Jubileuszowa Warszawska Pielgrzymka Piesza odbywa się w dniach 6-14 sierpnia br. W tym roku pielgrzymi wyruszyli z Warszawy na Jasną Górę pod hasłem „300 lat z Maryją w pielgrzymce wiary”.
Myśl udania się na pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę zrodziła się już w 1711 r., w Arcybractwie Pięciorańskim istniejącym przy paulińskim kościele Świętego Ducha w Warszawie. Była to pokutna pielgrzymka do Matki Bożej na Jasną Górę w intencji ustąpienia zarazy nękającej stolicę. W pierwszej pielgrzymce wzięły udział osoby z Warszawy i okolic. Trwała ona 9 dni, w czasie których przemierzono trasę długości ok. 240 km. Pielgrzymi złożyli na Jasnej Górze zachowane do dziś srebrne wotum, na którym wygrawerowana była m.in. modlitwa „Pod Twoją obronę”. Kiedy pielgrzymka wróciła do Warszawy, szalejąca w stolicy zaraza ustała, a członkowie Bractwa Pięciorańskiego w złożonym ślubowaniu zobowiązali się do corocznego organizowania wyprawy na Jasną Górę. Kilka wydarzeń w długiej historii pielgrzymki warszawskiej zasługuje na szczególną uwagę. W 1792 roku koło Woli Mokrzeskiej pielgrzymi zostali zaatakowani i wymordowani przez oddział zbrojny (nie ma pewności czy pruski, czy kozacki). Uznano ich prawdopodobnie za oddział powstańczy lub carskich emisariuszy. Przez wszystkie lata trudnej historii naszego kraju nic nie powstrzymało pielgrzymki. Wychodziła ze stolicy co roku, również po likwidacji w 1819 roku klasztoru Ojców Paulinów w Warszawie. Po powstaniu styczniowym przybrała ona charakter religijno-patriotycznej demonstracji. Pielgrzymów nie zatrzymały wojny światowe, wyruszyli oni na Jasną Górę nawet w 1944 roku, w czasie powstania warszawskiego. Władze komunistyczne próbowały zwalczać pielgrzymkę, czyniły trudności przy wydawaniu zgody na jej wymarsz, a w 1963 roku, pod pretekstem epidemii ospy, zezwolenia takiego nie udzieliły. Działania władzy przynosiły jednak efekt przeciwny do zamierzonego. Pielgrzymka warszawska stawała się coraz liczniejsza, a w latach 70. zyskała zasięg ogólnoeuropejski i światowy.
W pielgrzymce tej mamy także silny akcent częstochowski. W 1978 r. grupa z naszego miasta zaistniała wśród siedemnastek warszawskich. Siedemnastki były to grupy studenckie, największe w tzw. kompaniach warszawskich idących w pielgrzymce warszawskiej. Liczyły one nawet do 17 tys. osób. Przewodnikiem grupy częstochowskich pielgrzymów był ksiądz Ireneusz Skubiś, wówczas duszpasterz akademicki. Siedemnastki miały swój osobisty charakter, ponieważ szli tam nie tylko studenci warszawscy, ale także duszpasterstwa akademickie z wszystkich większych miast Polski, w których były uczelnie wyższe, m.in. z Wrocławia, Krakowa, Białegostoku. Czasem w siedemnastkach szło ponad 40 grup. Były one nazywane kolorami, szły w czterech legionach – błękitnym, czerwonym, zielonym i żółtym. Dalszy podział grup przebiegał w oparciu o kombinacje kolorów. Grupa częstochowska, która istnieje i chodzi na pielgrzymkę do tej pory, to grupa błękitno-biała, w kolorach Maryjnych. Liczyła ona do 300 osób, ale częstochowianie szli także i w innych grupach, nie byli zorganizowani w jednej. Jak mówi ksiądz Marek Olejniczak, który po raz pierwszy brał udział w pielgrzymce warszawskiej w 1978 roku, a od roku 1990 jest przewodnikiem naszej błękitno-białej grupy:
– Na przestrzeni lat zmieniała się liczba pielgrzymów. Zmieniał się charakter zarówno naszej grupy, jak i całej pielgrzymki. W latach 80. były one najliczniejsze, to była manifestacja religijno-narodowa. Tam człowiek czuł się wolny. To były czasy stanu wojennego, kiedy właściwie nie wolno było mówić prawdy. Na pielgrzymkach nie było takich ograniczeń. Prawdę o Katyniu poznałem właśnie tam. Od 1990 roku, od kiedy jestem przewodnikiem, grupa nie bardzo się zmieniła. Po upadku komunizmu pielgrzymka to nie jest już manifest narodowy, przybrała bardziej charakter czysto religijny. Od tego czasu w naszej grupie chodzi corocznie około 120 osób.
