(“cichutki holokaust”)
Chrzescijanstwo na terenie Uzbekistanu w dzisiejszych granicach to formacja starozytna. Sa archeologiczne i pisane swiadectwa, ze bylo ich wielu. To byli glownie Nestorianie. Mieli oni dwa biskupstwa. Jedno w starozytnej Samarkandzie. Tam w czasach Tamerlana mieszkalo ponoc 9 tysiecy chrzescijan, oraz w Chorezmie czyli w okolicach Urgencza i Chiwy. Zaczeli znikac w 14 wieku z powodu glebokiego kryzysu samej denominacji i hegemonii islmu propagowanego przez Temurydow i Boburydow(afgansko-hidnuska galaz Temurydow), najwiekszych mecenasow Islamu w regionie. Akcja katolickich misjonarzy, a zwlaszcza Franciszkanow, meczennikow z Almalyka zakonczyla sie fiaskiem tym niemniej wraz z pojawieniem sie na tych terenach rosyjskich wojsk w 1875 roku pojawili sie na nowo chrzescijanie roznej masci. Stoi do dzis w Taszkiencie luteranska kircha, kilka cerkwi prawoslawnych i imponujacych rozmiarow kosciol pelniacy role katedry. Nietradycyjne denominacje chrzescijanskie tez maja swoje zbory w miescie, ale sa one ukryte najczesciej w glebi prywatnych sektorow i na zewnatrz nie odrozniaja sie od bogatych uzbeckich zabudowan. Ciekawa rzecz, ze choc na jakis czas znikneli z mapy Sredniej Azji chrzescijanie to zachowali swa tozsamosc tzw. “Bucharscy Zydzi”, ktorzy jezykowo zmieszali sie z miejscowymi Tadzykami i Persami. Przejeli miejscowe zachowania i typ urody ale gdy tylko zjawila sie szansa porzucic Uzbekistan i wyjechac do historycznej ojczyzny czyli Izraela, masowo z tej szansy skorzystali.
Ja jednak skoncentruje sie dzisiaj na losach bardzo mlodej protestanckiej diaspory.
Kilka lat po ogloszeniu niepodleglosci Uzbekistan byl ponoc rajem dla misjonarzy.
Bez przeszkod przyjezdzali i glosili Chrystusa przerozni ludzie.
Nie wszyscy z nich mieli wyczucie i potrzebny takt wzgledem tubylcow.
To musialo spowodowac pewne niezadowolenie w kregach tradycyjnych sunnitow i nielicznych bucharskich szyitow.
Oni rowniez gwaltownie zajeli sie odbudowa meczetow, medrese i innych atrybutow miejscowej tradycji zwiazanej glownie z islamem. Pod koniec lat 90-tych mialo miejsce kilka zamachow na prezydenta Karimowa. On dostrzegl w tych zdarzeniach zwiazek przyczynowy z faktem odrodzenia islamu i nalozyl restrykcje na wszystkie wyznania. Dostalo sie najbardziej naszym “braciom mniejszym” czyli sekciarzom. Tak nazywa sie tutaj nie przebierajac wszystkie wspolnoty Zielonoswiatkowcow, Baptystow i licznych koreanskich Prezbiterian wrzucane sa do jednego kosza z Mormonami, Jehowitami i z Krisznaitami. Dodajmy jeszcze tradycyjnych dla Sredniej Azji Bahaistow.
Ostatnio na programach telewizji kablowej przerywane sa natretnie translacje zwyklych audycji, by pokazac prostym ludziom relacje o tym, czym sie zajmuja sekty. Nasilenie tego rodzaju programow stwarza pewnego rodzaju histerie w obozie przesladowanych. Lek jest realny tak bardzo, ze niektorzy pastorowie otwarcie mowia o jakiejs apokaliptycznej “zmowie wladz” i nawet o terminach. Pewien Adwentysta wyznal mi, ze wedle jego informacji:
PROTESTANTOW W UZBEKISTANIE DO KONCA 2010 ROKU MA NIE BYC. Czasami tez transmitowane sa wypowiedzi Muzulmanow, Prawoslawnych i Katolikow, jako tych co tradycyjnie i w sposob zgodny z prawem glosza swe poglady. Do grupy tradycyjnych religii zaliczani sa rowniez Ormianie, Luteraniei Buddysci. Obecnosc katolikow w tym elitarnym gronie troszke zaskakuje, bo w niedalekiej Rosji nas oskarzono o nadmierny prozelityzm, wrecz ekspansje oraz zepchnieto do roli “kozla ofiarnego”. Niemal caly impet biurokratycznej maszyny sluzb granicznych I specjalnych uderzyl 7 lat temu wlasnie w katolikow. Uzbekistan jednak, podobnie zreszta jak i inne sasiednie republiki srodkowo-azjatyckie dla Katolikow ma wiecej wyrozumialosci i milosierdzia. Wdzieczny Opatrznosci za ulgowe traktowanie pragne jednak zajac sie losem wspolbraci Chrzescijan, by nie zasluzyc sobie miana obojetnego na los cierpiacych faryzeusza. Kopac lezacego nie mam zamiaru, choc warto zauwazyc, ze sami Protestanci dostrzegaja w chwili obecnej swe bledy i brak taktu wobec wyznawcow Islamu. Gloszenie w tych stronach wymaga szczegolnej ostroznosci.
Znana jest nadmierna wrazliwosc wyznawcow Islamu i przy odrobinie rozsadku lepiej zaplanowac akcje misyjna tak, by uniknac nieporozumien i konfrontacji na tle wspomnianego prozelityzmu.
W wielu wypadkach ich wlasna Protestancka i nasza Katolicka misja rowniez zostala zablokowana z tych wlasnie wzgledow tzn. braku inkulturacji i miary w “natretnym” jak powiadaja Muzulmanie gloszeniu Chrystusa.
Sw. Pawel zachecal “glos w pore i nie w pore”. Sam Chrystus zachecal w ostatnich slowach bysmy szli I glosili Dobra Nowine wszystkim narodom (bez wyjatku), ale z drugiej strony sam Pan Jezus prosil bysmy byli jak golebie i jednoczesnie jak weze. Tutaj w Azji widac wyraznie co nasz Pan mial na mysli. Sadze, ze miedzy innymi o gloszenie w srodowisku muzulmanskim chodzilo.
