“Nie maluje aby żyć, ale żyje by malować” – tak powiedział o Joannie Andrzej Grzelachowski, artysta plastyk i Joanna podpisuje się pod tymi słowami.
Odkąd dokonała wyboru zawodowej drogi życiowej nie nazywa malarstwa pasją.
Zalążki artystycznych zdolności odziedziczyła po dziadku, który był muzykiem amatorem. Grał w orkiestrze wojskowej i przejawiał zainteresowanie sztuką, przede wszystkim batalistyczną, gdyż był żołnierzem. Joanna nie pamięta chwili, kiedy zaczęła malować. – Tak, jakbym malowała od zawsze i to było tak silne, że kiedy zadałam sobie pytanie, co chciałabym robić w życiu, odpowiedź była bardzo prosta: malować – wspomina.
Od urodzenia jest częstochowianką, tu ukończyła szkołę średnią i studia. W 1988 roku zdała maturę w Liceum Ogólnokształcącym im. M. Kopernika. Lat szkolnych nie wspomina z wielkim sentymentem, zapewne dlatego, że w trakcie 4 lat edukacji nie miała plastyki. Jednak malowanie było jej głównym zajęciem poza szkołą. Kiedy rozpoczęła studia plastyczne, zrozumiała, że wreszcie może się spełniać. To był dla niej fascynujący okres. Chociaż kiedy po II roku miała dokonać wyboru specjalizacji, wahała się między grafiką a malarstwem. Jednak w 1993 roku uzyskała dyplom z malarstwa.
Joanna nie maluje codziennie. Tworzy zrywami, ekspresyjnie, z pełnym oddaniem. Czasami w ciągu miesiąca potrafi namalować kilka obrazów. Nie traktuje malarstwa jako zawód. – Tworzenie jest silnie związane z moją naturą. Nie potrafię inaczej funkcjonować, rozszczepić się, rozdwoić. Proces tworzenia jest mną. Obrazy powstają i dojrzewają w mojej wyobraźni nawet miesiącami – mówi.
Prawie od roku artystka ma swoją autorską “Galerię 17” w Ośrodku Szkoleniowo-Wypoczynkowym w Kruszynie. – Bardzo się cieszę, że galeria znajduje się w tym miejscu. Jestem zafascynowana uroczą scenerią tej okolicy. Tu, w otoczeniu pobliskich lasów znajduje się Bacówka “Jontek”. To doskonałe miejsce do różnego rodzaju imprez plenerowych, np. akcji plastycznych, spotkań ze sztuką. Jestem zawsze dostępna w galerii we wtorki. Często spotykam tu niesamowitych ludzi np. ekipę lotników. Okazało się, że jeden z nich jest artystą malarzem, amatorem – opowiada.
Malarstwo to forma przekazu artystycznego, która jest szczególnie bliska Joannie. Interesuję ją również aranżacja wnętrz i architektura. Podjęła w tym kierunku studia. Lubi “bawić się” także kamerą. Amatorsko nakręciła kilka filmów. Pierwsza próba była już na studiach jako forma zaliczenia. W 1994 roku wzięła udział w częstochowskim konkursie, organizowanym przez OKF pod hasłem “Teraz ja”. Otrzymała nagrodę dziennikarzy. Na pytanie o film, odpowiada – Nakręciłam go w swoim pokoju, który przerobiłam na magiczne miejsce i stworzyłam nierealny, surrealistyczny świat. Ale przede wszystkim była to gra świateł i kolorów, bo cały czas wypływa ze mnie potrzeba malowania i wyrażania swoich emocji za pomocą obrazu – mówi.
Zawsze dla niej punktem wyjścia i siłą napędową był kolor. Nie ma jednak ulubionego koloru. – To się zmienia. Obecnie jestem na etapie bieli w połączeniu z różem, złotem, srebrem. Lubię po prostu wyzwania kolorystyczne.
W 2002 roku również wzięła udział w konkursie na amatorski film video. Nakręciła dwa filmy. Jeden, inspirowany “Trzema kolorami” Krzysztofa Kieślowskiego, drugi o charakterze absurdalnym – do muzyki Kory i Pudelsów, bo największą inspiracją dla Joanny jest muzyka.- To ona powoduje, że zaczynam tworzyć. Może to też trochę niespełnione marzenie. W dzieciństwie bardzo chciałam śpiewać i pobierałam lekcje gry na pianinie, jednak nie miałam instrumentu w domu i tak się rozmyło…- wspomina. Z pewnością spowodowało to, że muzyka pobrzmiewa z jej obrazów, na których często pojawiają się instrumenty muzyczne, postacie-grajki lub motywy muzyczne.
Jednak wydaje się, że w malarstwie Joanny na pierwszym miejscu jest zawsze kobieta. – Czyż mężczyznę można namalować w koku, z upiętą kokardą, rozwianą na wietrze? – śmieje się, odpowiadając na pytanie, dlaczego kobieta? – Bo kobieta jest plastyczna, zmienna, bez granic, można ją dowolnie stylizować, a mężczyzna jest bardziej pospolity i mniej inspirujący. I tak było od zarania dziejów. Owszem, najpierw był kult herosów, ale później cały świat sztuki podkreślał piękno kobiety – mówi. Zadaję więc pytanie, czy jest feministką? Ze spokojem i pewnym głosem odpowiada, że nie ma potrzeby bycia feministką, bo żyję w czasach, w których czuje się wolność jednostki. – Wolność i równość płci jest dla mnie oczywista i nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej – wyznaje.
Wielkie pokłony chyli dla sztuki XX wieku. Uwielbia Jerzego Nowosielskiego, Pągowską, Francoisa Becona. – To indywidualiści, którzy są rozpoznawalni w sposobie malowania. A mnie interesuje w sztuce wyjście poza granice i przetworzenie czegoś na bazie tradycji. Podziwia również wielkich postimpresjonistów – Paula Gauguina, Toulousa-Lautreca, Vincenta van Gogha. Bo najważniejszy jest dla niej człowiek w związku z naturą i w nim upatruje największe, nieograniczone możliwości tworzenia. – Pocieszające jest to w dobie komputeryzacji, bo to człowiek stworzył komputer i komputer bez człowieka nic nie zdziała. Poza tym interesują mnie relacje międzyludzkie, co łączy, dzieli ludzi. Często zadaje sobie pytanie, po co człowiek żyje? – opowiada. Filozofia i astrologia to bliskie zainteresowania Joanny.
Jak wygląda zwykły dzień Joanny? Każdy jej dzień jest inny, ale przyznaje, że bardzo ruchliwy i aktywny. Kiedy maluje, to tworzy dzień i noc. Kiedy nie maluje, to wykonuje szereg innych rzeczy, także tych prozaicznych. Jednak nawet wyjście do sklepu na zakupy jest dla niej inspiracją.
Plany? – Żeby malować, malować, malować… – śmieje się. Za kilka dni wyjeżdża do Londynu na krótkie wakacje. Decyzja wyjazdu była jednak spontaniczna i zapadła w mgnieniu oka. – Raczej nie planuje, bo później może nastąpić rozczarowanie, jeśli plany się nie powiodą.
Kiedy maluje, czuje się szczęśliwa – wyznaje.
Joanna Stępień – ukończyła studia w Instytucie Wychowania Artystycznego w WSP w Częstochowie. Uprawia malarstwo sztalugowe i artystyczne malarstwo ścienne. Brała udział w kilkunastu wystawach zbiorowych i indywidualnych, m.in.: w Częstochowie, Poznaniu, Bytomiu, Tarnowskich Górach.
ANNA KNAPIK-BEŚKA