Grupa częstochowska jest wyjątkowa, ponieważ im bliżej Jasnej Góry, tym staje się ona liczniejsza. Do pielgrzymów dojeżdżają rodziny, które chcą im towarzyszyć na ostatnim odcinku drogi. Według księdza Marka Olejniczaka najważniejsze momenty w czasie pielgrzymki to: – wyjście z Warszawy, postój przy świątyni Opatrzności Bożej; – Msza Święta w Sanktuarium Matki Bożej w Lewiczynie, – Msza Święta pod pomnikiem Ojca Honorata w Nowym Mieście; – przejście przez pustynię za Nowym Miastem, – Msza św. w Studziannej w Sanktuarium Matki św. Rodziny gdzie małżonkowie mają możliwość odnowić swoje przyrzeczenia małżeńskie, są to tereny kieleckie, gdzie w lasach, w czasie II wojny światowej działały partyzanckie oddziały majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala”. W szóstym dniu pielgrzymi przechodzą przez Pilicę i wchodzą do Krzętowa, już w powiecie częstochowskim. Ostatni dzień wspólnego pielgrzymowania przepełniony jest wieloma mocnymi przeżyciami. Największe wrażenie robi ostatnia pielgrzymkowa Msza Święta u źródeł we Mstowie. Kolejnym ważnym momentem w tym dniu jest widok Jasnej Góry z Przeprośnej Górki przy Sanktuarium św. Ojca Pio. Następuje w tym miejscu wspólna modlitwa na kolanach do Naszej Matki Bożej Częstochowskiej. Potem nastaje czas na ostatni wspólny postój, podczas którego mamy możliwość przeproszenia się i podziękowania, za wspaniałe, chociaż ciężkie 9 dni wspólnego pielgrzymowania i wspólnej modlitwy. Dla wielu osób, mieszkających w Częstochowie, Jasna Góra jest widokiem codziennym. Ale po 9 dniach przejście Aleją Najświętszej Maryi Panny, a następnie wejście do Kaplicy Matki Bożej nabiera innego znaczenia. Krótka modlitwa przed Jej wizerunkiem jest wspaniałym przeżyciem duchowym, nieporównywalnym do poprzednich wizyt w tym szczególnym miejscu.
W pielgrzymce warszawskiej, w grupie błękitno-białej wiele razy szedł Piotr Kurpios, Radny Województwa Śląskiego.
– Jako dziecko zawsze oglądałem kompanię pielgrzymki warszawskiej przybywającej do Częstochowy. W 1982 roku po maturze dostałem się na studia i postanowiłem pójść na pielgrzymkę, zobaczyć jak to wygląda i jakie przeżycia są z tym związane. To były ciężkie czasy, wszystko trzeba było zabrać ze sobą, teraz jest pełne zaopatrzenie. W czasach studenckich chodziłem na pielgrzymkę razem z grupą znajomych. W ostatnich latach uczestniczyłem w niej, w gronie rodzinnym, razem z siostrą i szwagrem.
Pan Kurpios, z wykształcenia chirurg ortopeda, udzielał się na pielgrzymce w służbie medycznej, aby nie tylko iść, ale także pomagać innym. Jak mówi, aby przejść pielgrzymkę potrzebna jest wiara w sens tej wyprawy, intencja w jakiej idziemy na Jasną Górę. Bez uświadomienia sobie potrzeby pielgrzymowania nie da się pokonać tej trudnej trasy.
– Dla mnie obecność na pielgrzymce to komunia z Bogiem, ale i z ludźmi. To akt religijny, a nie tylko wędrowny obóz. Dzięki pielgrzymkom pogłębiłem swoje zrozumienie tego czym jest wiara i bycie katolikiem.
Częstochowianie licznie biorą udział nie tylko w pielgrzymce warszawskiej, ale i w innych. Pani Julita w lipcu uczestniczyła w pielgrzymce paulinów ze Skałki w Krakowie.
– Byłam na niej już cztery razy, w tym roku odbywała się ona po raz 35. Chodzę na pielgrzymki z potrzeby uporządkowania swojego wnętrza, dla lepszego funkcjonowania z ludźmi. Mój udział w pielgrzymce wynika z ogromnej potrzeby modlitwy, zawsze idę na nią w jakiejś intencji.
Pan Jerzy natomiast w dniach 3-9 sierpnia szedł na Jasną Górę z dominikańską pielgrzymką z Krakowa. Rozmawiałam z nim przed jego wymarszem. Jak mówił, ruszał na nią bez obaw.
– Już od dawna chciałem spróbować pielgrzymowania. W tym roku miałem możliwość wzięcia udziału w pielgrzymce więc z niej skorzystałem. Spodziewam się, że będzie to dla mnie dobry czas na modlitwę i refleksje.
Każdy z pielgrzymujących ma w sercu swoje osobiste intencje, ale jak widać wszystkich łączy chęć pogłębienia wiary, swoich relacji z Bogiem i innymi ludźmi. Pielgrzymka to nie tylko marsz na Jasną Górę, to czas odnowy wewnętrznej jej uczestników, którzy dzięki swojemu wysiłkowi i modlitwie stają się lepszymi ludźmi.
Anna Stańczyk