Moja znajomosc z pastorami w Uzbekistanie zaczela sie od serii spotkan w sasiadami w Angrenie. Zarowno Baptysci jak i Adwentysci przyjeli moje odwiedziny po przyjacielsku jako znak solidarnosci. Nie doszlo do glebszych kontaktow. Poza kurtuazja bozonarodzeniowa i wspolnym wyjazdem na Wielkanoc ani oni ani ja na nic wiecej sie nie zdobylismy.
Owszem jest jedna parafianka, ktora uczeszcza proporcjonalnie do naszej kaplicy i do Prezbiterianskiej wspolnoty ale to raczej wyjatek niz regula. Nazywa sie Nina ma polskie pochodzenie i zgode “kaznodziejki” na takie wizyty u nas.
Kolejnym krokiem w moich kontaktach z Protestantami byla znajomosc z charyzmatykiem Ahmetem w Urgenczu, ktory wysluchawszy mnie w przeddzien Niepokalanego Poczecia odmowil w mojej obecnosci modlitwe za mnie i dal mi telefon do swego kolegi Georgija, krotko mowiac Giery, bym sie z nim zapoznal.
Ponad miesiac nie korzystalem z telefonu.
Dopiero w trakcie “tygodnia ekumenicznego” wykonalem opatrznosciowy telefon, dzieki ktoremu moglem zobaczyc twarza w twarz kolejnych czterdziestu pastorow.
O niektorych chcialbym tutaj pokrotce napisac.
Ich praca jest o tyle trudna, ze wielu z nich dziala w warunkach podziemia.
Inni zyja w ciaglej obawie, ze utraca licencje, czyli prawo na publiczne gloszenie. Kazdy miesiac slyszy sie o nowych sankcjach, aresztach, likwidacji parafii czy plombowaniu pomieszczenia, do ktorego uczeszczali etniczni Koreanczycy, Europejczycy lecz rowniez co dla wladz jest nie do przyjecia etniczni Uzbecy. Argument, ze ktos z pastorow jest prozelita jest najprostsza metoda na zniszczenie wieloletniej kariery tego czy innego czlowieka lub calej wspolnoty wiernych.
1. Ahmet
Ahmet sredniego wzrostu chudzielec z Chorezmu.
Sniada twarz, dlugie wasiki i waskie sciemnione okulary na nosie. Grzywka zaczesana do gory, wysokie czolo, pewna siebie fizjonomia.
Blyskotliwy i fanatyczny jak wiekszosc protestantow neofitow. Ma wyksztalcenie techniczne. Studiowal na Politechnice w Petersburgu i stamtad przywiozl sobie malzonke Rosjanke.
Ponoc 7 lat rodzice muzulmanie, przygladali sie tej kobiecie, az nareszcie zaakceptowali ja calkowicie. Zaakceptowali rowniez choc z trudem konwersje i religijne, chrzescijanskie zaciecie syna. Ahmet ma corke, czarnooka blondynke, ktora zakonczyla studia na fakultecie jezykow obcych i wyszla za maz za pastora Rosjanina. O swym nawroceniu Ahmet opowiedzial spontanicznie, gdy go zabralem na przechadzke po miescie i spytalem czy nie chcialby odwiedzic chorej Tatiany.
Ahmet mial sporo czasu, bo czekal na spotkanie z Biskupem a ten mial wrocic z Polski za kilka dni. Bylo to jakos w przeddzien odpustu parafialnego Najswietszego Serca Jezusa. Laska Boza byla wyczuwalna i ja lowilem te geste fluidy na kazdym kroku. Gdysmy weszli do chorej Tatiany zastalismy studentke z Fergany, ktora wynajmowala u chorej pokoj. Mloda Uzbeczka taktownie przedstawiwszy sie natychmiast poderwala sie I ukryla sie w swym pokoju. Dla mnie to nie bylo dziwne ani troszeczke. Nie jest przyjete wsrod Uzbekow, by kobiety zwlaszcza mlode braly udzial w rozmowach starszych, zwlaszcza mezczyzn. Odebralem jej skromnosc jako wyraz taktu i dobrego wychowania. Ahmet jednak, rasowy misjonarz nie uspokoil sie jednak, poki dziewczyna nie powrocila. W obecnosci chorej i studentki Ahmet opowiedzial impulsywnie o swym “nawroceniu”. Przyznal sie jak to robi wiekszosc protestantow w takich sytuacjach, ze mial w zyciu dostatek, dobre stanowisko, piekna zone ale czul bezsens zycia i pograzal sie w alkoholu. Tak bylo do polowy lat 90-tych.
W telewizji, ktora byla na te czasy bardzo liberalna mozna bylo spotkac protestanckie programy i jeden z nich wzruszyl Ahmeta. W trakcie programu byla zacheta, by pokutowac za grzechy i “przyjac sercem Jezusa”. Ahmet bezwiednie powtarzal razem z prowadzacym program slowa skruchy i ofiarowania. Od tej pory jak twierdzi jego zycie nabralo sensu i ma go do dzis. Ten sens wyraza sie w gloszeniu Slowa Bozego. O swych sukcesach i porazkach Ahmet opowiadal mi troche wczesniej. Przyznal sie, ze trafil na kursy charyzmatyczne na ulicy Karelskiej w Taszkiencie i jakis czas byl pastorem tej wlasnie denominacji. Byl jednak pastorem pomocniczym a glowny pastor, ktory mial w swoim kolektywie pieciu innych nie wykonywal porad jakie mi ci dawali, mimo ze tego wymagala dyscyplina i tradycja grupy.
