Zastal Zielona Góra – Tytan Częstochowa 69:81
Nasi koszykarze wygrali kolejny pojedynek ligowy. Tym razem na wyjeździe pokonali ekipę Zastalu. Mecz od początku układał się korzystnie dla częstochowian, którzy pierwszą kwartę zakończyli czteropunktową przewagą (18:14). Po drugiej partii przewaga ta urosła do jedenastu oczek. Zaczynając kolejną część spotkania, koszykarze Tytana dostrzegli szansę na odrobienie strat z meczu w Częstochowie, kiedy to przegrali osiemnastoma punktami. Niewiele brakowało, by marzenia te spełniły się, bo około trzydziestej minuty nasz zespół zniwelował straty i bilans wyszedł na zero.
Niestety, rywale doskonale zdawali sobie sprawę jak duże znaczenie może mieć dodatni bilans z dwumeczu w przypadku, gdy oba zespoły będą miały na koniec rundy zasadniczej identyczny dorobek punktowy. Zielonogórzanie walczyli jak lwy, dzięki czemu trzecia odsłona spotkania zakończyła się remisem 21:21. Ostatnia kwarta była niezwykle zacięta, w jej końcówce nasz zespól prowadził dwunastoma, trzynastoma punktami, szukając możliwości podwyższenia przewagi w rzutach za trzy punkty. Ich skuteczność pozostawiała jednak wiele do życzenia. Mecz zakończył się zwycięstwem częstochowian 81:69, a najwięcej punktów dla naszego zespołu (20) zdobył Rafał Motyl. Na początku trzeciej kwarty, w wyniku niefortunnego upadku pod koszem kontuzji nogi nabawił się Przemysław Migała. Więcej na temat zdrowia zawodnika dowiemy się po badaniach jakie przejdzie w Piekarach Śląskich.
Przed podopiecznymi Arkadiusza Urbańczyka niezwykle ważny mecz w Kołobrzegu z tamtejszą Kotwicą oraz spotkanie przed własną publicznością z liderem tabeli Turowem Zgorzelec. Zawodnicy oraz trener wierzą, że uda im się pokonać rywali. Jeżeli tak się stanie, to awans do ósemki najlepszych zespołów w lidze, a tym samym udział Tytana w rundzie play-of będzie faktem. Bardzo ciekawie przedstawia się sytuacja w tabeli, częstochowianie zajmują dziesiątą pozycję, mając 34 punkty. Taki sam dorobek posiadają zespoły z miejsc ósmego i dziewiątego. Ostatnie mecze rundy zasadniczej przyniosą wiele emocji, gdyż drużyny piąta, szósta i siódma mają tylko o jeden punkt więcej.
PAWEŁ MIELCZAREK