Piłkarski klub z ul. Limanowskiego w ostatnich latach wykonał prawdziwy skok jakościowy i przeszedł długą drogę z niższych lig po sam szczyt, czyli Ekstraklasę. Niezbędnym elementem podnoszenia jakości była spora wymiana kadry. To samo obserwujemy w tym sezonie.
Gdy Michał Świerczewski w 2015 roku został stuprocentowym udziałowcem Rakowa, w klubie z Limanowskiego pracowało ok. 25 pracowników, nie licząc jedynie piłkarzy. W cztery lata liczba ta została podwojona, a klub nieustannie się rozwija. Na razie ogranicza go jedynie infrastruktura, ale inne rzeczy już nie. Zespół przeszedł ogromną przemianę pod wodzą trenera Marka Papszuna i nie powiedział ostatniego słowa. Po pierwszej części sezonu Raków, który miał walczyć o utrzymanie, ma szanse powalczyć o coś więcej. Nic więc dziwnego, że po raz kolejny w ostatnich latach w zespole planowanych jest sporo transferów.
Udana droga do Ekstraklasy
Raków grając w II, jak i I lidze był w stanie przeprowadzać rewolucje kadrowe, które obejmowały wymianę kilkunastu piłkarzy. Taka strategia budziła wątpliwości, ale opłacała się w myśl zasady: „kto stoi w miejscu, ten się cofa”. Władze Rakowa, jak i trenerzy tłumaczyli, że nieustanne zmiany w drużynie to jedyny sposób na systematyczne i w miarę szybkie podnoszenie poziomu zespołu. W częstochowskim klubie podejmowano więc niełatwe decyzje personalne. Poparte były one godzinami rozmów i analizami. Jeśli uważano, że dany piłkarz nie jest w stanie dać więcej drużynie lub na jego miejsce jest ktoś po prostu lepszy, dokonywano transferów. Jak na razie taka taktyka przynosi pozytywne efekty, choć nie oznacza to, że udało się uniknąć błędów.
Transfery na plus
Raków w świetnym stylu okazał się najlepszy na zapleczu Ekstraklasy w sezonie 2018/2019. Wydawać by się mogło, że w nagrodę zmiany w kadrze nie będą zbyt wielkie. Tak jednak nie było. Beniaminek Ekstraklasy zakontraktował aż jedenastu nowych piłkarzy, w tym sześciu obcokrajowców. Większość z nich była znakiem zapytania, jak to w Ekstraklasie bywa. Piłkarska rzeczywistość pokazała, że część ruchów okazała się słuszna, jak choćby sprowadzenie z Korony Kielce Felicio Brown Forbesa, który był jednym z lepszych piłkarzy jesienią. Także obrońca Jarosław Jach zdecydowanie wpłynął na jakość gry defensywnej beniaminka. Nie oznacza to jednak, że wszystkie posunięcia były zadowalające. Świadczą o tym decyzje w obecnie trwającym zimowym okienku transferowym. Aleksandyr Kolew, Emir Azemović i Andrija Luković otrzymali zielone światło w poszukiwaniu nowego pracodawcy, a Raków szybko zakontraktował czterech nowych piłkarzy i kolejne ruchy są bardzo prawdopodobne. Czy te zmiany były potrzebne?
Utrzymanie czy grupa mistrzowska?
Jeśli ktoś brałby pod uwagę tylko samą grę i pozycję Rakowa po jesieni, to niekoniecznie. Ale w klubie z Częstochowy pracują bardzo ambitni ludzie, którzy chcą więcej. Sytuacja w tabeli jest taka, że Raków ma spore szanse i możliwość zaatakowania górnej ósemki. Awans do grupy mistrzowskiej nie jest niemożliwy, a byłby czymś ekstra w stosunku do celów przed sezonem. Stąd wzmocnienia. Nadzieje na bardzo udany sezon beniaminka z Częstochowy podzielają zakłady bukmacherskie. STS oferuje bardzo niski kurs na to, że Raków utrzyma się w Ekstraklasie. Według największego bukmachera w Polsce, to niemal pewne. Większy kurs jest na udział beniaminka w meczach grupy mistrzowskiej, ale pomimo faktu, że wiele klubów Ekstraklasy będzie o to walczyło, szanse Rakowa nie są takie małe, jak mógłby ktoś pomyśleć. Skoro nawet analitycy przewidują udaną wiosnę, to zawodnicy i trenerzy Rakowa naprawdę mają o co walczyć w drugiej części sezonu Ekstraklasy.
Udział w nielegalnych grach hazardowych jest karany. STS (Star-Typ Sport Zakłady Wzajemne Spółka z o.o.) posiada zezwolenie wydane przez Ministra ds. Finansów Publicznych na urządzanie zakładów wzajemnych. Hazard związany jest z ryzykiem.
fot. Rafał Rusek / PressFocus