„Wiecie, spotkałem miłość…”


WYSTAWA W MUZEUM CZĘSTOCHOWSKIM

Sporo kontrowersji wzbudził termin wernisażu – środa, godz. 14.00. Tak prestiżowe wydarzenie nie zdarza się często i dlatego powinno być przeprowadzone z należytą oprawą (jakiś mini recital, atrakcje dodające splendoru?) oraz w bardziej dogodnym czasie, który umożliwiłby uczestnictwo jak najszerszej grupie odbiorców.

Rozmawiamy ze współkomisarz wystawy Katarzyną Sucharkiewicz z MCz

Co można znaleźć w kolekcji prezentowanej w Częstochowie?
– Na wystawie można zobaczyć 35 grafik Pabla Picassa ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie. Jest to największa kolekcja prac mistrza w Polsce, obejmująca kilka grup tematycznych. Przede wszystkim portrety kobiet, które miały bardzo duży wpływ na twórczość artysty. Każdy jego nowy związek odbijał się w stylu dzieł. Wszystkie miłości hiszpańskiego malarza przedstawione są w specjalnym katalogu do ekspozycji. Wśród nich jest Françoise Gilot, uwieczniona w kożuszku zakopiańskim zakupionym dla niej przez Picassa w Sukiennicach. Typowo hiszpański klimat ma ciekawy zespół grafik o tematyce corridy. W wielkiej grupie prac obserwujemy odrealnione przekształcenia formy, na przykład postaci ludzkich. W różnych etapach, aż do typowo geometrycznego.
Wystawę uzupełniają prace z naszych zbiorów. Wybrałam grafiki oraz obrazy artystów polskich, którzy inspirowali się sztuką Pabla Picassa, czyli m. im.: Jonasza Sterna, Tymona Niesiołowskiego. Haliny Chrostowskiej-Piotrowicz, Stanisława Dawskiego. Nie stanowią one wydzielonej grupy, ale wkomponowane są pomiędzy prace mistrza. Pokazuje to jego wielki wpływ na sztukę w naszym kraju.
Prezentujemy również ceramikę z lat sześćdziesiątych ub. w. Są to wyroby polskie oraz z NRD, czyli blok wschodni Europy, gdzie sztuka Picassa kojarzyła się w czasach socrealizmu z nowoczesnością. To była forma gry z władzą, chciano zamanifestować wolność, otwarcie na sztukę współczesną. Stąd na serwisach kuchennych, a także tkaninach, obrusach czy tapetach pojawiały się motywy geometryczne. Te produkty nazywane są „pikasami”.

O tę wystawę zabiegała Pani cztery lata. Na czym polegały starania?
– To nie była intensywna praca przez cały ten okres. Miałam kiedyś okazję uczestniczyć w podobnym wernisażu. Zapadło mi w pamięci przemówienie dr Anny Manickiej, która na co dzień pracuje w dziale grafiki współczesnej Muzeum Narodowego (komisarz ekspozycji z ramienia MN – dop. red.). Bardzo ciekawie opowiadała o twórczości Pabla Picassa i jego wpływie na sztukę polską. Pomyślałam, że w Częstochowie też warto taką wystawę pokazać. Mniej więcej cztery lata temu wysłałam pierwsze pismo do pani kustosz w tej sprawie. Takie wydarzenia planuje się z dużym wyprzedzeniem. Bardziej intensywne zabiegi trwały przez ostatni rok. To była głównie współpraca między mną a panią Manicką, od nas zależał ostateczny kształt i scenariusz prezentacji. Oczywiście zawsze jeszcze jest brana pod uwagę opinia konserwatorów. Przez to nie mogliśmy wystawić na przykład talerzy autorstwa Picassa. To były wczesne próby mistrza w tej technice, przekazane Muzeum Narodowemu osobiście przez autora. Są unikalne, stanowią prawdopodobnie najcenniejszą część kolekcji.

Padły opinie, że oprawa, czas wernisażu nie były do końca trafione. A czy Pani była z niego zadowolona jako komisarz wystawy?
– Tak. Prelekcja dr Anny Manickiej była niezwykle ciekawa, uczestnicy wernisażu na pewno wiele skorzystali, poszerzając znacznie wiedzę na temat Pabla Picassa i jego sztuki. Dopisała frekwencja, było około 150 osób w różnym wieku. Osobiście byłam skupiona głównie na merytorycznych założeniach wystawy i jej aranżacji. Przygotowałam też własne wystąpienie na temat zbioru. Byłam więc zajęta innymi sprawami, nie analizowałam kwestii organizacyjnych wernisażu. Zaś po komentarzach wiem, że ostateczny efekt wizualny podobał się. Rozmawiałam z wieloma gośćmi, w tym z wykładowcami i nauczycielami. Opinie były pochlebne w tej kwestii.

rozmawiał:

ŁUKASZ GIŻYŃSKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *