Michał Świącik: Wierzę, że moi następcy pociągną klub dalej i z jak najlepszym skutkiem


Nie milkną echa od momentu, gdy doszło do zmiany udziałowca Włókniarza Częstochowa. 6 października podmiot został przekazany w ręce Bartłomieja Januszki z firmy Krono-Plast. W tym samym czasie funkcję prezesa klubu przestał sprawować Michał Świącik. Ustępujący sternik w wywiadzie dla „Gazety Częstochowskiej” wyraził nadzieję, że nowy właściciel poprowadzi klub ku lepszej przyszłości.

Jak sam Pan podkreślił, coś się zaczyna i coś się kończy. 6 października oficjalnie zostało ogłoszone przejęcie klubu Włókniarz Częstochowa przez nowego właściciela. Kibicom, sympatykom częstochowskiego żużla w tej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak po prostu podziękować Panu za wszystkie lata, kiedy znajdował się u sterów klubu…

To ja przede wszystkim dziękuję kibicom, że byli cały czas przy Włókniarzu, wspierali ten klub. Że razem mogliśmy cieszyć się ze zwycięstw, ale też przeżywać porażki. Wszystkim życzę, aby moi i pozostałych działaczy następcy poprowadzili klub jak najlepiej. Sam będę trzymał za nich kciuki, by udało im się osiągnąć jak najwięcej. Ja odchodzę na boczne tory. Być może niebawem będę już czymś innym zajmował, choć jeszcze sam nie wiem, czym dokładnie, póki co nie mam do tego głowy. Będę o tym myśleć w najbliższym czasie. Za nami piękne chwilę. Najważniejsze jest to, że udało się uratować Włókniarza. W latach 2014-2015 było ciężko, ale udało się ocalić klub i żużel w Częstochowie. Pojawili się teraz następcy i wierzę pociągną oni to dalej i z jak najlepszym skutkiem.

Przyznał Pan, że jeszcze nie wie, czym konkretnie będzie się teraz zajmował. Jeśli chodzi natomiast o klub Włókniarza, na pewno pozostanie Pan jego kibicem.

Kibicem byłem od zawsze i pozostanę. Byli nimi tak samo moi rodzice czy dziadkowie. Byłem fanem, jak również przyjacielem wielu zawodników, począwszy od Stefana Kwoczały w Częstochowie przez Pawła Waloszka w Świętochłowicach. Do tego grona zaliczani są również Lech Zapart, Waldemar Miechowski czy Józef Jarmuła. Sporo osób wie, że z trzecim z wymienionych panów miałem w ostatnich latach bardzo dobry kontakt. Dla mnie Włókniarz to był i jest żywy organizm, historia, coś, co wykracza poza funkcjonowanie zwykłego przedsiębiorstwa czy podmiotu. Tak więc zawsze będę stał blisko klubu, jeśli chodzi o jego moralną i mentalną część. Ale tak to się wszystko poukładało. Teraz przed nami nowy rozdział i trzymamy kciuki.

Za czasów Pańskiej kadencji były wzloty i upadki, jeśli chodzi o sam klub czy drużynę. W każdym razie, z całą pewnością trzeba przyznać przynajmniej jedną rzecz: zrobił Pan wszystko, aby odbudować żużel w Częstochowie, czego udało się dokonać w stosunkowo krótkim czasie.

Tak. Stanąłem na rzęsach, żeby do tego doprowadzić. Doświadczenie, które zdobyłem, działając w klubie od wielu lat – przy takich osobach jak śp. Marek Gadzinowski, Marek Kraskiewicz (dzisiejszy działacz Polskiego Związku Motorowego w Warszawie) czy Marian Maślanka – przerzuciłem na: odbudowanie, funkcjonowanie i działanie tego podmiotu. Dość szybko to nastąpiło. W każdym razie uznałem, że przejęcie klubu przez tak zacną osobę, jak Bartłomiej Januszka będzie najlepszym rozwiązaniem. Oby tak było. Życzę Bartłomiejowi, żeby miał wokół siebie życzliwych ludzi. Żeby miasto wspierało tego człowieka. Jak bowiem mówiliśmy już o tym w czasie konferencji, musi być zmieniona zasada wsparcia w kontekście obiektu przy ul. Olsztyńskiej. Dlatego, że klubu w pełni nie stać na to, aby utrzymywać stadion w takim zakresie, jak przez ostatnie lata. Odbiło się to czkawką na Włókniarzu, prowadzonym przed moją kadencją.

Jeśli chodzi o Pańską prezesurą, oddają ją chyba najlepiej lata 2019 i 2022, kiedy częstochowskie „Lwy” zdobyły dwa brązowe medale Drużynowych Mistrzostw Polski…

Tak. Dwa tygodnie temu na jednym ze spotkań prezes Ekstraligi Wojciech Stępniewski mówił do mnie: „Zobacz Michał, jak to jest? Trzy lata temu odbierałeś ostatni zdobyty przez Włókniarza brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Jeszcze wcześniej odbierałeś ode mnie samego statuetkę w kategorii „Najlepszy działacz PGE Ekstraligi”. A dzisiaj znajdują się ludzie, którzy Cię hejtują i w pewien sposób jesteś tym wszystkim zmęczony”. Taka jest niekiedy przewrotność sportu czy opinii. Trudno. Musiałem sobie z tym poradzić i przekazać pałeczkę następcom. Dobrze wiem, że są to ludzie z potencjałem, który, mam nadzieję, zostanie przekazany Włókniarzowi.

Podczas ostatniej konferencji prasowej pan Bartłomiej Januszka oznajmił, że dyskusje na temat przejęcia klubu trwały od około półtora miesiąca. Pojawiały się jednak doniesienia, że negocjacje na ten temat trwały już wcześniej. Czy może potwierdzić prawdomówność tych pogłosek?

Już w okolicach czerwca sygnalizowałem Bartłomiejowi, że byłbym zainteresowany, jeżeli zechciałby pociągnąć dalej klub. Sam on chyba się wtedy jeszcze zastanawiał. Wyglądało na to, że ostateczna decyzja musiała dojrzeć. Muszę przyznać, że w ostatnim okresie było mało czasu. Wspólnie z Bartkiem byliśmy na regatach, gdzie – dementując wszelkie pogłoski – nie rozmawialiśmy tak naprawdę na temat klubu. Firma Krono-Plast razem z jej właścicielem panem Bartłomiejem Januszką zdecydują, jak chcą zmienić Włókniarza także pod względem sportowym, aby kibice mogli odczuwać coraz większą radość. Wiadomo, że czasami jest tak, że „łaska kibica na pstrym koniu jeździ”.  Jednakże, gdy osiągany jest sukces, cieszymy się. Kiedy z kolei ponoszone są porażki, pojawiają się głosy mocno przeciwne. Być może te sytuacje – m.in. związane z wydaniem oświadczenia przez Krono-Plast o rezygnacji ze sponsoringu tytularnego klubu – spowodowały, że przyspieszyliśmy rozmowy. Stwierdziłem, że przedsiębiorstwo Krono-Plast ma potencjał. Bartek przystał na propozycję. Bardzo się z tego cieszę. Jeszcze raz pragnę życzyć mu powodzenia i trzymam mocno kciuki.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

Rozmawiał: Norbert Giżyński

Foto.: Grzegorz Przygodziński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *