SAD NAJWYŻSZY UZNAŁ RACJĘ POSZKODOWANEGO PRACOWNIKA
W 2004 roku za działalność związkową dyrekcja Przedsiębiorstwa Energetycznego Systemy Ciepłownicze (obecnie Fortum) zwolniła z pracy Andrzeja Śpiewaka. Pełnił wówczas kilka ważnych stanowisk. Był kierownikiem działu, przewodniczącym Zakładowej Komisji „Solidarności” i radnym gminy Kłomnice. Po pięciu latach procesów w częstochowskich sądach, dwukrotnie odwołując się do Sądu Najwyższego, powrócił wreszcie do macierzystego zakładu pracy
Pozytywny dla Andrzeja Śpiewaka wyrok Sądu Najwyższego zapadał 17 lipca 2009 roku. Uwzględniając kasację powoda SN uchylił ostatni wyrok Sądu Okręgowego w Częstochowie – Sądu Pracy i Ubezpieczeń Społecznych z 25 listopada 2008 roku oraz wcześniejszy Sądu Rejonowego. Oba nie przywracały Śpiewaka do pracy, nakazując przedsiębiorstwu jedynie wypłacenie odszkodowania, w wysokości trzech miesięcznych wynagrodzeń. SN ponadto zobowiązał pozwaną spółkę Fortum do przekazania na rzecz powoda 10.602 zł, tytułem zwrotu kosztów procesowych za wszystkie instancje. – To były ciężkie lata, pełne trudów, ale walka opłaciła się. Zwolniono mnie przecież w atmosferze nieprawdziwych oskarżeń i pomówień. Musiałem dowieść swojej niewinność i ratować honor. Poza tym z wilczym biletem, który zafundowali mi byli szefowie nie mogłem znaleźć pracy – komentuje dla „GCz” Andrzej Śpiewak.
Sprawę wielokrotnie opisywaliśmy na łamach naszego tygodnika, niemniej gwoli przypomnienia przybliżymy pokrótce jej przebieg. W 2004 roku ówczesny dyrektor Przedsiębiorstwa Energetycznego Systemy Ciepłownicze Bogdan Jagoda przedstawił Śpiewakowi siedemnaście zarzutów i na ich podstawie dyscyplinarnie, bez wypowiedzenia, zwolnił go. Na liści znalazły się poważne oskarżenia, między innymi, naruszenie regulaminu i opuszczenie stanowiska pracy, organizowanie i przeprowadzenie nielegalnego strajku, zmuszanie innych pracowników do udziału w referendum zakładowym, a nawet, dyskryminowanie podległych pracowników, grubiaństwo i bezczelność.
Śpiewak uznał, że w stosunku do niego zadziałano bezprawnie i celowo usunięto z zakładu. – Faktycznym powodem zwolnienia było to, że walczyłem o prawa pracowników – komentował. Z poparciem związku zawodowego rozpoczął batalię o sprawiedliwość. Pierwszy wyrok był pyrussowym zwycięstwem. Zarzuty wobec Śpiewaka nie potwierdziły się, ponadto Sąd Okręgowy w Częstochowie orzekł, że dyrektor Jagoda zwalniając pracownika złamał dwie ustawy – o związkach zawodowych i samorządową, które w myśl prawa chroniły Śpiewaka, przyznał mu odszkodowanie, ale – o dziwo – do pracy go nie przywrócił.
Zwolniony został na bruku, z zszarganą opinią. Odwołał się od wyroku do Sądu Najwyższego. W kasacji z dnia 7 lutego 2007 r. SN orzekł, że wypowiedzenie było wadliwe i zakład pracy złamał prawo. Nie pozostawił suchej nitki na wyroku częstochowskiego Sądu Okręgowego. Zarzucił mu m.in. błędną wykładnię Kodeksu Pracy, ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, ustawy o związkach zawodowych oraz ustawy o samorządzie gminnym i uchylił wyrok, nakazując ponowne rozpatrzenie sprawy . SO przekazał ją Sądowi Rejonowemu, ten po dziesięciu miesiącach – 10 czerwca 2008 r. – pozostał przy swoim pierwotnym stanowisku. Poszkodowanego do pracy nie przywrócił, przyznając mu jedynie odszkodowanie.
Ta decyzja zbulwersowała Śpiewaka i broniącego go mecenasa. Postanowili ponownie udać się po sprawiedliwość do Sadu Najwyższego. Ostateczny wyrok SN, który oddał sprawiedliwość Śpiewakowi, zapadł 17 lipca 2009 r. SN uchylając krzywdzące Śpiewaka werdykty częstochowskich sądów, tak, między innymi, argumentował swoją opinię w mającym pięćdziesiąt stron uzasadnieniu: „Ustalenia Sądu Okręgowego pozwalają na ocenę, że powód został faktycznie zwolniony za działalność stricte związkową – zorganizowanie, przeprowadzenie i pokierowanie strajkiem. Za tego rodzaju działalność nie mógł zostać zwolniony z pracy, nawet jeśli doszło do naruszenia przez niego osobiście albo przez kierowaną przez niego zakładową organizację związkową niektórych reguł przeprowadzenia strajku. Powyższe rozważania prowadzą do wniosku, że skoro Sąd okręgowy błędnie zastosował artykuł 8 k.p., to w związku z niewątpliwym i wielokrotnym naruszeniem przez pracodawcę różnych przepisów prawa przy rozwiązywaniu z powodem umowy o pracę powinno dojść do uwzględnienia jego powództwa o przywrócenie do pracy. (…) Mając powyższe na uwadze, Sąd Najwyższy uchylił wyrok Sądu Okręgowego i zmienił wyrok Sądu Rejonowego, przywracając powoda do pracy na podstawie art. 56 par. 1 k.p.” SN uznał również, że przypisane Śpiewakowi działania nie mogą zostać jednoznacznie zakwalifikowane jako ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych. Przypomniał, że prawo do strajku należy do podstawowych praw człowieka oraz wolności związkowych.
Czy Zarząd Fortum dostosował się do decyzji najwyższej instancji wymiaru sprawiedliwości i przywrócił Andrzeja Śpiewaka do pracy na warunkach, jakie uprzednio były z nim zawarte? – pytamy A. Śpiewaka.
– Gdy otrzymałem wyrok natychmiast 16 listopada udałem się do zakładu. Nie zasłałem prezesa, więc na następny dzień o 7.00 stawiłem się do pracy. Wysłano mnie na badania lekarskie. Wykonałem je i gdy wróciłem z pozytywnymi wynikami otrzymałem pismo prezesa Zarządu z informacją, że zostałem zwolniony z tytułu świadczenia pracy na rzecz przedsiębiorstwa. Otrzymuję jednak wynagrodzenie. To powoduje, że nadal nie wiem jaka jest moja sytuacja, czy faktycznie wyrok Sądu Najwyższego został wykonany przez Zarząd. Nie wiem jakie mam stanowisko, bo na skierowaniu do lekarza podano, że jestem kierownikiem działu, który obecnie nie istnieje w zakładzie. Nie otrzymałem żadnej propozycji. A zatem czekam na rozwój wydarzeń. Mam nadzieję, że pozytywnych dla mnie – mówi Andrzej Śpiewak.
URSZULA GIŻYŃSKA