Co roku ogłaszany jest w świetle jupiterów. Co roku przyznawane są na niego coraz wyższe kwoty. Co roku zachęca się mieszkańców do aktywnego składania wniosków, bo to przecież budżet obywatelski jest dla nich. I po co to wszystko? Praktyka pokazuje bowiem, że te inwestycje nie zawsze są dla mieszkańców.
Bo albo jest tak, że mimo wygrania w punktacji – projekty nie są wykonane; tak było na przykład w 2016 roku z wnioskiem budowy parkingu przed budynkiem przy ul. Krasińskiego 34 w Dzielnicy Trzech Wieszczów, na który zarezerwowano 50 tysięcy złotych (pisaliśmy o tym na naszych łamach), lub jest tak, że choć inwestycje są zrealizowane, to ich użytkowanie nie jest dostępne dla mieszkańców. Tak na przykład stało się z placem rekreacyjnym przy ulicy Legionów w Częstochowie. Plac wyremontowano i zmodernizowano, ale w wakacje, kiedy dzieci i dorośli chcieliby z niego skorzystać, jest przez wiele godzin zamknięty. Został bowiem wydzierżawiony prywatnej firmie prowadzącej półkolonie i dla mieszkańców teren ten jest dostępny tylko po godzinie 15. Dzieciom niemającym szczęścia być półkolonistami pozostaje przed godziną 15 jedynie podglądanie wybrańców losu. Nic dziwnego, że mieszkańców Częstochowy ten stan oburza.
Jak Miasto ten fakt tłumaczy? Po pierwsze, epidemią koronawirusa. Po drugie, zastępca naczelnika Wydziału Mienia i Nadzoru Urzędu stwierdza, że: „przez ogólnodostępność obiektów i urządzeń wykonanych w ramach budżetu obywatelskiego rozumie się połowę czasu czynnego funkcjonowania danego obiektu lub urządzenia na dobę”.
Można tylko pogratulować szacunku dla częstochowian i kreatywności językowej wybitnym urzędnikom częstochowskiego magistratu. Pomysłowy Dobromir wiele mógłby się od nich nauczyć.
URSZULA GIŻYŃSKA