Za sprawą zwycięstwa nad Mickiewiczem Kluczbork, Exact Systems Norwid Częstochowa utrzymał się na fotelu lidera Tauron 1. Ligi. Choć spodziewano się bardziej zaciętego spotkania, „Błękitno-Granatowi” nie mieli większych problemów z pokonaniem ostatnich oponentów. Świadczył o tym przede wszystkim końcowy rezultat czwartkowej (9 lutego) potyczki; 3:0 na korzyść Norwida. Zaraz po pojedynku na szczycie rozmawialiśmy z drugim trenerem częstochowskiej drużyny, Adrianem Krasiem.
Początkowo wydawać się mogło, że będzie to ciężkie spotkanie, z czego na pewno sobie zdawaliście sprawę. A tymczasem wygraliście bez straty seta…
– Jeżeli ktoś spojrzy na „suchy” wynik, to faktycznie na pierwszy rzut oka może wydawać się, że był to łatwy pojedynek. Tym bardziej, że poszczególne sety wygraliśmy kolejno do 21, 14 i ponownie do 21. Były jednakże momenty, gdzie nawet jedna bądź dwie piłki warzyły o losach setów, zwłaszcza ich w środkowych częściach. Tak więc mecz łatwy był tylko pozornie. Cieszymy się na pewno, bo zdobyliśmy trzy punkty z wiceliderem, któremu odskoczyliśmy już na cztery punkty w tabeli. To super sprawa.
Jeszcze po meczu z Lechią Tomaszów Mazowiecki (27 stycznia) Rafał Sobański powiedział mi, że macie nadzieję na zrewanżowanie się ekipie z Kluczborka za przegrany pierwszy mecz u nich. Do tego wspominał o nadziejach, że rewanż zakończy się w podobnie jak spotkanie w Kluczborku, tyle że na Waszą korzyść. I jak widać, udało Wam się to zrealizować w 100 %.
– Nie da się ukryć, że mecz z Mickiewiczem miał dodatkowe smaczki. Dostaliśmy od nich łomot w Kluczborku, a tutaj zrewanżowaliśmy się im. Myślę, że lepiej nie dałoby się tego zrobić, bowiem wygraliśmy 3:0. Około półtorej godziny czasu i jest po meczu. Tylko się cieszyć. Teraz przed nami trzy dni wolnego, chwila odpoczynku.
A czy w momentach, kiedy Mickiewicz wychodził na prowadzenie zarówno w pierwszym jak i trzecim secie, nie wkradała się u Was jakaś mała nerwówka?
– Na pewno mogłaby się wkraść. Oni (Mickiewicz Kluczbork – przyp. red.) są na drugim miejscu w tabeli. Wiedzieliśmy, że mają bardzo ofensywny zespół. Tak więc chwilami mogło być troszkę nerwowo. Jednakże potrafiliśmy odczytywać ich grę i na spokojnie ze wszystkim sobie poradziliśmy.
MVP meczu został – już po raz trzeci z rzędu – Rafał Sobański. Patrząc na aktywność tego zawodnika, podczas spotkania z zespołem z Kluczborka, zarówno w ataku, jak i w polu serwisowym, ten wybór chyba nikogo nie dziwi…
– Uważam, że nie dziwi. Rafał na pozycji atakującego zadomowił się już, można powiedzieć, na stałe. Trzeba pamiętać, że zmienił ją w trakcie sezonu. Swoją postawą pokazuje, że raczej nie ma argumentu na to, aby w najbliższym czasie miał powrócić na przyjęcie. Na ten moment jest to prawdopodobnie najlepszy atakujący w 1. Lidze.
Teraz przed Wami seria meczów łatwiejszych, a przynajmniej może się tak wydawać w teorii. Te starcia będą bowiem z drużynami z dolnej części tabeli, choćby w następnym tygodniu wyjazdowa potyczka z Olimpią Sulęcin. Ale jak już nie jeden raz 1. Liga dobitnie pokazała, nie można nikogo lekceważyć. Jednym z najlepszych przykładów jest tutaj przegrany przez Was na początku roku mecz z Krispolem Września…
– Dokładnie tak. Mieliśmy „zimny prysznic” zaraz po Nowym Roku z Krispolem Września. Tym bardziej więc nie lekceważymy nikogo. Przed nami mecze teoretycznie ze słabszymi zespołami, ale musimy zachować pełną koncentrację na 100 %. Każda wpadka może nas bowiem dużo kosztować. A dzięki kolejnym zwycięstwom możemy odskoczyć pozostałym drużynom i spokojnie „dojechać” na pozycji lidera do końca fazy zasadniczej.
Dziękuję za rozmowę.
– Dzięki bardzo!
Rozmawiał: Norbert Giżyński
Foto. Grzegorz Przygodziński