Od parafii do parafii w byłym województwie (301)
Wracam jeszcze do wspomnianej już tydzień temu sylwetki pochowanego na cmentarzu w Poczesnej żołnierza WP i AK 78 – letniego Stanisława Bączyńskiego. Otóż na tablicy nagrobnej mamy inskrypcję podającą, że został odznaczony m.in. srebrnym krzyżem z rozetą i mieczami za zasługi dla ZHP i AK. Szykanowany po wojnie przez NKWD i UB ucieka z więzienia i ukrywa się przez kilka lat w Wałbrzychu. Później kończy wyższe studia i w latach w 1957- 1991 pracuje na Politechnice Częstochowskiej. Jako świetny wykładowca matematyki – otrzymuje tytuł „Zasłużony Nauczyciel PRL” Po przejściu na emeryturę tworzy w Częstochowie Stowarzyszenie Żołnierzy AK, oraz prowadzi harcerski oddział Szarych Szeregów. Awansowany w tym czasie do stopnia kapitana jest posiadaczem odznaczeń: Krzyż AK, Krzyż Walecznych, Złoty Krzyż Zasługi i Medal Komisji Edukacji Narodowej. Na tym samym cmentarzu mamy jeszcze jeden ślad pamięci wojennej. Otóż na samym początku głównej alejki znajduje się (po lewej) mogiła rodziny Kowalików. Spoczywają w niej: 21-letni Roman, oraz jego 50-letni ojciec Władysław i 40-letni stryj Ignacy. Cała trójka zginęła od kul niemieckich w dniu 2 września 1939 roku w czasie pacyfikowania przez Wermacht wsi Zawada koło Kamienicy Polskiej. Natomiast w głębi cmentarza znajdziemy mogiłę księdza Boguchwała Tuora. Ten 48-letni kapłan był proboszczem parafii w Poczesnej od 1941 roku do 1950 kiedy to tragicznie zakończył życie. Rozpoczął więc swą służbę na tej placówce w bardzo trudnym czasie, bowiem na początku okupacji, kiedy to Poczesna znalazła się na obszarze III Rzeszy. Mimo to przetrwał, a jego najtrudniejszy czas rozpoczął się dopiero po wojnie. W 2000 roku odsłonięta została na zewnątrz kościoła parafialnego tablica pamiątkowa. Wspomina ona właśnie tego księdza, oraz czworo parafian – współpracowników proboszcza, których w nocy 2 kwietnia 1950 roku okrutnie zamordowano na terenie plebanii. Mocno zaangażowany w rozwój życia katolickiego parafii proboszcz Boguchwał Tuora stał się wrogiem „władzy ludowej” Szykanowany i zastraszany za swą działalność mimo ostrzeżeń nie opuścił Poczesnej oddając życie za wiarę katolicką. Sprawcy zbiorowego mordu, którzy udusili swoje ofiary, nigdy nie zostali imiennie napiętnowani. Oprócz cmentarza grzebalnego znajduje się jeszcze na terenie parafii dawne miejsce pochówków pomorowych. Teraz oznaczone jest murowaną, lecz już mocno się zapadająca kaplicą z 1911 roku, która mijamy przy drodze w Nowej Wsi. Droga ta prowadzi z Poczesnej do Korwinowi, który także należy do tej parafii. Właśnie w centrum Poczesnej znajdziemy drugą kaplicę przydrożną, którą w 1914 roku ufundowali właściciele świetnie prosperującej wówczas cegielni z Korwinowa. Postawiona z klinkierowej cegły i świetnie do dzisiaj zachowana – mimo uszkodzenia w czasie działań wojennych – stanowiła także element reklamy ceramicznych produktów z dawnej Hutki. Taka bowiem nosił nazwę obecny Korwinów, do czasu, gdy nie powstała w nim cegielnia. Jeden z budowniczych tego zakładu nosił nazwisko Konieczny i jego początek – a także pozostałych wspólników – dało początek nowej nazwie: Korwinów. Cegielnia ta musiała bardzo dobrze prosperować, jeżeli ich właściciele mogli wybudować dla siebie okazały, 3-piętrowy pałac. Jeszcze teraz jest w bardzo dobrym stanie, choć pozbawiony dawnych wieżyc i nadwyrężony przez Niemców w czasie wojny (pożar). Po znacjonalizowaniu cegielni (w 1949 r.) pałac został odbudowany i zamieniony na kamienicę dla pracowników zakładu.
Tekst i zdjęcia –
Andrzej Siwiński