Koszarawa Żywiec – Raków Częstochowa 0:0
Nadszedł czas najważniejszych rozstrzygnięć dotyczących wyłonienia drużyny, która w kolejnym sezonie otrzyma prawo gry w III lidze piłkarskiej. Drużyna częstochowskiego Rakowa zmobilizowana premią w wysokości 100 tys. zł, którą obiecał za uzyskanie awansu Siergiej Taruta (prezes Związku Przemysłowego Dombas) wybrała się do Żywca w bojowym nastawieniu. Stawka meczu sprawiła, że obie ekipy przystąpiły do gry niezwykle skoncentrowane.
Od pierwszego gwizdka na placu gry dominowali gospodarze. Częstochowianie byli nieco spięci. Rzadko decydowali się na ofensywne akcje, koncentrując się na obronie własnej bramki. Piłkarze z Żywca stworzyli kilka niebezpiecznych sytuacji strzeleckich, lecz żadna z nich nie zakończyła się celnym trafieniem. To, że Raków zachował czyste konto, jest zasługą częstochowskiego golkipera Grzegorza Cyrulińskiego, który niejednokrotnie popisał się znakomitą paradą bramkarską. Po zmianie stron oraz wprowadzeniu rezerwowych zawodników, inicjatywę przejęli przyjezdni. Niebiesko-czerwoni raz po raz atakowali rywala na jego połowie, kilkakrotnie stwarzając dogodne sytuacje strzeleckie. Najlepszą z nich miał Tomasz Czok. Będąc sam na sam z bramkarzem Koszarawy. Niestety “Czoku” nie zdołał przechytrzyć rywala. Zabrakło odrobiny szczęścia.
Rakowianie w drugiej części meczu zaprezentowali spokojną i mądra grę, a upływający czas wprowadzał coraz to większą nerwowość w obozie miejscowych. Napięcie sięgnęło zenitu na minutę przed upływem regulaminowego czasu gry. Wówczas Łukasz Matras, wykonujący stały fragment gry, trafił w mur utworzony przez częstochowskich piłkarzy. Piłka odbiła się od Sebastiana Żebrowskiego i wyszła poza linie bramkową. Gospodarze podbiegli do arbitra domagając się rzutu karnego, gdyż ich zdaniem Żebrowki dotknął piłkę ręką. Obaj arbitrzy: główny i liniowy nie dali się przekrzyczeć graczom Koszarawy, zdecydowanie pokazując narożnik boiska, co oznaczało, że zostanie wznowiona od rzutu rożnego. Żywczanie nie przestawali jednak protestować, a najbardziej gwałtownie czynił to ich trener. Następstwem tego było odesłanie szkoleniowca Koszarawy Krzysztofa Zagórskiego na trybunę.
Ostatnie minuty meczu przyniosły kolejną nieładną sytuację. Najlepszy zawodnik Koszarowy Bartłomiej Socha nie mogąc dosięgnąć głową piłki, wbił ją do bramki Rakowa…rękoma. Za to niezgodne z przepisami zachowanie został ukarany żółtą kartką. W związku z tym, że był to dla niego już drugi w tym meczu żółty kartonik, arbiter pokazał Sosze czerwoną kartkę, co było równoznaczne z opuszczeniem boiska przez piłkarza. Mecz zakończył się rezultatem 0:0 i o tym, która z drużyn w nowym sezonie zagra w III lidze zadecyduje pojedynek rewanżowy w Częstochowie.
PAWEŁ MIELCZAREK