Powtarzała jeszcze parę dni przed śmiercią, że Kraków znowu będzie nasz, ale i w Częstochowie przeżyłyśmy piękne chwile.
Basia dopuściła mnie do intymnego procesu tworzenia. Wyciągnęła w restauracji duże fragmenty książki, które nie były wydane jeszcze. Tworzyła wtedy trylogię o Ance Pióro, to był początek wówczas tego cyklu i poprosiła mnie o recenzję. To było niesamowite doświadczenie, bo poznawałam jej książki jako pierwsza osoba na świecie… Dobrze wiedziała, ile to dla mnie znaczy, aż przyszedł czas, kiedy zapragnęła, by publikować moje listy, tak powstały „Zapiski zabójczyni”. Napisała mi na książce w dedykacji, że to nasze wspólne dzieło. Doceniała mnie jak nikt. Miały być dalsze wspólne publikacje, ale dała mi czas, bo choć uważała, że moje teksty są świetne, były coraz mocniejsze, a ja byłam pedagogiem… Nie byłam gotowa, by wydać taką prozę, o jakiej mówiła, że jest genialna, ale tuż przed jej śmiercią potwierdziłam jej, że przyszedł już ten czas… Rozstrzygnięcia, że w konflikcie między pisaniem, a pracą w szkole – wybieram jedno i drugie. Bardzo tego chciała, bym coraz bardziej zaistniała jako pisarka i wspierała mnie przy tym bardzo, jak w innych chwilach życia, które przecież układają się różnie. Nie wiem, w jakim tempie, ale pewnie będą wypływały z czasem intymne historie, ile istnień ocaliła. Ceniła bardzo życie, było naznaczone chorobą, ale potrafiła cieszyć się naprawdę mały rzeczami, że można się spotkać, rozmawiać cały dzień o życiu i książkach. Oczywiście dla mnie każde spotkanie z nią było niecodziennym przeżyciem i dobrze to wiedziała. Uspokajała, mówiła, że przecież tak długo już się znamy. Piszę to wszystko, by ujawnić, jakie znaczenie miało dla mnie spotkanie człowieka tak pięknego i głęboko rozumiejącego oraz mocno współodczuwającego. Jakim wsparciem ona była dla nas, młodych ludzi, często burzliwie wchodzących w dorosłe życie.
Miało być o tajemnicach Basi. Miała swoje tajemnice, niektóre znają jej przyjaciele. Inne zabrała ze sobą do grobu, co mi obiecywała, a ja ją w tym wspierałam, bo każdy człowiek powinien mieć swoją prywatność. Twierdziła, że tajemnic ma mnóstwo.
Jaka była Basia to wiedzą Ci, którzy spotkali ją, mieli okazję przebywać w jej towarzystwie przez lata. Miałam to szczęście, że był dany nam czas, aby ta przyjaźń rodziła się wolno. Poznawałyśmy siebie dokładnie, na tyle, na ile Basia pozwoliła się poznać, a w rzeczywistości otworzyła przede mną swoje piękne i delikatne wnętrze. Dobrze funkcjonowała mimo licznych chorób. Poetka z Częstochowy… Chciała mieć tu więcej przestrzeni dla siebie, by ta przestrzeń w zasadzie była dla niej czuła i także doceniła jej twórczość. Trzeba było Basię znać, wejść w proces jej tworzenia, aby właściwe odczytać utwory. Basia miała ważny cel w pisaniu oprócz tworzenia literatury z górnej półki. Chciała przestraszyć młodzież swoimi książkami, aby nie sięgała po narkotyki, dopalacze, itp. Każde życie było dla niej cenne i zasługiwało na ratunek, dlatego choć usiłowała – nie przeszła nigdy na psychologiczną emeryturę. Do końca życia intensywnie pomagała innym i tworzyła.
Każde ludzkie słowo teraz się liczy i liczyło, każdy gest – aby zachować ludzki obraz Basi w pamięci, by pamiętać, że napisała wiele pięknych książek, które trzeba odkrywać. Trzeba odkrywać jej poezję, pragnęła tego, aby ją popularyzować, dotrzeć do ludzi ze swoją wrażliwością, głębokim odczuwaniem życia.
Żyła jak chciała, krócej niż powinna, ale spełniona. Głęboko spełniona. Zrezygnowała przed wieloma latami z pracy w szpitalu. Opowiadała mi o tym. Chciała poświęcić się pisaniu. Zdarzało się często, że nie odrywała się od pisania przez całe dnie. Tworzyła tak często nocami, proces twórczy przedłużał się na dzień i z dnia na noc po poranek. Jej umysł rodził wciąż nową rzeczywistość. Była niewątpliwie twórczym fenomenem. Wzbudzała emocje i będzie wzbudzała. Przed nami jej kolejne książki, które nie zdążyły się ukazać za jej życia. Ile rozmów Basiu było z Tobą do wieczornej pory, musiałaś jeszcze po całych dniach spędzonych ze mną wrócić z Krakowa do Częstochowy, jednakże pełna sił. Nierzadko zaczynałaś od razu tworzyć. Mówiłam Ci, że trzeba zwolnić, w trosce o Ciebie, jednakże ofiarowałaś nam tyle słów Twoich – jestem przy Tobie ciągle, zapewniam, nie zapomnę… Będę Cię niosła w świat dalej, wszystko przekażę światu, co chciałaś. Uratuję każde wspomnienie, każdą chwilę, w której Ty jesteś we mnie.
Barbara Rosiek to był człowiek jak każdy, który także potrzebował zrozumienia, dobrego słowa, uśmiechu, rozmowy, przytulenia. Obdarzona była niezwykłą wrażliwością, erudytka o nieograniczonych horyzontach, ze swoimi wartościami i zasadami. Nikogo nie skrzywdziła w swoim życiu. Czy rzeczywiście zasługuje na hejt? Przeważnie ludzi, którzy nie poświęcili chwili, by ją poznać, dotrzeć do jej wnętrza, głębokich pokładów empatia dla każdego stworzenia. Lubiłaś jak piszę Ci wiersze i nie przestanę, dziękuję, że pokochałaś moją poezję:
WYMIERANIE CISZY
Wymieranie ciszy
także odbywa się.
Krąg zdarzeń
przejrzysty
przecina dzień.
Noc staje się świadomością.
W mroku ginie nieistnienie.
Cokolwiek to znaczy –
sens istnieje i pośród rozpaczy.
Basi –
Katarzyna Lisowska, przyjaciel