To było pospolite ruszenie Zachęciaków
Aukcja na rzecz Regionalnego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych i utrzymania jego siedziby – Konduktorowni – zakończyła się sukcesem. Sprzedano wszystkie dzieła i pozyskano ponad 23 tysiące złotych. Taka kwota – z deklaracji, które składał prezes Piotr Głowacki – gwarantuje „Zachęcie” wyważoną działalność na blisko rok
Dzieła na aukcję w przeważającej większości przeznaczyli członkowie „Zachęty”. Wsparli ich przyjaciele – polscy artyści, m.in. Bogna Gwiazdowska, Edward Dwurnik, Mikołaj Kasprzyk, Artur Przebindowski czy Rafał Głowacki. Niektórzy z rodzimego podwórka, jak na przykład częstochowski fotografik Janusz Mielczarek, swoje prace przekazali w spontanicznym odruchu. – Przyjechałem do Konduktorowni odebrać swoje prace i dowiedziałem się o aukcji. Od razu na ten cel podarowałem zdjęcie Michała Michalika i pojechałem po drugie z Januszem Janiną Iwańskim – mówi J. Mielczarek. – Taka inicjatywa jest budująca dla całego środowiska. Integruje i uczy odpowiedzialności za całą grupę – dodaje.
Łącznie na aukcję pozyskano 36 prac. Tak owocna zbiórka jest zasługą głównej organizatorki aukcji – Małgorzaty Stępniak i wspomagającego ją wiceprezesa „Zachęty” Szymona Parafiniaka. Na sali zasiedli przyjaciele Towarzystwa – artyści i ludzie biznesu. – Zawsze korzystam z zaproszeń na przedsięwzięcia wspierające szczytne cele. Warto pomóc „Zachęcie”, bo jest instytucją ważną, która powinna mieć możliwości do rozwijania swojej działalności – mówi Łukasz Leszczyński, odbierając zakupiony obraz. Analogiczną opinię wygłasza architekt Aneta Szyc, która nabyła kilka dzieł. – Jestem wielbicielką dobrej sztuki i podoba mi się działalność Konduktorowni. Chciałabym by nadal funkcjonowała – komentuje swój udział w aukcji.
Na sukces licytacji bez wątpienia złożyła się świetna postawa prowadzącego Janusza Janiny Iwańskiego. Hipnotyzował publiczność, podsycał psychologicznymi niuansami, tryskał humorem. – Cieszymy się, że przyszliście, by wydać na nas trochę kasy. To nas trochę wzmocni, a was będzie cieszyć. Zimę już przetrwamy – dowcipkował. Takiego Janinę co niektórzy widzieli po raz pierwszy. Efekt jego wysiłku przełożył się na konkretną kwotę. Swoją rolę wzmacniacza odegrał również prezes „Zachęty” Piotr Głowacki. Gdy nieco stygł zapał licytujących wkraczał do akcji podrzucając ciekawostki na temat autorów dzieł. Skutek był natychmiastowy. Atmosfera ożywała i duch rywalizacji wzrastał. Prace sprzedawano za różne kwoty – od 4 tysięcy do 200 złotych, która była ceną wyjściową dla każdej pracy. Najdrożej poszedł obraz Edwarda Dwurnika. Dobre ceny uzyskały dzieła Adama Patrzyka z Częstochowy – 1900 zł, Rafała Głowackiego – 1200 zł, Dariusza Pali – 1200 zł czy Jacka Łydżby – 1100 zł. Warto podkreślić, że była to niebywała okazja nabycia dzieł znanych artystów za kwoty znacznie niższe niż w galeriach.
Prezes Głowacki nie kryje zadowolenia z przebiegu licytacji. Już na wiosnę zapowiada kolejną. – Jeżeli nie mamy stałego wsparcia ze strony władz musimy szukać innych sposobów pozyskiwania funduszy na działalność – mówi.
URSZULA GIŻYŃSKA