Artystyczny weekend w “Białym Borku”
Uznany w Polsce i za granicą artysta malarz Jacek Frąckiewicz, związany z częstochowską “Zachętą”, wystawił swoje prace w Stajni “Biały Borek” w Biskupicach
Figuratywne malarstwo Jacka Frąckiewicza, hedonistyczne, przesycone czystym, mocnym kolorem, bajkową zmysłowością i pełne metafor – tych przejrzystych, podkreślonych tytułem, i tych zakamuflowanych, dających możliwość szerszej interpretacji podtekstów – doskonale wkomponowało się w scenerię “Białego Borku”. Autor, specjalnie na wystawę (20. kwietnia), przygotował 15 obrazów. Wszystkie, choć każdy indywidualnie, opowiadają odrębne historie – tworzą spójną opowieść z koniem w roli głównej. Na jednych obrazach kuce dominują swoją obfitością, na drugich symboliką, jak na przykład u rozmarzonego skrzypka z miniaturowym pegazem w tle. Każda praca dopieszczona w najdrobniejszym szczególe. Każda absolutnie genialna.
– To malarstwo dobrze nastraja do życia, wzbogaca i nasyca. Jest piękne, wyrafinowane, z całym bogactwem różnorodności wyrazowej i jakością kolorystyczną – skomentował wystawę Piotr Głowacki, prezes “Zachęty”.
Frąckiewicz nad własnym stylem pracuje konsekwentnie od 1994 r. Doszedł do mistrzostwa i, co istotniejsze, osiągnął rozpoznawalny indywidualizm. Trudno oprzeć się poetyce tego malarstwa. Nie brakuje mu humorystycznej ironii, graniczącej z pastiszem, a jednocześnie głębokiej mądrości. Tu każdy detal ma swoją wymowę, każdy gest postaci, jej otoczenie, a nawet tytuł, ukryty na obrazie. Do tego wspaniałe kompilacje kolorów, niespotykanych w naturze, z prostą, wysublimowaną kreską.
Choć autor odżegnuje się od wzniosłych ideałów, twierdząc, że to “lipa na kółkach”, i tworzy malarstwo wrażeniowe, to w każdym jego obrazie kryje się spojrzenie mędrca-psychologa, znającego tajniki ludzkich dusz. Tak o obrazach Jacka Frąckiewicza napisała Małgorzata Szymlet-Piotrowska, dyr. BWA w Sieradzu: “Patrząc na obrazy Jacka czuję, że siedzi w nim mędrzec. Mędrzec, który patrzy na świat z miłością i pobłażaniem. Widzi drugie i trzecie dno zjawisk, urodę świata, rozumie motywy działania ludzi, ich piękno i słabości. Opowiada swoje historyki z humorem, aby łatwiej było nam przełknąć zawartą w nich naukę i nauczkę”. Nic dodać, nic ująć. Taki jest artysta Jacek Frąckiewicz. Choć przewrotny, to głęboki z niego myśliciel.
A co on sam ma do powiedzenia? – Moje malarstwo wyszło z rysunków plażowych i satyrycznych, którymi się dawno temu zajmowałem. Do malowania nie trzeba mieć natchnienia, tym bardziej odstawiać cierpiętnictwo. U mnie najpierw jest skojarzenie, potem tytuł i już wiem, jaki będzie obraz. Najwięcej “grzeję obrazków” na plenerach. Wyciągam notes, w którym mam listy zanotowanych skojarzeń i maluję. Dla przyjemności. Jak podpisuję obraz, to wiem, że jestem z niego zadowolony.
Jacek Frąckiewicz (1964 r.). Ukończył studia na wydziale artystycznym WSP w Częstochowie, dyplom z wyróżnieniem z grafiki warsztatowej u G. Banaszkiewicza i R. Osadczego. Uczestniczył w ponad 520 wystawach w Polsce, Europie, Azji, Ameryce Płd. i Płn. Miał 83 wystawy indywidualne min. w stolicach Niemiec, Austrii, Szwecji, Włoszech oraz w Chorwacji, Serbii, na Ukrainie. Zdobył 51 nagród i wyróżnień w kraju i za granicą. Mieszka i pracuje w Widawie. Ma żonę Małgorzatę i dwie córki – Olgę i Alicję.
URSZULA GIŻYŃSKA