W kontekście serialu słów kilka


Niedawno obejrzałam ostatni odcinek serialu „Czas honoru”. Nie jestem historykiem, nie mam pretensji do komentowania jego wartości od strony rzetelności historycznej właśnie.

Wiem jedno, przez pół wieku mojego życia nie widziałam polskiego filmu, który tak wprost opowiada o tamtych strasznych czasach. Miałam szczęście mieć dziadków, którzy wojnę przeżyli. Mogłam mieć informacje o egzekucjach, przesłuchaniach na gestapo, niemieckich obozach koncentracyjnych, partyzantce czy powojennych zbrodniach komunistycznych – z pierwszej ręki. Wspomniany film, zwłaszcza jego ostatnia seria, pozostawił we mnie bunt i złość. Złość, – bo dlaczego dopiero teraz; bunt, – dlaczego tylko ten jeden film?
Czy tak mamy skundlonych, tchórzliwych twórców? Czy brak nam odważnych inteligentnych, kochających prawdę i Polskę scenarzystów i reżyserów? I jeśli jeszcze tydzień temu wątpliwości miałam, co do odpowiedzi na to pytanie, dziś niestety jest inaczej. Ostatnia premiera filmowa – „Pokłosie”; kuriozalna wypowiedź aktora Opani, że nie będzie grał prezydenta Kaczyńskiego, bo ideologicznie się nie utożsamia!!! Czy my w matriksie czy w wariatkowie żyjemy? Polski aktor nie chce zagrać polskiego Prezydenta! Znaczy, rola pijaczka – redaktora, Ubeckiego uchola u Wajdy ideologicznie bliższą mu była? Postawa Mariana Opani jest dla mnie potwierdzeniem tezy, że jednym z istotnych powodów naszej narodowej bylejakości, jest świadome – od lat, co najmniej 60-ciu – przy aktywnym udziale: pisarzy, reżyserów, artystów sztuk wszelkich prowadzone, pranie mózgów dla zniszczenia poczucia dumy i tożsamości narodowej. Wykreowanie fałszywych bohaterów, utrwalenie zakłamanej, wymyślonej na użytek sojuszy, historii.
Wyobraźmy sobie, że serial „Czas honoru” powstał w latach 60-tych. Później, przez następne dziesięciolecia, jest powtarzany systematycznie i cyklicznie, przez różne stacje telewizyjne. Dobrze kojarzysz Szanowny Czytelniku! Tak, jak „Czterej pancerni i pies” czy nasz drugi „kultowy” serial „Stawka większa niż….”. Czy gdyby tak się nam zdarzyło, możliwe byłyby dziś wszelkie relatywizmy, kłamstwa, łajdactwa i zdrady? Nie! My dziś bylibyśmy po prostu inni. Nie „pancerniacy”: Janki, Marusie, Grigorije czy po Klosowo – Brunerowe sieroty. Mielibyśmy, w znacznej części populacji, zaszczepiony zupełnie inny model patriotyzmu. Każda dziewczyna z podwórka chciałaby być Wandą albo Rudą. Z kluczem na szyi i drewnianymi karabinami śmigaliby: Władki, Bronki, Michały…. I z pewnością więcej wiedzielibyśmy o bolszewii; nie wmówiłby nam nikt, że byli też dobrzy Ubeccy oficerowie. A Żołnierzy Wyklętych by nie było, bo od lat czcilibyśmy ich, jako Narodowych Bohaterów. Czy wobec takich nas, ktokolwiek miałby odwagę rozgrzeszać Humera, Szechtera, Wolińską, Morela, Jaruzelskiego czy Kiszczaka?
Tak mi się nawymyślało niebezpiecznie, zupełnie nieświątecznie, po obejrzeniu zwykłego serialu.
Pomimo jednak wszystkich tych prób wynaradawiania Polaków, dopóki w nas każdego 24 grudnia rodzi się Boża Dziecina, dopóki Betlejemska Gwiazda rozjaśnia mroki codzienności jest nadzieja, że przetrwamy! Tego Wam Drodzy Czytelnicy i sobie na to kolejne Boże Narodzenie z serca życzę!

Anna Dąbrowska

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *