Była IV liga, czy jej nie było?
Jeśli wziąć poprawkę na pewne zmiany, które zachodziły w naszym futbolu, najprzeróżniejsze i najdziwniejsze reformy, Stradom już dwukrotnie grał w IV lidze, choć ta formalnie określana była jako zagłębiowska liga okręgowa.
W 1963 drużyna prowadzona przez Czesława Czarneckiego występowała właśnie w zmaganiach zagłębiowskiej okręgówki, można się chyba zgodzić, że obecnym odpowiedniku IV ligi, choć formalnie jednak okręgówki. Częstochowianie byli wówczas jednym z czołowych zespołów współzawodnictwa i nie dziwota, że otworzyła się przed nimi szansa awansu do III-ligi. Przegrali jednak najważniejszy mecz roku, pojedynek barażowy z Zagłębiem Dąbrowa Górnicza 1:3 (1:0) i marzenia o tej klasie rozgrywkowej musiały zostać odłożone na później.
– Pamiętam, że to spotkanie odbywało się w Zawierciu i sędzia nie uznał nam jednej z bramek przy stanie 2:1 dla Zagłębia – opowiada były zawodnik Stradomia, dziś trener pracujący z młodzieżą Górnika Dźbów, Zbigniew Caban. – Szkoda, bo zespół mieliśmy naprawdę bardzo dobry, na dodatek złożony z własnych wychowanków.
Dla przypomnienia, drużynę Stradomia z 1963 tworzyli: Henryk Mielczarek, Tadeusz Kiziński, Andrzej Jawora, Roman Kaźmierczak, Bagumił Łyszczarz, Szymon Wojtal, Marek Korna, Tadeusz Owczarek, Marian Nawrot, Bolesław Biel, Bodgan Godzik, Edward Ujma, Władysław Siubdzia, Henryk Wrzaszczyk.
W 1974 roku Stradom ponownie występował w zagłębiowskiej okręgówce. Trenerem jedenastki sprzed prawie 30 lat był Lucjan Wojciechowski. Piłkarzami natomiast: Waldemar Caban, Krzysztof Kuśniesz, Zbigniew Caban, Jerzy Ludwin, Jerzy Lesiński, Mariusz Wojciechowski, Wacław Stefanek, Zdzisław Piasecki i Andrzej Wolański.
– W tej klasie rozgrywek utrzymaliśmy się bez większych kłopotów. Potem przyszły jednak zmiany administracyjne i wszystko się pozmieniało. Niemniej jednak, bardzo mile wspominam tamte czasy i tamtych zawodników – dodaje pan Zbigniew.
Co by jednak nie mówić o obecnym zespole, ten stanął na wysokości zadania. Czy w niedalekiej, IV-ligowej przyszłości także będzie tak skuteczny? Wszystko jest w nogach piłkarzy.
ANDRZEJ ZAGUŁA