Pastor sluchal porad swej zony czym rozdraznial innych. Ahmet odszedl z tej denominacji i na ile zrozumialem przeszedl do baptystow, ktorzy dali mu “duchowny dom” i wolnosc dzialania, byc moze jakies materialne wsparcie ale nic poza tym. Ahmet nie ma rejestracji ani pomieszczenia. Od roku korzysta z goscinnosci katolikow, ale poniewaz sa pewne zgrzyty to nie wiadomo na jak dlugo starczy cierpliwosci proboszczowi by dalej ryzykowac. To jedyny w calym Uzbekistanie tego rodzaju eksperyment. Katolicy udzielaja gosciny Baptystom nic nie proszac w zamian. Latem wspolnie przezyli oaze, na ktorej zajecia biblijne prowadzila zona Ahmeta a reszte prowadzil o. Andrzej. Andrzeja boli brak wzajemnosci.
Bywa na spotkaniach modlitewnych Ahmeta lecz on na nasze katolickie nabozenstwa nie przychodzi i nie zacheca do tego swych parafian. Jest to ekumenizm “do jednej bramki”. Jak sie zwierzal ojciec Andrzej ma wielokroc niesmak, gdy slyszy pewne “dogmatyczne” wypowiedzi dotyczace kosciola “tego prawdziwego”, ktory reprezentuje on wlasnie czyli Ahmet.
Nie ciekawi sie nasza literatura choc chetnie daruje swoja etc. Niewatpliwie jest to “bozy szaleniec”, ale tendencje w uzbeckim protestantyzmie sa chwilami niebezpieczne, bo wojownicze.
Islam rozpatrywany jest w tej mentalnosci jako swego rodzaju zlo.
Obawiam sie, ze ten odbior jest wzajemny i ze w relacjach z Prawoslawiem czy z Katolikami ta tendencja tez wystepuje.
Potrzeba czasu, by to zmienic i sam fakt wspolpracy w wypadku Ahmeta z katolikami jest to “zadanie domowe” i wielka niespodzianka dla innych protestantow Uzbekistanu.
Nie wazne jak dlugo to bedzie trwalo i czym sie zakonczy. Precedens sie dokonal i osoba, ktora ten precedens poniekad z koniecznosci tym niemniej odwaznie tworzy jest Ahmet wlasnie.
Opowiadal mi on rowniez historie pierwszych nawrocen w pracy.
To byla grupa 7-miu osob. On jako jeden z inzynierow na kolei mial prestizowe stanowisko.
Totez, zgodnie z mentalnoscia tutejsza jego podwladni czesciowo z grzecznosci, czesciowo ze strachu, a moze nawet z prawdziwej ciekawosci chetnie sluchali o jego nawroceniu i przychodzili na nieformalne spotkania. Tym niemniej sprawa nabrala rozglosu i oddzial, w ktorym pracowal Ahmet zostal zredukowany. On sam jako specjalista pozostal, ale wiekszosc nowonawroconych stracila prace. Paradoksalnie Ahmet do dzis pracuje na kolei z czego utrzymuje siebie i rodzine a parafia jest jego dodatkowym zajeciem, ktoremu oddaje cale serce.
2. Gera
Georgij podobnie jak Ahmet pochodzi ze srodowiska muzulmanskiego.
Niewysoki, chudy, szpakowaty z wyraznim tatarskim profilem i ostrym nosem.
Jego ojciec muzulmanin rodem z Tatarstanu, mama polkrwi Polka z okolic Winnicy, Prawoslawna. Podobno w pierwszych latach dzialalnosci Franciszkanow w Taszkiencie zjawial sie na terenie budowy kosciola i pomagal ojcu Kukulce w remontach.
Nawrocil sie w podobnym czasie jak Ahmet, lecz jeszcze bardziej radykalnie.
Byl narkomanem i przestepca. Zajmowal sie kradzieza i rozbojem. Jego malzonka Rosjanka z corkami Natasza i Rima nawrocily sie kilka lat wczesniej i uczeszczaly do tej samej wspolnoty charyzmatycznej na ul. Karelskiej po sasiedzku z naszymi siostrami kalkutkami.
Gera byl na tyle zly na swych bliskich, ze w przyplywie energii polozyl biblie na kuchenke gazowa i zaczal ja palic. Osmolona relikwia zdaje sie jest u nich nadal w domu.
Opowiadal on o tym moim parafianom w Angrenie w Wielka Sobote.
Opowiadal rowniez jak po tym zdarzeniu jego malzonka umyla mu nogi, czym go niezmiernie zaskoczyla. Robila to kilkakroc w sytuacji, gdy on tego najmniej oczekiwal. Zdarzalo sie to noca, gdy pijany wracal “z akcji”, majac gotowa liste skarg i zazalen. Widzac jednak takie zachowanie zony on zapominal caly swoj schemat dzialania i w milczeniu siadal za stolem a potem kladl sie spac pelen zdumienia.
W miedzyczasie otrzymal nowa biblie w podarunek od Aleksandra, kolegi z dziecinstwa, ktory byl Polakiem z pochodzenia i szczerym katolikiem.
Gera ma jeszcze wiekszy zapal w gloszeniu niz Ahmet ale jest narwany i bezkompromisowy. Najpierw prowadzil sporo grup w ramach struktury na Karelskiej, potem jednak rozgniewal sie na wielu pastorow i zaczal tworzyc wlasne grupy domowe. Jak powiada sami parafianie go o to prosily, podczas gdy on mial zamiar sie calkowicie wycofac z dzialalnosci kaznodziejskiej.
Posrod licznych jego opowiesci najbardziej wzruszajaca byla historia pewnej wspolnoty w gorach. Pojmano go na tzw. “niesankcjonowanym” czyli nielegalnym spotkaniu wierzacych. Milicjant bardzo wulgarnie z nim rozmawial a Gera zaczal sie w sercu modlic i nagle wyobrazil sobie tego “zlego pana” jako male dzieciatko, ktore ssie piers matki. Zrobilo mu sie go zal i zamiast sie bronic zaczal chwalic milicjanta za to, ze dobrze wykonuje swoja robote. Jak powiada niespodzianie zaczal w sercu i ustami blogoslawic go licznymi komplementami. Milicjant byl na tyle zdezorientowany, ze zamiast ukarac Giere zapytal czym moze pomoc. Giera niewiele myslac poprosil o pomoc przy rejestrowaniu wspolnoty, by wszystko zalegalizowac. Jakby pod hipnoza urzednik skontaktowal sie z wladzami miejskimi i wyprosil dla Gery pozwolenie na rejestracje wspolnoty. Ponoc ta parafia w gorach dziala do dzis.
Inna opowiesc, ktora mnie zaskoczyla byla o tym gdy jako taksowkarz Giera z trudem znajdowal sobie klientow. Kiedys jednak zawiozl czlowieka w odlegly koniec miasta i cos go tknelo by wejsc do nieznanej sobie klatki schodowej na 4-te pietro i wejsc do mieszkania, ktore wsrod nocy bylo otwarte i tam wyraznie odbywala sie jakas tragedia. Zapytal o co chodzi i powiedziano mu, ze dziadek umiera. Podszedl do dziadka i zapytal co mu potrzeba. Dziadek rzekl, ze potrzebuje spowiedzi. Gera jako protestant nawet nie zapytal jakiego wyznania jest staruszek i nie mial watpliwosci, ze moze sam sie tym zajac wiec tylko powiedzial, ze jest kaplanem i zachecil dziadka, by ten to zrobil, czyli sie spowiadal. Ponoc starzec odczul ulge. Nie bede sie spieral na temat jakosci tej spowiedzi, bo katolicy znaja pojecie “zalu doskonalego” i takie wyznanie w obecnosci swieckiej nawet osoby bez kaplana moze miec walor “doskonaly”. Totez choc nie podzielam entuzjazmu z jakim chetnie Gera to opowiada, to zgadzam sie, ze w warunkach braku kaplanow katolickich czy prawoslawnych protestanci w ten czy inny sposob zapelniaja te sakramentalna nisze swymi obrzedami i duchowoscia.
Giera przy pierwszym spotkaniu podyktowal mi tekst pocztowki bozonarodzeniowej, bo zwierzylem sie mu widzac jego pozytywna twarz, ze chcialbym poczatek znajomosci z nim przezyc w sposob dynamiczny. Wiedzac, ze jest taksowkarzem poprosilem by zawiozl mnie do znanych sobie wspolnot. Trwal wlasnie “tydzien ekumeniczny”, druga polowa stycznia.
Ten nie namyslajac sie wiele zawiozl mnie w rejon Parkienckiego Bazaru gdzie miesci sie malych rozmiarow kaplica kilku denominacji.
Tam mialem rozmowe z Siergiejem, ktory przyjazni sie z naszym Biskupem oraz z siostrmi Kalkutkami. Po sasiedzku miesci sie koreanska wspolnota Baptystow na czele z pastorem Arturem. Tego samego dnia Giera powiozl mnie jeszcze do swych dawnych znajomych na Karelskiej, ktorzy maja jeszcze jeden dom pare ulic nizej.
Potem bylismy u Prawoslawnych i Adwentystow po trasie autobusu jedynki.
Okolnymi drogami dotarlismy do Prezbiterian na Junusobadzie i do charyzmatycznej Wspolnoty Ulfa Ekmana na ul. Puszkinskiej.
Nie bede ukrywal, ze znajomosc z Georgiem byla dla mnie nie lada proba charakteru.
Wielu pastorow, u ktorych przeszlosc byla pograzona w mroku i w grzechu ewangelizuje z tym samym tupetem z jakim wczesniej grzeszyli. Brakuje im taktu I tolerancji dla inaczej myslacych.
Ekumenizm dla nich to rowniez czarna magia, bo zwykle dla pastorow prawda jest tylko jedna, ta ktora oni sami osobiscie glosza. Wszystko inne to herezja, lub cos bardzo bliskie tego.
Giera nie wyzbyl sie wielu negatywnych cech jakie mial w przeszlosci. Uprzedzal mnie o tym Ahmet, gdy prosilem go aby nas pewnego razu pogodzil.
Wszystko zdawalo sie sielanka.
Moj nowy przyjaciel powiedzial kiedys naszemu Biskupowi, ze on sam, jego samochod I cala rodzina sa do naszej dyspozycji I ja naiwnie planowalem I marzylem, ze juz nie dlugo zechce on przyjac katolicyzm. Mysli takie przychodzily mi do glowy ze wzgledu na jego wyznania o wspolpracy z ojcem Kukulka a takze o polskich korzeniach jego mamy. Gera wozil naszych gosci po miescie. Pomagal jako kierowca naszemu biskupowi, siostrom, wozil nawet nuncjusza. Na Wielkanoc zabral do siebie parafianina z Almalyka, ktory choc pic przestal to nie rzucil palenia. Giera pol nocy nie dawal chlopcu zasnac motywujac z uzyciem biblijnych argumentow, ze skoro on sie spowiada i chodzi do komunii to powinien porzucic rowniez palenie. Kilka dni potem Gera zrobil mi scene z powodu rozmowy na temat Eucharystii. Tlumaczylem mu, ze my nie dajemy komunii swietej protestantom, bo oni inaczej rozumieja Euchrystie i nie spowiadaja sie indywidualnie u kaplana. Na to on mi przypomnial tego chlopca z Almalyka, ktory ma wiele grzechow i pali papierosy a jednak otrzymuje komunie. Tymczasem on Pastor i “porzadny czlowiek” nie moze u katolikow otrzymac Sakramentu. Mowil o tym ze wzburzeniem I odraza. Dowodzil mi, ze skoro Baptysci i charyzmatycy nie odmawiaja wspolbraciom innych denominacji w uczestniczeniu na “Przelamaniu Chleba” to i ja powinienem byl dac jemu Komunie na Mszy sw. Nic nie pomogl argument, ze ja nie decyduje o tych sprawach i ze to ogolna praktyka kosciola. Obrazil sie na calego ponad miesiac nie odbieral moich telefonow, nie zapraszal do siebie i nie odwiedzal. Pogodzilismy sie dopiero w czerwcu, gdy do Taszkientu przyjechal przyjaciel Giery pastor Ahmet z Urgencza.
Tak wiec zamknal sie krag obcowania. Dobrze, ze sie tak stalo, bo dla mnie byl to trudny czas i dla Giery nielatwy. Wlasnie w tych dniach on podjal decyzje, by wyjechac do Tatarstanu i wyrobic sobie rosyjski paszport. Po jakims czasie maja do niego dolaczyc zona i dwie corki.
Jest to jawny przyklad tego o czym juz wspominalem w opowiesci o pastorach z Angrenu.
Wielu z nich majac rodziny, nie widzi w Uzbekistanie przyszlosci dla siebie ani dla swoich dzieci. Po raz kolejny moglem w sercu ocenic, jak wielkim darem w tych misyjnych okolicznosciach jest slub celibatu dla kaplana, ktory nie musi sie lekac co sie stanie z bliskimi w chwili represji czy przesladowan…
Wracajac do poczatku naszej znajomosci chce podziekowac Gierze za to, ze tak chetnie i gorliwie zajal sie sprawa poznajomienia mnie ze swymi kolegami pastorami.
Na drugi dzien naszej znajomosci Giera powiozl mnie do Towarzystwa Biblijnego, ktore sie miesci na ulicy Ferganskiej, do centralnego zboru Baptystow, do Prezbiterianina Klemensa na ul. Gorkiego. Gdyby czas pozwalal na pewno pokazalby mi wiecej miejsc i poznajomil z innymi pastorami ale po kilku dniach miala sie nadarzyc po temu lepsza okazja.
Dowiedzialem sie, ze pastorzy maja zebrania co miesiac, I ze wkrotce odbedzie sie bozonarodzeniowy zjazd na ulicy Debowej czyli w dzielnicy Kadyszewa.
Gera wybieral sie do Tadzykistanu wiec nie mogl mnie zawiezc na ulice Debowa.
Zapewnil jednak, ze znajdzie kogos ktoby mnie zawiozl na styczniowe spotkanie. Byl to staruszek o imieniu Jurij. O nim bedzie nastepna opowiesc.
3. Juri Jurievicz
Siwy niewysoki i krepy staruszek w okularach. Dosc energiczny, chetny i rubaszny orator.
W centrum charyzmatycznym na ulicy Karelskiej 5 minut wedrowki pieszo od naszych kalkutek pelni role negocjatora. Zawiozl mnie z rana na zajecia na Debowej swoja przepastna Wolga. Zanim wyjechalismy pokazalem mu kosciol, wiec gdysmy przyjechali jako ostatni na zebranie on bez kompleksow przerwal toczaca sie dyskusje, by mnie przedstawic i zlozyc swiadectwo jakie wrazenie na nim zrobila odbudowana swiatynia. Ja tego dnia mialem pomoc biskupowi w odszukaniu zakladu montujacego gazowa aparature w samochodach wiec poprosilem Jurija, by mnie o pierwszej zawiozl do kosciola z powrotem. Na obcowanie wiec z pastorami czasu nie mialem. Owszem u wejscia zostalem przedstawiony pastorowi z Czyrczyka, siedzialem w kregu obok pastora Pawla. Moja uwage przykul pewien mlody gruby pastor w jasnych dzinsach, ktory przyzywal obecnych do nauki uzbeckiego i do patriotyzmu. Mial na mysli ten patriotyzm jaki reprezentuja pastorowie z Ukrainy, ktorzy sie zaangazowali w Pomaranczowa Rewolucje. Nie, nie bylo w jego slowach zadnej polityki. Temat sam sie nasuwal, bo wbrew oczywistym faktom kiedy to powoli rola ludzi trzeciej kategorii jest przyswajana Chrzescijanom Uzbekistanu zwlaszcza protestantom, oni zamiast sie obrazac, modla sie za rzadzacych. Wystepowal tego dnia rowniez pastor Aleksy specjalsta w dziedzinie obrony praw wierzacych. On mi podarowal dwa dyski DVD, na ktorych byl rowniez film “Karol”. O swym nawroceniu Juri opowiadal za stolem w mieszkaniu Biskupa. Czekajac na wyjazd do warsztatu opowiadal on Biskupowi jak kolejno nawracaly sie jego corki i zona. Jedna z corek ma meza pastora i mieszkaja w Estonii. W trakcie rozmowy pastor Juri wymienil kilka faktow represji wspolnoty charyzmatycznej oraz opowiedzial o swej robocie mediatora w roznych urzedach. Zauwazyl, ze z nim sie licza rozni urzednicy glownie ze wzgledu na wiek. W uzbeckiej kulturze na starca nie mozna podnosic glosu, wiec Juri zawsze ma mozliwosc spokojnie wyglaszac swoje racje. W uzbeckich urzedach pracuje sporo mlodziezy i to jest okolicznosc sprzyjajaca.
Potem jeszcze kilkakroc widywalismy sie na roznych zebraniach ale tego poziomu uczuc i entuzjazmu, jakim mnie w styczniu otaczal dziadek Juri juz sie nie udalo odnowic. Na spotkanie w Lutym nie udalo mi sie trafic, podobnie bylo w marcu , natomiast w kwietniu i w maju odwiedzilem Sergeli. To bylo spotkanie wielkanocne. Udalo mi sie tam wylansowac dysk o Watykanie I Ziemii Swietej, ktory skopiowalem w Angrenie. Chcialem przez to zdobyc przychylnosc I wieksze zrozumienie Protestantow dla kosciola katolickiego. Mam nadzieje, ze mi sie to udalo. Gdy spytalem czy moge rozdac podarki wielkanocne odezwaly sie glossy aprobaty. Czerwiec to jak dotad moje ostatnie spotkanie na protestanckich zebraniach. Tym niemniej spostrzezen mam sporo. Oto one.
4. Pastor Piotr
Pastor Piotr, ktorego przodkowie pochodza z Odessy jest typem sowieckiego Zyda osiadlego w Uzbekistanie. Wysoki, dobrze zbudowany z okragla twarza lysawy, w dzinsach, rubaszny. Lubi podrozowac, rowniez do ojczyzny przodkow. Wszystko co robi robi z rozmachem. Wspolnote, ktora prowadzi w duchu charyzmatycznym przejal z prezbiterianskiej denominacji i nadal okoliczni ludzie nazywaja jego wspolnote “cerkwia koreanska”. To walsnie obok niego siedzialem na styczniowym spotkaniu on zdobyl moj telefon i kilkakroc zapraszal do siebie. Udalo sie dopiero z trzeciego razu. Przyjechalem autobusem na Janubiy Vokzal czyli “dworzec poludniowy”, a on swym samochodem dotarl, by mnie podwiezc do siebie. Pokazal najpierw przepastny podworzec z baptysterium i duza wiata dla rozdawania posilkow biednym. Dzialka okolo 2 hektarow, a na niej kilka dinozaurow ulepionych latem dla dzieci spedzajacych wakacje przy parafii. Budynek sporych rozmiarow dwupietrowy, tynkowany.
Pomieszczenie dla modlitwy jak zwykle bez okien wiec dosc ponure. Dekoracje w stylu sowieckiej eklektyki: duzo ornamentow z gipsu jakie spotykalem w starych zborach u baptystow. Najbardziej pastor byl dumny z ambony, ktora mu sie jak winda wysuwala spod ziemi po nacisnieciu guzika. Duzy chor na 100 miejsc na parterze podobna liczba krzesel. Pod chorem kawiarenka sporych rozmiarow.
Pilismy herbate i jedli cukierki w towarzystwie innego brata, ktory specjalnie przyjechal z centrum, by posluchac co mam do powiedzenia.
Opowiadac lubie zwlaszcza przy takich ekumenicznych okazjach. Zawsze mam uczucie jakbym przyszedl w gosci do dalekich krewniakow. Piotr byl wyraznie wdzieczny za moje odwiedziny.
On rowniez podzielil sie swymi spostrzezeniami i lekami co do obecnej sytuacji kosciolow. Nie ukrywal, ze protestanci byli swego czasu malo ostrozni zwlaszcza ci pochodzenia uzbeckiego, ktorym podobalo sie robic wiele “medialnego szumu” tak by o nich bylo slychac na Zachodzie. Spodziewali sie w ten sposob wiekszego wsparcia, lecz gdy tylko zaczely sie represje wiekszosc z nich pod pretekstem ze sa przesladowani opuscila Uzbekistan a ich “liczne” jak sie zdawalo uzbeckie wspolnoty rozbiegly sie i pozostaly jednostki. Do dzis najczestszym pretekstem dla likwidacji wspolnoty protestanckiej sa skargi donosicieli, ze w jakims kosciele zbiera sie wielu Uzbekow. Pewnie bym sie dowiedzial duzo wiecej, ale Piotr mial czas tylko do poludnia wiec rozmowa oberwala sie w polowie na “wysokiej nucie”. Byla nadzieja na ciag dalszy. Piotr mial u siebie wielu gosci w okresie Navruzu czyli “swieta wiosny” i bardzo znow zapraszal. Ja niemal sie zgodzilem. Zwyciezylo jednak zmeczenie. Wracalem z rekolekcji w Bucharze i dlatego nastepne spotkanie bylo dopiero w maju w tym samym zborze kolo hurtowni samochodow osobowych.
5. Denis z Puszkinskiej
W czasach gdy pracowalem na Ukrainskim Donbasie sasiadowalem z “odnowionymi zielonoswiatkowcami” wedle inspiracji Ulfa Ekmana, ktorzy nazywali siebie “Slowo Zycia”.
Zapoznalem sie z wieloma pastorami a nawet z biskupem.
W pewnych sytuacjach wspierali mnie oni duchowo a nawet materialnie. Mysle, ze ze wspolpracy ze mna oni tez mieli jakies zyski i satysfakcje.
Wsrod pastorow z ktorymi poznajomil mnie Giera w styczniu byl rowniez pastor Denis z ulicy Puszkinskiej.
Ciekawa rzecz, w Uzbekistanie podobnie jak w Japonii Korei czy Chinach koscioly maja tytuly osiedli na jakich sie znajduja bez wyszczegolniania denominacji. Trzydziestolatek z okragla usmiechnieta buzia i wasikiem. Tak bardzo mi przypomina polskich dostatnich ksiezykow sredniego pokolenia…tym bardziej, ze jak oni uzywa koloratki. Jest jednym z najbardziej popularnych pastorow w miescie ale podobnie jak jego koledzy ze “Wspolnoty Slowo Zycia” na Ukrainie w ruchu ekumenicznym sie nie udziela.
Pastor Denis rozmawial ze mna krotko ale z nieukrywanym entuzjazmem.
Przezyl pielgrzymke do Watykanu z grupa pastorow, ktorym udzielil audiencji ktos z kardynalow. To spotkanie wywarlo niezatartewrazenie i wspomnienie w sercu pastora. Kontaktowalismy sie przez telefon az pewnego dnia poprosil bym mu zrobil wycieczke po kosciele dla kolegi pastora z Moskwy. Jak sie potem okazalo byl to biskup Moskiewski i Calej Rosji z ramienia Zwiazku Baptystow, znany obronca praw wierzacych pastor polskiego pochodzenia Orzechowski. Denis rowniez wyznal, ze ma polskie korzenie. Dzieki temu rozmowa odbyla sie bardzo sentymentalnie. Baptysta obiecal przekazac pozdrowienia ode mnie kaplanom katolickim z Moskwy. Ucieszylo mnie to niezmiernie.
6. Sergiej
Gera goscil pewnego razu u siebie w domu pastora Sergieja, ktory podobnie jak on prowadzi domowe zebrania wierzacych i ma pewne klopoty z wladzami za swa podziemna dzialalnosc.
Sergiej ma wyglad Rosjanina. Czterdziestolatek, chudy z wasikiem ciemnowlosy pan, pochodzi z Chorezmu.
Zapraszal do siebie ale choc uplynelo kilka miesiecy jakos zaproszenia nie ponowil wiec znajomosc pozostala niepelna. Byl jednak na rekolekcjach, ktore prowadzilem 8 marca w Taszkienckim kosciele razem z Giera i ponoc byl zadowolony z moich wypowiedzi.
Pewnego razu zglosil sie do naszego kosciola staruszek z Andidzanu, ktory opowiadal, ze go okradziono w Kazachstanie z pieniedzy, zabrano paszport i zmuszano sila do niewolniczej pracy. Prosil o pomoc, by dojechac do domu. Typowa sytuacja dla naciagaczy. Zadzwonilem wiec do Sergieja, by dziadkowi sie przyjrzal i jesli uzna, ze to nie jest oszust, by mu oddal pieniadze na droge, ktore mu dalem albo najlepiej sam zaplacil kierowcy. Sergiej niedawno kupil samochod wiec chetnie sie zgodzil, by mi pomoc w ten sposob. Nazajutrz potwierdzil, ze dziadek nie jest oszustem i ze rzeczywiscie pojechal do Andidzanu.
7. Aleksiej “Jackson”
Aleksiej, ktorego pierwszy raz widzialem na Debowej robil wrazenie nadaktywnego. Rwal sie do mowienia kiedy trzeba i nie trzeba jak prymus w szkole. Z wygladu chudy Tatarzyn z konska szczeka i murzynskimi lokami. Wysportowany. Widzialem go jak glosil gestykulujac podobnie jak Mickel Jackson na koncertach. Ciekawy egzemplarz. Z zawodu nauczyciel wuefu. Z powolania aktor i kaznodzieja. Na codzien prawnik.
Ma ponad czterdziesci lat i dwu doroslych synow.
Jezdzi na rosyjskim rozklekotanym gruchocie i ciagle sie doksztalca.
Zawiozl mnie na uroczystosc sw. Trojcy do Czyrczyka, ktora organizowal pastor Iwan. Po drodze opowiadal jak organizowal kursy “rysowania” w szkolach. Na tych kursach dzieci studiowaly biblie. Kilkakroc milicja wkraczala na te zebrania lub inwigilowala rodzicow ale zawsze udawalo sie przekonac policje, ze to nieporozumienie.
Odwiedzil mnie na oazie i na moja prosbe wyglosil do dzieci slowo na temat celu w zyciu.
Kiedy cel jest to i zyc sie chce. Przywiozl tez film Quo Vadis, ktory niespodzianie nasze dzieci obejrzaly z dobrym skutkiem.
8. Feliks Koreanczyk
Na wielkanocnym spotkaniu pastorow w kwietniu, ktore odbywalo sie na Sergielach u pewnego pastora Uzbeka padla propozycja, by sie pomodlic za katolikow. Podjal sie tej misji koreanczyk Feliks. Chlopak pod trzydziestke. Koreanczycy wygladaja zawsze mlodo wiec robie poprawke o lat 10. Jakis czas potem byl u nas w kosciele ze studentami sergelanskiego Prezbiterianskiego Seminarium Duchownego. To jeden z wielu adeptow. Trzeba przyznac, ze dokonania misyjne Koreanczykow w Uzbekistanie wprawiaja w zdumienie. Ich zyczliwosc dla kosciola katolickiego to niezbadany do konca fenomen i pole do wytrwalej pracy. Juz wspominalem, ze kaznodziejka z Angrenu pozwala swej parafiance chodzic na nasze nabozenstwa i gdy mam gosci zawsze jest gotowa ich przyjac u siebie i poczestowac herbata. Podobnym entuzjasta jest Prezbiterianin Klemens Odwazny, o ktorym za chwilke.
9. Klemens “Odwazny”
Juz wspominalem, ze w tygodniu ekumenicznym bylem z Giera u pastora Klemensa.
To jeden z najbardziej odwaznych pastorow z podziemia “staruszek Klemens”- prezbiterianin, sasiad naszych siostr I charyzmatykow z Karelskiej. Byl niegdys wykladowca ateizmu ale wraz ze zmiana ustroju i rozpadu ZSRS usilnie zajal sie samowyksztalceniem pod kierunkiem pastorow z poludniowej Korei. Przerobil swoj prywatny dom na kaplice i zbieral tlumy chetnych, by poznac Boga. W jego slady poszli dwaj synowie. Wszyscy trzej pracuja w kosciele nielegalnie, tym niemniej sa to ludzie bardzo oddani Chrystusowi. Klemens studiuje literature wszystkich denominacji. Gdy go ostatnio odwiedzalem przyjal mnie jak bliskiego krewniaka pokazujac prawoslawne i katolickie ksiazki jakie wlasnie lezaly na stole.
Bardzo prosil bym mu dostarczyl Katechizm Kosciola Katolickiego.
Pokazywal dokumenty z sadu na podstawie, ktorych zostal nalozony na niego mandat i zakaz dzialalnosci 3 lata temu. Odwolywal sie lecz bez skutku. Prowadzi skromne zycie emeryta. Na niedzielne kazania przychodzi do niego maksimum 10 osob.
10. Iwan z Czyrczyka
Miasteczko Czyrczyk to spora aglomeracja na przedmiesciach Taszkientu w kierunku polnocno – wschodnim czyli w strone malowniczych gor. Tutaj planowana jest budowa nowego miedzynarodowego lotniska. Zycie tu kipi. Swego czasu istniala tu rowniez katolicka wspolnota alesmy oddali budynek Luteranom, ktorych tu bylo wiecej. Rok temu w zwiazku z masowa emigracja niemieckiej diaspory oni zglosili naszemu biskupowi chec zwrotu posesji, my jednak duzo wczesniej utracilismy swa trzodke i poszukiwanie wiernych od zera zdalo sie naszemu Biskupowi zadaniem niewykonalnym.
Zbor pastora Iwana miesci sie na samym koncu miasta Czyrczyka malowniczo nad rzeka, ktorej rwacy nurt niesie blekitna wode do Taszkientu. Pastor jest ojcem trojki dzieci. Bywa we wspolnotach charyzmatycznyh w USA stad jawny dostatek i rozmach budowli i wyposazenia multimedialnego. Potwierdzeniem dostatku jest nigdy nie znikajacy usmiech z nabrzmialych policzkow oraz smialo wysuwajacy sie ze spodni brzuszek. Nie boi sie spiewac pod gitare i to samo robi jego malzonka. Podziwilem te harmonijna pare. Dwoja sie i troja, by wszyscy ktorzy ich odwiedzaja poczuli sie zauwazeni.
