Spór zbiorowy trwa


RESTRUKTURYZACJA MIEJSKIEGO SZPITALA ZESPOLONEGO

Negocjacje związków zawodowych z dyrekcją Miejskiego Szpitala Zespolonego na temat układu zbiorowego, który ma obowiązywać po restrukturyzacji placówki (szpital ma być spółką prawa handlowego ze 100 procentowy udziałem gminy pn. Częstochowskie Centrum Zdrowia), tkwią w martwym punkcie. – Rozmowy nie przynoszą rezultatów, dyrekcja chce, by układ tworzyć od nowa. To jest dla nas niewykonalne – mówi przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek Hanna Konarska. – Wymagania pracowników przewyższają zdolności finansowe szpitala. Spełnienie ich może doprowadzić do upadku placówki – zgodnym głosem stwierdzają wiceprezydent Jacek Betnarski, odpowiedzialny za restrukturyzację MSzZ, prezes zarządu powołanej spółki Małgorzata Baran i po. dyrektora MSzZ Małgorzata Witkowska

Lista roszczeń jest dość długa, sięga ponad sześćdziesięciu punktów. Związki wraz z odejściem byłego dyrektora Marcina Pakulskiego rozszerzyły dotychczasową umowę o nowe żądania. Zdaniem obecnej dyrekcji wykraczają one poza obowiązujące prawo pracy i są nie do przyjęcia. – Spełnienie żądań związków nadal będzie obciążać placówkę na milion złotych miesięcznie. Nie może być więc mowy, by zapewnić przywileje, które nie wynikają z regulaminu pracy. Mam nadzieję, że zatrudnieni będą szanowali swoje miejsca pracy i w trosce o nie wykażą zdrowy rozsądek – mówi dyrektor Witkowska. – Układ to temat dla dyrekcji, ale wiem, żądania są bardzo wygórowane i nie przystają do sytuacji finansowej szpitala – dodaje prezes Baran.
Rozszerzenie postulatów w układzie związki tłumaczą strachem przed zwolnieniami, które mają nastąpić z chwilą rozpoczęcia działalności spółki. Obawy okazują się być uzasadnione, gdyż odpowiedzialni za restrukturyzację szpitala kilka miesięcy temu, gdy przeprowadzano pierwszy etap prywatyzacji, deklarowali, że biały personel nie straci pracy. Teraz wiceprezydent Betnarski twierdzi, że dotyczy to tylko placówki przy ul. Mickiewicza, która ma być wydzierżawiona. – Tu przez rok, na niezmienionych warunkach gwarantuje się posady. Dwie pozostałe placówki (przy ul. Bony i ul. Mirowskiej) przejdą restrukturyzację na innych warunkach. Zarząd musi ogłosić publiczny nabór i personel będzie deklarował chęć pracy w nowym podmiocie według warunków proponowanych przez władze spółki – mówi Betnarski.
Ale nikt nie mówi konkretnie na temat wizji przyszłej spółki. Ile osób będzie pracować i na jakich zasadach? Jak wysokie będą redukcje? Jakie usługi szpital będzie świadczył? – to na dzisiaj pytania retoryczne. Wiceprezydent Betnarski stwierdza, że ustalenie warunków zatrudnienia, to rola prezesa zarządu. – To muszą przeanalizować władze spółki. Myślę, że płace nie będą gorsze, niż teraz. Ale zatrudnienie wszystkich mija się z celem. Kto straci pracę, nie wiadomo, wszystko zależy od zarządu, jaką będzie miał koncepcję. Redukcja może bardziej dotknąć pracowników administracji, dlatego prowadzimy rozmowy z PUP, by nie zostali na lodzie – tłumaczy Betnarski. Z kolei prezes Baran, stwierdza, że sprawy kadrowe i medyczne to kompetencja dyrektor szpitala. Małgorzata Witkowska ma zatem trudną sytuację. O zatrudnieniu nie chce jednak mówić. – To pytanie jest nie do mnie, o tym zdecydują władze spółki. Tak samo o rodzaju świadczonych usług – odpowiada. Rozwija też enigmatycznie przyszłość szpitala. – Liczę, że po oddłużeniu spółka będzie się bilansować, że będzie mogła realizować procedury medyczne, których w tej chwili nie zakontraktowała – mówi.
Negocjacje opóźniają uruchomienie Częstochowskiego Centrum Zdrowia, które miało działać już w czerwcu bieżącego roku. Teraz podaje się datę 1 stycznia 2009 roku. Sypie się też sprawa dzierżawy, gdyż nie ma zbyt wielu zainteresowanych. W kwietniu, gdy mijał termin składania ofert nie zgłosił się żaden kontrahent. – Jest to sygnał, więc być może trzeba pomyśleć nad inną koncepcją. Pracuje nad tym zespół fachowców, powołany przez prezydenta. Rozwiązania mogą być różne, ale na ten moment nie jestem w stanie odpowiedzieć, co dalej – mówi naczelnik Baran, potwierdzając domysły, że zbyt wysoki pakiet socjalny może odstraszyć dzierżawcę.
Przyczyną spowolnienia tempa restrukturyzacji jest również przygotowywana ustawa rządowa dotycząca modernizacji służby zdrowia, która ma wejść w życie 1 lipca. Przewiduje ona nieco inne rozwiązania niż proponuje częstochowski prezydent. – Zmierzamy do tego, by szpitale przejmowały samorządy, ale rząd nie będzie przejmował długów. Mogą one być tylko częściowo dofinansowane, większość ma być rozkładana na raty. Pod szczególną opieką będą placówki strategiczne. Chcielibyśmy, by ta zasada objęła Wojewódzki Szpital Specjalistyczny na Parkitce – mówi poseł PO Halina Rozpondek.
Posłanka podjęła się roli mediatora w sporze zbiorowym w MSzZ. Jak stwierdza, przy rozwiązaniu tego problemu zarówno pracownicy, jak i zarząd, muszą wykazać mnóstwo dobrej woli. – Jaki jest stan finansów w służbie zdrowia wszyscy wiemy, ale nikt nie da więcej pieniędzy. Chodzi o to, by utrzymać szpital. Powinni się o to starać też zatrudnieni, bo gdy dojdzie do łączenia lecznic, o czym mówi się już głośno i co miało miejsce w innych miastach, nastąpi faktyczna utrata miejsc pracy. Będę się starać przekonać pracowników do racjonalnego podejścia, jednocześnie próbując nakłonić pracodawców do uwzględnienia niektórych roszczeń – deklaruje posłanka.
Związki zawodowe, choć pokładają nadzieje w poseł Rozpondek, są zdeterminowane. – Dyrekcja nie chce już przyjąć nawet poprzedniego układu, podpisanego z dyrektorem Pakulskim. Jeżeli nie dojdzie do porozumienia, będziemy strajkować – zapowiada przewodnicząca Hanna Konarska.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *