Jedni udają, że ich w ogóle nie ma. Inni przechodzą obojętnie. Smutne, że problem dotyczy ludzi, których wielu z nas chciałoby wyeliminować z powierzchni ziemi. Drastyczne? Czy aby na pewno? A jak my reagujemy na osoby bezdomne w naszym otoczeniu?
Według badań przeprowadzonych przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Częstochowie w nocy z 13 na 14 lutego 2019 r. doliczono się 351 bezdomnych. Wielu z nich przebywało w placówkach typu schroniska i noclegownie, ale dla pewnej części miejscem „zamieszkania” były lokalne śmietniki, pustostany czy przestrzenie pod mostami. Jest to jeszcze jakoś do wyobrażenia latem, ale zimą, kiedy temperatury spadają poniżej zera? Niestety wtenczas wielu zasypia, nie budząc się kolejnego ranka.
Na szczęście są też ludzie, którzy chcą bezinteresownie pomagać. Do nich należą m.in. wolontariusze częstochowskiej Fundacji Ufam Tobie. Już od kilku lat przygotowują i wydają obiady oraz w okresie szczególnych mrozów odwiedzają z ciepłym posiłkiem miejsca niemieszkalne na terenie Częstochowy. Przy tym monitorują stan zdrowotny tych osób, niekiedy nawet w ostatniej chwili ratując ich przed zamarznięciem. Ostatniego razu, korzystając z informacji streetworkerów na swojej mapie, mieli zaznaczone prawie 50 takich lokalizacji. Każdego dnia swoją podróż zaczynali ok. godz. 20, a kończyli niekiedy nawet o 3 nad ranem.
Obraz, który zapisuje się w głowie wolontariuszy, mocno zmienia myślenie o osobach bezdomnych i ich położeniu. Już nigdy nie spojrzą na żebrzącego na ulicy w ten sam sposób, co kiedyś. To, co ważne, to w pierwszej rozmowie nigdy nie pytają o powód takiego stanu rzeczy, ale przede wszystkim o imię, bo to ono pozwala traktować człowieka jako jednostkę, a nie anonimową masę. – Do dziś pamiętam konkretne osoby, które poznałem nawet kilka lat temu. Cieszę się, jak dojdzie do mnie informacja, że ktoś wyszedł z bezdomności – znalazł pracę i wynajął pokój, albo nawet całe mieszkanie i powoli staje na nogi – zdradza Paweł Depta, wiceprezes Fundacji, który prawie każdej zimy jeździ z tzw. nocnymi patrolami rozwożącymi ciepłe posiłki. Bez względu na porę roku, w każdy weekend i święta, czyli w dni, kiedy wszystkie inne placówki tego typu w naszym mieście są zamknięte, wolontariusze z Fundacji Ufam Tobie przygotowują i wydają obiady. Jest to sztuką, żeby w ciągu zaledwie kilku godzin wykarmić tych, którzy zgłaszają się każdego dnia i zawsze dostają też dodatkową porcję do zjedzenia wieczorem. Sama ilość obieranych warzyw, przygotowywanych klusek, czy obranych porcji rosołowych robi niezwykłe wrażenie. Tam nikt nie operuje ilościami rzędu gram, czy pojedynczych sztuk, ale wszystko liczone jest w dziesiątkach kilogramów, czy litrów. Bo po latach doświadczeń już wiadomo, że np. gotując zupę, należy przygotować każdego dnia ok. 200 jej litrów. Dlatego wolontariusze swoją pracę zaczynają już w piątek, a niekiedy i w czwartek. Jedną z takich osób jest Maciej Kowalski, który każdą wolną chwilę poświęca na pracę w kuchni. I chociaż wygląda na twardziela, to z dużym wzruszeniem wyjaśnia, że dla niego najważniejszą zapłatą za ten wysiłek jest fakt pomocy komuś biednemu i słabemu: – Ci ludzie potrafią być wdzięczni za każdy przejaw życzliwości – za smaczny i dobrze doprawiony obiad i dodatkowo jeszcze podany z uśmiechem, a niekiedy nawet i żartem – wyjaśnia Kowalski.
Wielu wolontariuszy słyszy często tekst o tym, że bezdomnym nie warto pomagać, gdyż sami zapracowali sobie na to, że znajdują się na ulicy. Ich jednak to nie zniechęca. A z odpowiedzią na pytanie „dlaczego im pomagać?” nie ma problemu proboszcz z częstochowskiej Doliny Miłosierdzia, czyli miejsca, gdzie Fundacja Ufam Tobie ma swoją siedzibę, ks. Andrzej Partika, który tłumaczy: – Miłosierdzie polega na tym, że jeśli ktoś czyni zło, to nie traktujesz go jako złego, tylko jako słabego. Złego trzeba karać, a słabemu trzeba pomóc. Doświadczamy tego wszyscy w konfesjonale, kiedy Bóg traktuje nas jako słabych, a nie jako złych. Tak samo winno być z naszą postawą wobec bezdomnych. Pallotyn zgadza się, że w zdecydowanej części przypadków ci ludzie sami są sobie winni, niemniej warto w każdym z nich dostrzec zwyczajnie osobę potrzebującą, bez oceniania czy w tej potrzebie znalazł się z własnej winy, czy też nie. – Beze mnie być może sobie nie poradzi – nie mogę go zatem zostawić – kończy ks. Partika.
Czas na pytanie o powody bezdomności przyjdzie później. To podczas takiej rozmowy pojawi się okazja, by wspólnie zastanowić się, jak można zmienić ten stan rzeczy. Bo to nie jest tak, że jak ktoś raz wylądował na ulicy, to musi tam zostać do końca swojego życia. Wielu z nich udaje się wyjść z bezdomności. Potrzebują tylko wyciągniętej pomocnej dłoni. I tutaj właśnie jest miejsce dla takich ludzi, jak wolontariusze Fundacji Ufam Tobie. I oby nigdy ich nie zabrakło, i było ich jak najwięcej. Bo to właśnie tacy ludzie zmieniają ten świat.
fot. Patrycja Kowalska