– Tak. Na pewno, dzięki tym doświadczeniom, dużo zrozumiałem, jak i zmądrzałem. Wszystkie osoby z zarządu częstochowskiego klubu wspominam bardzo ciepło. Są to super ludzie, z którymi mam kontakt do dziś, czy z Panem Prezesem Michałem Świącikiem, czy z Panią Dyrektor Patrycją. Mam nadzieję, że w przyszłości jeszcze się spotkamy w jednym klubie.

Potem znów nastąpiły momenty startów w 2. Lidze, w roku 2020 (Wilki Krosno) oraz 2021-2022 (Kolejarz Rawicz). W nadchodzącym sezonie również będziesz jeździł dla zespołu z Rawicza. Podejrzewam jednak, że nie zamierzasz w żadnym wypadku kończyć kariery żużlowej na najniższym szczeblu rozgrywek i będziesz robił wszystko, żeby powrócić w przyszłości do wyższego poziomu ligowego. A starty w 2. Lidze mają w tym Ci stopniowo pomóc…

– Dokładnie tak. Jeśli miałbym myśleć o zakończeniu kariery, to już musiałbym sobie odpuścić. To, że aktualnie jestem na drugoligowym szczeblu, wcale nie oznacza, że zostanę na nim już na stałe. Uważam jednak, że zawsze wszystko się dzieje po „coś”. Można powiedzieć, że blisko już byłem 1. Ligi po sezonie spędzonym w Krośnie, z którym zresztą awansowaliśmy do tego etapu rozgrywek. Myślę, że dołożyłem sporą cegiełkę do tego awansu. Średnią biegową miałem wówczas powyżej poziomu 2,0. Byłem przekonany, że zostanę na następny rok w Wilkach Krosno. Tym bardziej że z klubu sygnalizowano chęci, abym został z nimi dalej, i w trakcie i pod koniec sezonu 2020. Chyba wszystkie kluby już wtedy myślały, że zostanę w Krośnie na rok 2021, bo nie przychodziło do mnie za wiele nowych ofert. W związku z tym i ja miałem pewność, że dalej będę się ścigał dla Wilków. Gdy jednak przyszedł na czas na podpisywanie nowych kontraktów, w dotychczasowym klubie nie odbierano ode mnie telefonów. Byłem w sytuacji bez wyjścia, bo nawet jeżeli otrzymywałem jakieś oferty w trakcie sezonu, odrzucałem je, gdyż, tak jak mówiłem, byłem pewny, że zostanę w Krośnie. Staram się być osobą lojalną. Kiedy jeżeli się z kimś umawiam, że zostaję w danym klubie, to słowa chcę dotrzymywać, nie prowadząc już rozmów z innymi klubami. Czasem dostaje się za to, za przeproszeniem po tyłku, ale niekiedy wychodzi to na plus. Koniec końców wylądowałem w Kolejarzu Rawiczu, który jest naprawdę dobrym klubem i na współpracę z nim nie mogę narzekać.

Kontynuując wątek Twojego ewentualnego przyszłego powrotu do wyższej klasy rozgrywkowej, chciałbym nawiązać do przykładu jednego z żużlowców, którzy tego dokonali np. parę lat wcześniej. W tym momencie mam na myśli Pawła Miesiąca. Zawodnik ten w roku 2019 pomógł znacząco utrzymać się Motorowi Lublin w Ekstralidze. Przykład tego żużlowca pokazuje, że – po kilkuletniej tułaczce w niższym ligach – można powrócić nawet do poziomu najwyższej klasy rozgrywkowej i ścigać się tam ze światową czołówką jak równy z równym…

– Podobnie ja uważam, że na dłuższą metę nie jest to problemem. Trzeba się po prostu odpowiednio przygotować i wszystko da się zrobić. Mogę tutaj przedstawić przykład ze swojej dotychczasowej kariery. Dwa lata temu, kiedy Kolejarz Rawicz był jeszcze połączony z Unią Leszno, zawodnicy Kolejarza w finale Mistrzostw Polski Par Klubowych reprezentowali właśnie leszczyńską Unię. Dokonaliśmy tego z racji prośby, jaką klub z Leszna do nas wystosował. W tych zawodach ja też startowałem. W MPPK 2021 pojechałem w czterech biegach i zdobyłem 11 punktów, jako żużlowiec de facto drugoligowy, w rywalizacji głównie z zawodnikami ekstraligowymi. Czy jest więc taka różnica i przeskok między poszczególnymi szczeblami ligowymi? Jak widać, przy odpowiednim wsparciu i przynajmniej odrobinie szczęście, można zdziałać naprawdę wiele.

Wspominałeś w trakcie rozmowy, że masz nadzieję na ponowne zejście dróg z Włókniarzem Częstochowa. Wygląda zatem na to, że mogą przechodzić przez Twoją głową myśli o jeździe dla Włókniarza w przyszłości.

– Ja raczej żyję tym, co trwa obecnie, a nie co będzie za rok, dwa lub trzy. Ale jeśli kiedyś nasze drogi znowu się zejdą, to zupełnie tego nie wykluczam. Do tego potrzeba jednak jeszcze trochę pracy i czasu.

Zdarza Ci się potrenować jeszcze na częstochowskim torze?

– Jasne, że tak. Klub Włókniarz Częstochowa jest bardzo gościnny, za serdecznie dziękuję. Zawsze gdy tego potrzebuję, jest możliwość potrenowanie na tutejszym torze. Nie rzadko z niej korzystam.

Zapewne też przychodzisz też na mecze Włókniarza, o ile nie ma kolizji terminów ze spotkaniami Twojej obecnej drużyny?

– Jak czas pozwala i terminy nie kolidują ze spotkaniami Kolejarza Rawicz, to oczywiście się pojawię obejrzeć mecz i zobaczyć co jeszcze poza tym tutaj się dzieje. Przy każdej mojej wizycie na stadionie klub z Częstochowy bardzo mile mnie gości, co jest dla mnie bardzo ważne i za co również klubowi bardzo dziękuję.

Skoro w miarę możliwości przychodzisz na zawody w Częstochowie, to tym bardziej na pewno śledzisz na bieżąco wyniki swojego macierzystego klubu. Miniony sezon 2022 „Biało-Zieloni” zakończyli na najniższym stopniu podium PGE Ekstraligi. Choć panował niedosyt z powodu braku awansu do finału, osiągnięty wynik przyjęto jako spory sukces. Jako były członek tej drużyny i obecnie jako jej kibic, również z całą pewnością tak uważasz, czyż nie?

– Uważam, że istniały możliwości, aby Włókniarz wszedł do finału Drużynowych Mistrzostw Polski. Do osiągnięcia tego celu może gdzieś zabrakło troszeczkę szczęścia w tych meczach półfinałowych. Może „pouciekały” im wtedy przełożenia. Po tym sezonie 2022 z pewnością drużyna z Częstochowy wyciągnęła odpowiednie wnioski, by w nadchodzącym, już z nowym składem, powalczyć ponownie o finał PGE Ekstraligi.

Właśnie o sezonie 2023 w kontekście Włókniarza Częstochowa w PGE Ekstralidze również chciałbym z Tobą porozmawiać. Tegoroczne rozgrywki zapowiadają się niezwykle emocjonująco. Do Częstochowy ściągnięto długo oczekiwanych tutaj Mikkela Michelsena oraz Maksyma Drabika, Twojego kolegę choćby z Wrocławia, o czym już wspominaliśmy. Eksperci przeważnie typują Włókniarza na trzecim miejscu. A czy Ty mógłbyś się wypowiedzieć na temat szans „Lwów” w nadchodzących ekstraligowych rozgrywkach?

– Co do typowania, to zawsze jestem ostatni. Najprościej się typuje po zakończeniu sezonu, jak już wiadomo, która drużyna zajęła dane miejsce w rozgrywkach (śmiech). Mówiąc całkowicie poważnie, w tym momencie Włókniarz ma już inny skład, dużo silniejszy, przynajmniej na papierze, od tego z zeszłego roku. I jeżeli uda im się wszystko zgrać ze sobą, uważam, że stać ich będzie na wyższy rezultat niż trzecie miejsce.

Jak już wspominaliśmy, dalej będziesz się ścigał w Metalika Recykling Kolejarz Rawicz. W zestawieniu tej drużyny, oprócz Ciebie, są m.in. znane z nazwiska także z dawnego cyklu Speedway Grand Prix, jak Scott Nicholls czy Hans Andersen. O co będziecie walczyć w drugoligowych  rozgrywkach?

– Mamy fajną i zgraną drużynę. Będziemy chcieli spokojnie odjechać najbliższy sezon, choć z pewnością nie zabraknie też zapału do tego, aby powalczyć o wysokie cele. A którzy ostatecznie będziemy, okaże się po sezonie.

Za Wami obóz przygotowawczy w Pobierowie. Jaki to był dla Ciebie czas? Mocno wymagający?

– Nie będę ukrywał, że mieliśmy tam mocne treningi pod okiem trenera od przygotowania fizycznego. Był to tak czy inaczej fajny okres pod względem zgrania się całego zespołu. Mieliśmy także czas na to, aby spotkać się poza torem żużlowym, porozmawiać między sobą. To wszystko jest potrzebne i kluczowe, by stworzyć tzw. „team spirit” w drużynie.

Poza tym jak się przygotowujesz do sezonu 2023 zarówno fizycznie, jak i sprzętowo?

– Co do spraw sprzętowych, muszę podziękować właśnie Kolejarzowi Rawicz, który wszedł z nową myślą na rynek żużlowy. Chodzi mi o to, że teraz większość zawodników ma w dużej mierze przygotowany sprzęt dzięki klubom, zwłaszcza na niższych frontach ligowych. I my żużlowcy tymi kwestiami już nie musimy się martwić, a jedynie skupić się na jeździe. To jest fajna sprawa. A skoro też mowa o przygotowaniach fizycznych, odbywam codzienne treningi w postaci biegów, jazdy na rowerze czy też ćwiczeń na siłowni. Tak więc zawsze jest coś, na nudę nie narzekam

Stawiasz sobie jakieś cele indywidualne na zbliżający się sezon?

– Na pewno będę się chciał prezentować podobnie jak sezonach, kiedy moja średnia wynosiła powyżej 2,0 punktów na bieg (lata 2020-2021 – przyp. red.). To jest dla mnie podstawą do tego, żeby wrócić na wyższy poziom ścigania.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

– Dziękuję również.

NORBERT GIŻYŃSKI

fot. Metalika Recycling Kolejarz Rawicz

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *