„Częstochowa jest miastem, które przyciąga bezdomnych w okresie letnim, ponieważ mają tutaj możliwość wyżebrania pieniędzy od pielgrzymujących” – mówi Jolanta Kobojek, prezes Fundacji ufam Tobie, która prowadzi jadłodajnię dla bezdomnych.
Według danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej osobami bezdomnymi w Polsce są najczęściej mężczyźni w wieku powyżej 41 lat, mający podstawowe lub zawodowe wykształcenie, utrzymujący się z zasiłków bądź zbieractwa. Jolanta Kobojek zauważa, że duża część bezdomnych jest aktywna zawodowo.
– W Częstochowie MOPS i straż miejska prowadzi akcję liczenia bezdomnych i w ostatniej akcji okazało się, że jest ich ponad 300. Większość przebywa w placówkach, noclegowniach, przytuliskach, więc ludzie mijając ich na ulicy, nie mają pojęcia, że są to bezdomni. Osoby te każdego dnia wychodzą do pracy i wieczorem wracają do przytuliska. Stanowią oni zdecydowaną większość częstochowskich bezdomnych. Niestety, nie stać ich na wynajęcie mieszkania. Oczywiście istnieje też pewien procent bezdomnych, którzy żebrzą… Częstochowa jest miastem, które przyciąga bezdomnych w okresie letnim, ponieważ mają tutaj możliwość wyżebrania pieniędzy od pielgrzymujących – stwierdza Jolanta Kobojek.
Bezdomni nieprzebywający w placówkach najczęściej za miejsce do życia wybierają pustostany, przestrzenie pod mostami, wiaty śmietnikowe i altany działkowe. O wyborze miejsc decyduje bliskość do głównych ciągów komunikacyjnych, a co za tym idzie większa szansa na spotkanie ludzi dobrej woli. Szukają również miejsc odosobnionych, gdzie mogą odpocząć – z dala od służb mundurowych.
– Bezdomność to takie zjawisko, które ciągle rotuje. Aktualnie najwięcej osób w kryzysie bezdomności poza schroniskowej przebywa w rejonie Śródmieścia i Starego Miasta. Jeszcze do niedawna najpopularniejszymi dzielnicami dla tej grupy były: Podjasnogórska i Ostatni Grosz – opowiada Jan Strączyński, streetworker, streetworker (odpowiednio przygotowany merytorycznie pracownik docierający do grup wykluczonych społecznie w środowisku ich przebywania – w tym przypadku do osób doświadczających bezdomności przyp. red.) ze Stowarzyszenia Wzajemnej Pomocy Agape.
Osoby przebywające na ulicy od 5 do 10 lat to w Polsce najliczniejsza grupa bezdomnych – według statystycznych MRiPS z 2019 roku to aż 27,84 proc. tej populacji. Kolejną, najliczniejszą grupę stanowią osoby przebywające na ulicy najkrócej, czyli do 2 lat – 23,35 proc. Ta zbiorowość dla pracowników socjalnych i instytucji zajmujących się bezdomnością to priorytet, ponieważ im dłużej osoba przebywa na ulicy, tym trudniej ją przywrócić do społeczeństwa.
– Staramy się pomóc każdemu. Niestety, jeżeli osoba przebywa na ulicy przez więcej niż dwa lata, to zmiany w psychice mogą być trwałe. Usamodzielnienie takiej osoby jest pracą mozolną i wymaga silnej współpracy ze specjalistami – stwierdza Jan Strączyński
W społeczeństwie panuje przekonanie, że osoby bezdomne zbierają pieniądze głównie na libacje alkoholowe. Mimo tego, że jest w tym sporo prawdy, to alkoholizm nie jest główną przyczyną bezdomności. Jak podaje Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, konflikt rodzinny jest najczęstszym powodem utraty dachu nad głową i stanowi aż 32,3 proc. wszystkich przypadków bezdomności. Szeroko pojęte uzależnienia, w których alkoholizm jest tylko jedną ze składni, stanowią niespełna 28 proc. wszystkich przypadków.
