Na granicy czasu i wieczności


Cézanne, pytany kiedyś, dlaczego nie maluje, jak tylu geniuszy przed nim, obrazów Chrystusa na krzyżu czy innych scen Męki Pańskiej, rzekł: „Bo nie śmiem”.

Po tak przekonującej lekcji pokory, nie podążę za uczynkiem miłosierdzia: umarłych pogrzebać, drogą Cristo morto Andrea Mantegni, Piety Giovanniego Belliniego, Martwego Chrystusa podtrzymywanego przez anioła Antonella da Messiny…, bo nie śmiem, bo są to arcydzieła z innego wymiaru; wprost prowadzące ku skupieniu, ciszy, osobistemu przeżyciu religijnemu, modlitwie…
Muszą zatem wystarczyć na potrzeby tego skromnego artykułu przywołania genialnych dzieł: Bruegela, Poussina, Zurbarána i El Greca.

Upadek Ikara
W tajemnicę śmierci i pośmiertnego człowieczego losu przenosi nas Upadek Ikara Piotra Bruegela, ukazując tytułowego bohatera przepadającego na zawsze w morskich odmętach. Jedna z postaci szuka jeszcze spojrzeniem Ikara na niebie; przecież przed chwilą tam był. Ale postać wyraźnie pierwszoplanowa, rolnik, po – być może – krótkiej obserwacji podniebnego zdarzenia już zdążył wrócić do swoich czynności i spokojnie, w skupieniu, orze ziemię, zgodnie z flamandzkim przysłowiem: „Żaden oracz nie przerywa pracy z powodu śmierci człowieka”.
Obraz Bruegela opowiada o cenie, jaką – często, ale nie nieuchronnie – płaci człowiek za przekroczenie granic swego poznania. Obok tonącego Ikara majestatycznie przepływa pod pełnymi żaglami statek, kierując się ku świetlistemu, kuszącemu obietnicami horyzontowi. Czy jego załogę – podobnie jak Ikara – czeka śmierć, czy też powróci do swego portu w chwale zwycięzców i odkrywców?

Krajobraz z pogrzebem Fokiona i Krajobraz z prochami Fokiona
Od starożytnej mitologii postąpmy krok dalej, ku starożytnej historii. Wielki jej miłośnik i znawca, jeden z najwybitniejszych twórców w dziejach malarstwa, Francuz tworzący w siedemnastowiecznym Rzymie, Mikołaj Poussin, dwa swe najcenniejsze płótna: Krajobraz z pogrzebem Fokiona i Krajobraz z prochami Fokiona poświęcił ateńskiemu wodzowi, zgładzonemu przez swych wrogów za to, iż, dążąc do pokoju, odradzał i nie godził się na wojnę z Macedonią. Dwaj wierni niewolnicy, niosący na marach – na spalenie – ciało Fokiona, i jego bezimienna żona, usiłująca w rozpaczy i strachu, ale z pełną determinacją zebrać prochy męża, by pochować je z należytą czcią, ukazani są w kontraście i na tle imponującej architektury Aten – świątyni i siedziby władzy – symbolizującej majestat i potęgę ustrojowego ładu, niezakłóconego nawet sądowym mordem.
Taki stan rzeczy aprobują i legitymizują ukazani przez Poussina mieszkańcy Aten, oddający się swym rozmaitym zajęciom: sprawom codziennym i publicznym, odpoczynkowi, rozrywce. Tylko żona Fokiona i jego niewolnicy są – w warstwie malarsko-przedstawieniowej obu obrazów – przeciwieństwem; w przesłaniu ideowym – za sprawą sumienia, honoru i wierności – kontrapunktem.
Ten wyraźny rozdźwięk między czynami zmarłych bohaterów i niewdzięczną o nich pamięcią świadków, wywiedziony z czasów starożytnych i poświadczony przywołanymi dziełami Bruegela i Poussina, zostaje przezwyciężony dopiero mocą Chrystusowej nauki i nią inspirowanej chrześcijańskiej sztuki, w której przykazanie: umarłych pogrzebać odnajduje swój wieloraki, moralny sens i pełny, artystyczny wyraz. Szczególną zaś w tym względzie wyrazistością szczycą się arcydzieła malarstwa hiszpańskiego XVI i XVII wieku.

Wystawienie ciała świętego Bonawentury
Wystawienie ciała świętego Bonawentury Franciszka de Zurbarána jest poetycko-malarską wizją pogrzebu jednego z największych teologów, filozofów i mistyków średniowiecza, zmarłego nagle, 15 lipca 1274 roku, podczas II Soboru w Lyonie, który współprzygotował. Zmarłemu Bonawenturze, biskupowi i kardynałowi świętego Kościoła – w ujęciu Zurbarána – cześć oddają zarówno skromni konfratrzy: bracia i ojcowie franciszkanie, jak i wielcy tego świata – papież Grzegorz X, biskup Lyonu, król Aragonii. „Niczego nie brak w tej scenie ostatniego hołdu, gdzie znalazł się nawet akcent przepychu: lśniąca złotem draperia, szerokimi fałdami okrywająca ubogie mary – jakże odpowiedni, uroczysty akord tej triumfalnej symfonii pogrzebowej (…)” – pisze z przyjazną emfazą historyk sztuki P. Guinard.
Malarz przedstawił – starannie i pięknie – zmarłego franciszkańskiego kardynała jako uosobioną i adorowaną przez wszystkich świętość, co zdaniem innego znawcy, Michała Leveya, nie dziwi „ (…) bowiem w świecie Zurbarána nadprzyrodzona cudowność należy do codziennych wydarzeń” , pozostając na granicy „czasu i wieczności”.

Pogrzeb hrabiego Orgaza
Ten sam odor sanctitatis (zapach świętości), tak charakterystyczny dla tradycyjnej, hiszpańskiej pobożności, odnajdujemy u El Greca w Pogrzebie hrabiego Orgaza, monumentalnym obrazie pochodzącym z kościoła Świętego Tomasza w Toledo, bogato uposażanego, na akty miłosierdzia, przez słynącego z dobrych uczynków Don Gonzala Ruiza, hrabiego Orgaza.
Kult tego niekanonizowanego świętego był jednakowoż tak wielki, iż jego elementem stała się cudowna, toledańska legenda, wedle której specjalnie zeszli z nieba, by osobiście złożyć ciało Orgaza do grobu, wielcy święci: święty Szczepan i święty Augustyn, podczas gdy dusza miłosiernego hrabiego, niesiona przez anioła, za orędownictwem Matki Bożej, świętego Jana Chrzciciela i niezliczonej rzeszy świętych Pańskich, trafia wprost przed tron Chrystusa Pana i Jego Święte Oblicze. O tym wszystkim, szczegółowo, realistyczne i jednocześnie w mistycznym uniesieniu opowiada arcydzieło El Greca.

Starożytność i chrześcijaństwo
Porównując z jednej strony obrazy Bruegela i Poussina, z drugiej – El Greca i Zurbarána warto postawić pytanie: co różnicuje człowieczą kondycję w odniesieniu do starożytności i chrześcijaństwa? W starożytnej Grecji człowiek stawał w obliczu równie nieuniknionych i bezwzględnych losu i praw. W katolickiej Europie, tak przenikliwie i obrazowo wyrażonej przez ducha hiszpańskiej sztuki, człowiek doświadcza obecności i opieki Boga w postaci cudów i Jego łaskawej odpowiedzi na ludzkie, dobre, miłosierne uczynki, stanowiące najpewniejszą drogę do wiecznego zbawienia.
Stąd u starożytnych pochówek zmarłych mógł mieć status sytuacji anonimowej i nieważnej, bądź zgoła nielegalnej i zagrożonej prawem.
Podziękowanie zaś osobie zmarłej za wszystkie jej dobre uczynki i oddanie chwały za powagę i moralny sens jej życia, to przecież piękny i nadal konstytutywny kanon naszej chrześcijańskiej tożsamości i kultury, obecny tak dobitnie w przykazaniu: umarłych pogrzebać.
Wszechobecność takiego przeświadczenia potwierdza powszechność stosowania bardzo ważnej – w naszej polskiej, katolickiej kulturze – zasady: o zmarłych nigdy nie powinno się mówić źle.

zdjęcie: El Greco, Pogrzeb hrabiego Orgaza.

Szymon Giżyński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *