Dwuletnia wojna rosyjsko-japońska, która rozpoczęła się w 1904 roku na krótko poprawiła sytuację przemysłu hutniczego. Dobrej koniunkturze zaczęły jednak przeszkadzać kolejne porażki wojsk carskich i w końcu – przegrana. Robotnicy wyszli na ulice; pierwszy strajk, zwany „krwawą niedzielą” miał miejsce w Petersburgu 9 stycznia 1905 roku, do kolejnych zamieszek doszło w Moskwie, Kijowie, Saratowie i wielu innych miastach, w tym także na terenie ziem polskich. W częstochowskiej hucie już wcześniej dochodziło do strajków, jednak pierwszy długotrwały miał miejsce w lutym 1905 roku, był dobrze zorganizowany i objął wszystkie oddziały.
Robotnicy domagali się podwyżki płac, wprowadzenia 8-godzinnego dnia pracy, poprawy warunków pracy, uznania delegacji robotniczej za reprezentanta interesów załogi, a także zapewnienia wolności słowa, prasy, zgody na organizowanie zgromadzeń publicznych i swobodnej działalności organizacji robotniczych – część z tych postulatów została przyjęta. Po tym strajku kolejne wybuchały dość regularnie, początkowo z inspiracji partii politycznych, a następnie – związków zawodowych. Działający na terenie Huty Związek Metalowy zdominowali lokalni działacze Polskiej Partii Socjalistycznej, a w powstałym pod koniec 1906 roku oddziale Polskiego Związku Zawodowego Robotników Przemysłu Żelaznego sympatycy Narodowego Związku Robotniczego. Do obu związków należało łącznie ok. 200 członków. Zwycięstwa strajkujących były możliwe dzięki temu, że wśród inteligencji huty było wielu sympatyków PPS.
Strajkom z uwagą przyglądały się władze carskie. Silne represje spowodowały, że już po kilku latach wywalczone żądania zostały anulowane. Nastąpiły także zmiany w kadrze kierowniczej. Niestabilna sytuacja odbiła się na wynikach pracy – znacznie spadła produkcja oddziału wielkopiecowego, stalowni i walcowni. Sytuację finansową zdestabilizowały żądania robotników. Zmniejszenie zamówień na wyroby hutnicze oznaczało wstrzymanie pracy niektórych oddziałów. W tym okresie główni akcjonariusze Towarzystwa B. Hantke rozważali nawet zamknięcie zakładu.
Złą passę przerwał dyrektor Mariusz Bojemski, który w 1905 roku został przyjęty na stanowisko kierownika oddziału mechanicznego, a trzy lata późnij objął stanowisko dyrektora. Już na początku zarządził przeprowadzenie konserwacji unieruchomionych urządzeń, co, choć wiązało się z narzuceniem rygorystycznej polityki finansowej i redukcją zatrudnienia, okazało się trafnym rozwiązaniem. Huta „Częstochowa” była gotowa sprostać szybko rosnącemu zapotrzebowaniu na wyroby hutnicze, który trwał do rozpoczęcia I wojny światowej, a apogeum osiągnął w 1913 roku – wyprodukowano wtedy 114,6 ton surówki, 87,4 ton stali i 81,6 ton wyrobów walcowanych; jednocześnie rosły zyski akcjonariuszy.
Raków z wsi stał się osadą miejską z wytyczonymi ulicami, przed I wojną światową mieszkało tam ok. 6 tys. osób, z czego 1/3 stanowili robotnicy. Mieszkańcy mieli do dyspozycji instytucje medyczne, kultury oraz społeczne. Hutnicy obchodzili Dzień Hutnika (4 grudnia) i Dzień Strażaka (30 maja) – z tych okazji otrzymywali też drobne gratyfikacje pieniężne. Raków był dobrze skomunikowany z Częstochową, w 1910 roku wybudowano stację kolejową Błeszno, na której zatrzymywało się pięć pociągów dziennie.
Koniunktura gospodarcza i duży popyt na wyroby hutnicze w 1914 roku korzystnie wpłynęły na zarobki pracowników, zmniejszyły się także represje carskie. W tych okolicznościach początek działań wojennych pomiędzy Rosją a Niemcami stanowił wielkie zaskoczenie. Choć jednostki rosyjskie, które opuszczały m.in. Częstochowę, starały się zniszczyć obiekty i urządzenia ważne pod względem militarnym, w Rakowie poza niewielkim uszkodzeniem mostu kolejowego nie odnotowano żadnych strat. W hucie brakowało m.in. koksu, dolomitu i węgla. Z dnia na dzień ponad 1500 pracowników pozostało bez pracy. Później, część z nich znalazła dorywcze zajęcie w firmach współpracujących z Hutą oraz przy załadunku złomu i rudy żelaza, które transportowano z Rakowa na Górny Śląsk. Ponadto mieszkańcy Rakowa, który formalnie był wioską, nie prowadzili gospodarstw rolnych i byli uzależnieni od jednego pracodawcy.
W Rakowie i Częstochowie rozwijały się różne formy działalności dobroczynnej. Działał np. miejscowy komitet opiekuńczy, Towarzystwo Opieki nad Dziećmi „Kropla mleka” i kuchnia wydająca bezpłatne posiłki; organizowano kwestę uliczną ph. „Ratujmy dzieci”. Pomoc finansową zapewniały też władze Towarzystwa B. Hantke. Mimo ciężkiej sytuacji finansowej huta przez całą wojnę finansowała szkołę fabryczną i ochronkę.
Częstochowska huta emitowała własne papierowe pieniądze w celu pokrycia deficytu pieniądza państwowego. Wybuch wojny zmusił banki i inne miejskie instytucje finansowe do wstrzymania obrotu gotówkowego i wycofania z obiegu złotych, srebrnych i miedzianych monet. Drukowane przez hutę kwity, zabezpieczone czekami warszawskiego Banku Handlowego, służyły do udzielania zapomóg oraz zakupu przydziałowych towarów i były honorowane nie tylko na terenie Rakowa, ale i w mieście i powiecie i pozostawały w obiegu aż do roku 1918. Huta była nieczynna przez cały rok 1915 i pierwszą połowę 1916 roku. W całym okresie wojny produkcja huty utrzymywała się na bardzo niskim poziomie, a urządzenia starzały się pod względem technicznym. Dodatkowym problemem huty w okresie wojny były strajki; te z 1918 roku przyczyniły się do wzrostu nastrojów niepodległościowych i antyniemieckich. Coraz aktywniejsze stawały się partie polityczne, w tym przede wszystkim Polska Partia Socjalistyczna.
ANNA GAUDY