– Myślę, że warto walczyć ze stereotypami. Chociaż alkoholizm często towarzyszy osobom w kryzysie bezdomności i może być przyczyną stanu braku dachu nad głową, to badania pokazują, że główną przyczyną bezdomności nie jest nałóg, a konflikty w rodzinie. Oczywiście, te konflikty mogą być spowodowane przez alkohol i inne używki. Czasem zdarza się, że przyczyną bezdomności jest zaburzenie na tle psychicznym. Osoby te często decydują się na pozostanie w miejscach niemieszkalnych. Współpraca z nimi jest trudna, zwłaszcza ze względu na fakt, że bezdomność nasila choroby psychiczne w związku z ograniczoną możliwością przyjmowania leków. Działania na rzecz tej grupy często muszą być podejmowane przy konsultacji psychiatrycznej – tłumaczy Streetworker.
– Problem alkoholowy u niektórych jest skutkiem, a u innych przyczyną bezdomności. Bo załóżmy taką sytuację: Jest 24 grudnia, widzisz, że w oknach wszyscy siadają do kolacji wigilijnej, ty nie masz gdzie iść. Jesteś to w stanie przeżyć na trzeźwo? Czy każdy z nas jest sam siebie pewien na tyle, że wie, że wówczas nie szukałby chwili zapomnienia w alkoholu? Łatwo nam oceniać innych, ale trudniej nam postawić się w sytuacji tych ludzi. – dodaje Jolanta Kobojek.
Dane zawarte w artykule pochodzą z 2019 r. – wówczas miała miejsce ostatnia, codwuletnia ogólnopolska akcja liczenia bezdomnych. Zaplanowana na rok bieżący akcja, ze względu na stan epidemii, została odwołana. Nie oznacza to jednak, że problem bezdomności należy bagatelizować, ponieważ przez ostatnie wydarzenia zaczyna dotykać coraz większej ilości osób.
– W zeszłym roku zauważyliśmy nowe zjawisko. Do naszego stowarzyszenia przychodziły osoby, które w wyniku koronawirusa straciły pracę, nie miały za co opłacić czynszu i przez to trafiły na ulicę – zauważa Jan Strączyński.
– Zwiększyła się liczba osób, które są w ciężkiej sytuacji przez utratę pracy. Widzimy to, dzięki temu, że jesteśmy punktem, w którym robimy paczki w ramach programu pomocy żywnościowej FEAD-u, gdzie trafiają osoby najuboższe, zweryfikowane przez MOPS. Te liczby zdecydowanie się zwiększyły. Ludzie zakwalifikowani do tego programu dostają artykuły pierwszej potrzeby, takie jak mleko, mąka, olej, itd. – dodaje pani Jolanta.
Nędza, bieda, bezdomność są powszechnie występującymi zjawiskami społecznymi, na które zawsze należy zwracać na nie uwagę, ponieważ niekontrolowane będą narastać i doprowadzać do dysfunkcji społecznych.
– Nie o to chodzi, żeby rozwinąć super-socjal i dawać ludziom wszystko za darmo. Bezdomnym należy dać wędkę, a nie rybę. Jeżeli ktoś rzeczywiście potrzebuje pomocy, to lepiej zamiast dać mu 5 zł, które tak naprawdę ratuje nasze sumienie, to lepiej znaleźć mu jakąś pracę do wykonania. Bezdomny będzie dzięki temu miał poczucie, że te pieniądze zarobił, był przydatny. Nie możemy udawać, że tych ludzi nie ma. Jeżeli widzimy, że ktoś leży w słońcu bądź mrozie, to musimy zareagować, bo nasza obojętność może kosztować jego życie – podsumowuje Jolanta Kobojek.
Krzysztof Ostapowicz
fot. Stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy ,,Agape”