Gwardia Wrocław – Pamapol Częstochowa 3:1
O meczu z Gwardią częstochowscy siatkarze chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Mimo że wygrali pierwszego seta, w pozostałych nie zdołali pokonać zajmującego przedostatnie miejsce w tabeli zespołu z Wrocławia.
Początek spotkania zapowiadał wielkie emocje, chociaż gospodarze prowadzili 24:22 nie potrafili jednak pomyślnie zakończyć seta. Po dramatycznej końcówce wygrali go akademicy 31:29. W kolejnych partiach musieli uznać, niestety, wyższość rywali. Gwardziści zwyciężyli w nich 25:21, 25:17, 26:24. O losach spotkania przesądził czwarty set. Przy stanie 16:16 goście dzięki świetnej grze blokiem zdobyli pod rząd trzy oczka i przewagę tę utrzymywali do chwili, gdy na tablicy widniał wynik 22:19, a następnie ją podnieśli (24:20). Wydawać by się mogło, że to już koniec, jednak skuteczne ataki Michała Winiarskiego przyniosły efekt w postaci remisu 24:24. Końcówka seta należała do miejscowych, którzy zdobyli kolejne dwa punkty, ustalając wynik na 26:24.
Częstochowianie zagrali słaby mecz, nie wykorzystali szansy na odrobienie strat do AZS-u Olsztyn, który przegrał z zespołem z Sosnowca. Podstawową przyczyną porażki był brak recepty na doskonałą zagrywkę wrocławian. Odrzuceni od siatki częstochowianie pozostawiali zbyt dużo czasu gospodarzom spotkania na uporządkowanie szeregów, co ułatwiło im grę w obronie. Pamapol zajmuje obecnie czwarte miejsce w tabeli i jeżeli podczas osiemnastej, ostatniej rundy zasadniczej części sezonu nie dojdzie do niespodzianek, w pierwszym meczu play-of zmierzy się z zajmującą piąte miejsce drużyną Polskiej Energii Sosnowiec.
PAWEŁ MIELCZAREK