Chciałbym pokazać pani drogę poszukiwania zaginionego żołnierza, co przeszliśmy, by odnaleźć nazwisko naszego brata, poległego w pierwszej bitwie pod Częstochową, 3 września 1939 roku – tak swą opowieść rozpoczął Eugeniusz Choroba, który odwiedził nas w redakcji. – Chcę pokazać, dlaczego prawie do dziś leżał pod Częstochową bezimiennie, był tak blisko, a my nie wiedzieliśmy o tym.
Na Szlaku Orlich Gniazd i Szlaku Zamonitu na gruntach wsi Piaseczno wyrasta samotna skała z charakterystycznym “oknem” zw. Okiennikiem Wielkim. Skała podobna do warowni to ostaniec jurajski z olbrzymim otworem, dostępna tylko od strony południowej. Porastają ją kępy rojnika, które przydają jej kolor czerwony. Ze skały roztacza się widok na wszystkie strony.
Częstochowianie nazywani są czasem złośliwie “medalikarzami”. To dowód, jak utrwalił się stereotyp miasta i mieszkańców żyjących z obsługi pielgrzymek. Stereotyp silny, choć można też zauważyć, iż z obsługi pielgrzymek na Jasną Górę żyją także… włoscy przedsiębiorcy i rumuńscy żebracy.
Mówiąc Żwirko mimo woli na usta ciśnie się nazwisko Wigura. Ich biografie, te związane z lotnictwem los połączył w jedno. Ich postacie prezentujemy na wspólnym, wymownym zdjęciu.
Rozmowa z Juliuszem Sętowskim, pierwszym doktorem, który obronił swoją pracę na Wydziale Filozoficzno – Historycznym Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Częstochowie