W Galerii „Arche” Krystyny i Sławomira Szwajkowskich koło Olsztyna do 11 lipca można oglądać wystawę malarstwa Heinera Geisbe, niemieckiego artysty zaprzyjaźnionego z Częstochową. Twórca podejmuje temat kwiatów. Przedstawia je w konfiguracjach realistyczno-abstrakcyjnych, wykorzystując kontrast faktury, koloru. Geisbe w najmniejszych drobiazgach oddaje piękno świata roślin; doskonale radzi sobie w wielkich kilkumetrowych formatach, jak i w małych kameralnych płótnach.
Co takiego dostrzegł Pan w naturze, że stała się ona tematem przewodnim Pana malarstwa?
– Kiedy byłem małym chłopcem nie interesowałem się kwiatami, nie widziałem wokół siebie roślin i ogrodów botanicznych. Byłem typowym człowiekiem miasta. Gdy podrosłem dostrzegłem, że w mieście jest mnóstwo oryginalnych roślin, że są ogrody botaniczne. Zacząłem się tym interesować. Zauważyłem, że ogrody tworzą swoiste pejzaże, ich kompozycje wyglądają jak wyjęte z płótna obrazy malarskie. Temat kwiatów podjąłem jednak znacznie później, tuż przed moim pierwszym przyjazdem do Polski. Miałem wówczas 35 lat i zamieszkałem w Częstochowie ze swoją rodziną. Pierwszą rośliną, która mnie zafascynowała był bambus. Potem przyszły kolejne inspiracje.
Czym konkretnie zafascynowały Pana kwiaty?
– Czasami nie było to piękno kwiatu, ale jego oryginalność. Na przykład w orchidei wielka kula, z której wyrastają płatki. Wyciągam intrygujący mnie element. Staram się spojrzeć na kwiaty z nowej perspektywy, akcentując nowoczesne trendy w sztuce, nie poprzez tradycyjny stereotyp prezentacji katów. Chcę pokazać je w sposób bardziej nowoczesny. Na bazie kwiatu tworzę obraz abstrakcyjny. Kwiat jest początkiem.
Istotnie wbrew symboliki tradycyjnego przedstawiania kwiatów, która mówi o przemijaniu czasu, w Pana twórczości kwiat jest jakby wiecznie żywy, dynamiczny i energetyczny.
– Dla mnie nie jest ważne używanie symboliki, ale osobiste podejście do tematu. Nie szukam symboli w swojej sztuce.
Co zatem usiłuje Pan przekazać poprzez swoje malarstwo?
– Po prostu kreuję swój własny ogród. Często odwiedzam ogrody botaniczne w różnych miastach Europy. Stanowią one dla mnie inspiracje do tworzenia własnego ogrodu na płótnie.
Widzę dużo kontrastów w Pana ogrodzie. Jest on zarówno łagodny jak i drapieżny, ekspresyjny. Łączy Pan subtelność kwiatu z jego dzikością.
– Dla mnie jest ważne, by w obrazie zawrzeć elementy delikatne i bardzie agresywne czy ostre. Chodzi o pokazanie kontrastu, który często jest cechą charakteryzującą rośliny. Róża jest i kująca, delikatna, a przecież jak piękna.
Czy jest to odniesienie do dychotomii świata?
– Mamy różne obszary ludzkiej egzystencji, różne poziomy rejestracji, uczuć, poglądów, różne charaktery i reakcji. Świat jest kontrastowy na każdym polu.
Co było wcześniej, jaka tematyka inspirowała Pana?
– Abstrakcja. Malowałem ją jakby w dwóch wymiarach, oglądając obraz pod różnymi kątami można było dostrzec zupełnie inny widok.
Nie lubi Pan malować ludzi?
– Nie jestem zbyt dobry w malowaniu ludzi, są lepsi ode mnie.
A jakich ma Pan mistrzów?
– Lubię bardzo Velazqeza, Gainsborough’a.
Co ceni najbardziej w sztuce?
– Dla mnie ważne jest malarstwo, ale dla wielu nie, bo mogą doskonale funkcjonować bez niego.
Przez kilka lat mieszkał Pan w Częstochowie. Jak wspomina pan ten okres?
– Zadomowiłem się tu na cztery lata, było to w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych. Przyjechałem z żoną, która podjęła pracę germanistyki w częstochowskim liceum. Był to jeden z najlepszych moich okresów , zajmowałem się swoją sztuką, miałem na to czas i nikt mi nie przeszkadzał. Poznałem tu przyjemnych ludzi, mogłem się nauczyć czegoś nowego, choćby z grafiki, korzystając z doświadczeń artystów Wydziału Malarstwa w Wyższej Szkole Pedagogicznej (obecnie AJD). Miałem wówczas dwie wystawy – w 1996 roku w Gaude Mater i w 1997 roku we foyer Teatru. Ale również w Warszawie.
Jak dzisiaj postrzega Pan Częstochowę?
– Niektóre miejsca są bardzo przyjemne jak Jasna Góra i okolica, w innych jest trochę gorzej, bo zrobiło się bardzo tłoczno. Jest bardzo duży ruch samochodowy. Byłem na spacerze w III Alei Najświętszej Maryi Panny i bardzo mi się podobało, że jest tam zakaz jazdy dla samochodów.
Dziękuję za rozmowę.
Heiner Geisbe urodził się w 1958 roku w Munster /Niemcy/. W latach 1979-1986 studiował malarstwo w Akademii Sztuk Pięknych w Dusseldorfie, filia w Munster. Równocześnie studiował filozofię i geografię na Uniwersytecie w Munster.
W latach 1983-2001 należał do Stowarzyszenia Artystów Schulstr. 22 w Munster. Od 1994 do 1997 mieszkał i tworzył w Częstochowie.
W 1998 otrzymał stypendium artystyczne i przebywał w Domu Pracy Twórczej w Oslo /Norwegia/ oraz w Centrum Graficznym Fransa Masereela w Kasterlee /Belgia/.
W 2004 odbył podróż artystyczną po południowej Francji w ramach stypendium przyznanego przez Stowarzyszenie Aldegrever Gesellschaft.
Od roku 2000 mieszka i pracuje w Straelen (Niemcy); jest żonaty, ma córkę i syna.
Aktywnie uczestniczy w życiu artystycznym Niemiec, prezentował swoją twórczość na wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych w Niemczech i za granicą. W czasie pobytu w Częstochowie zorganizował wystawy indywidualne w Ośrodku Promocji Kultury
Gaude Mater oraz w foyer Teatru im. Adama Mickiewicza.
URSZULA GIŻYńSKA