11. Stas z Czyrczyka
Dwukrotnie u pastora Iwana napotykalem Koreanczyka w moim wieku, ktory przedstawil sie jako Baptysta i gdy byla intencjamodlitewna za pastorow, ktorzy nie maja rejestracji ale staraja sie o nia on podniosl dlon. Na obiedzie opowiedzial mi pewne szczegoly ze swej pracy. Okazuje sie, ze z zawodu jest inzynierem i udalo mu sie wzniesc duza budowle koscielna. Potem jednak mial sprawe w sadzie na skutek czego byl nawet wieziony i odebrano mu licencje. Opusciwszy wiezienie, od 2002 roku sklada rokrocznie dokumenty na ponowna rejestracje i ma nawet wsparcie hakima, czyli burmistrza, z ktorym sie zna jako inzynier, i z ktorym w mlodosci wspolnie wznosil wiele budynkow. Okazuje sie nawet takiego wsparcia bywa malo. Zebral 5000 podpisow wsparcia rowniez od mieszkancow okolicznych domow. Tego tez okazalo sie za malo. Bylem zdumiony taka wytrwaloscia i oddaniem Stanislawa.
Opowiedzialem mu historie jego patrona Stanislawa Meczennika, a on w zamian przyznal sie, ze imie te nosi pomylkowo, bo gdy wydawano mu paszport urzedniczka sie pomylila i nie chciala poprawiac.
12. Ilja – goral
Dwudziestolatek. Wysoki, przystojny. Metys. Jego babcia polaska Zydowka, ojciec Niemiec. Ma wielki sentyment do Polakow i do taszkienckiego kosciola. Regularnie chodzi na koncerty organowe do naszego kosciola. Lubi tez chodzic po gorach. Ma sporo trudnych sytuacji w zyciu, bo podobnie jak Gera, Sergiej czy Ahmet dziala bez rejestracji i najczesciej w warunkach konspiracji. Towarzyszyl mi w podrozy do Czyrczyka na uroczyste swietowanie Trojcy, czyli Piecdziesiatnicy. Protestanci w krajach sasiadujacych z Rosja podobnie jak Prawoslawni utozsamiaja dwie uroczystosci i lacza w jedno swietowanie Trojcy i Zielonych Swiatek. Po drodze opowiedzial mi on ze wzruszeniem wiele szczegolow ze swej biografii.
13. Bronislaw
Z tym pastorem nie mialem zadnych osobistych kontaktow poza zdawkowymi usciskami dloni, ale zwrocilem uwage na jego zatroskana twarz. Dowiedzialem sie, ze on rowniez byl sadzony i ze jego sporych rozmiarow zbor na wyjezdzie z Taszkientu w kierunku TTZ(Fabryka Traktorow) jest zaplombowany a mimo to ludzie sie tajnie zbieraja.
Podczas zebran zawsze sie trzymal z boku i modlil zataczajac duze kregi wokol pomieszczenia. Lubi bierac sie w jasne garnitury, niewysoki, skupiony.
14. Odwazny Baptysta
Rubaszny blondyn czterdziestolatek.
Na wszystkich spotkaniach staral sie zabierac glos czesciej niz inni. Trescia bylo niezmiennie dodawanie otuchy i twierdzenie, ze “nasza sprawa” sprawiedliwa i Pan Bog o wszystko sie zatroszczy. To wlasnie jemu ostatniego lala wytoczono sprawe sadowa za oboz letni dla dzieci, ktorego szczegolami tak sie przechwalal w Czyrczyku. Odnioslem wrazenie, ze ktos jednak z uczestnikow tych spotkan mogl doniesc na niego. Tym samym swego rodzaju nadmiar pychy i pewnosci siebie zostal ukarany. Moje odczucia byly takie, ze pastor traci poczucie rzeczywistosci i przesadza.
15. Towarzystwo Biblijne
Wspominalem o spotkaniu z Sergiejem z Towarzystwa Biblijnego na ulicy Ferganskiej.
Sergiej z grupa wolontariuszy prowadzi niewielki sklep z literature chrzescijanska. Sa to glownie biblie, kasety i dyski o tresciach religijnych. Nasze spotkanie bylo zdawkowe ale zdolalem sie zorientowac, ze temu czlowiekowi tez sie zyje nielekko. Uzbekistan reglamentuje wwoz religijnej literatury i praktycznie uniemozliwia jej druk na terenie kraju. W autonomicznej Karakalpacji miejscowy Parlament uznal Biblie i film Gibsona za szkodliwe i zabronil kolportaz. Caly transport (kontener) z tekstami Biblii, ktore zostaly wydrukowane na Ukrainie ponad rok stoi na bocznicy. Urzad do spraw religii nie pozwala na otwarcie konteneru. Jedna z motywacji jest, ze w kontenerze znajduja sie uzbeckie tlumaczenia Biblii i teksty dla dzieci.
Czlonkowie Towarzystwa prosili o chocby czesciowe pozwolenie skorzystania z konteneru. Prosili by pozwolono zabrac rosyjskie teksty. Na to rowniez nie ma zgody. Dzialalnosc Towarzystwa Biblijnego takim sposobem napotyka na niespodziewane trudnosci.
Epilog
Zdawaloby sie moznaby wiecej opowiedziec o protestantach z Taszkientu bo sa ich setki.
Tym niemniej moja wiedza nie jest doskonala i nie zawsze sie nadaje do publikacji.
Kazdy kto czyta jest proszony o modlitwe, czyli glownie moralne wsparcie i wszelka inna pomoc. Kosciol katolicki jak juz wspomnialem raczej nie jest na liscie “kosciolow zakazanych”, ale kto stoi niech patrzy by nie upadl. Brak reakcji na “protestancki genocyd” bylby pewnie grzechem zaniedbania.
Byloby nieuczciwie milczec o tym co sie dzieje.
Podobnie jak nieuczciwe bylo milczenie swiata podczas gdy ginelo warszawskie getto i miliony Zydow w Oswiecimiu. Nieuczciwe tez bylo zaniedbanie Europy zyjacej w dostatku i wolnosci za “zelazna kurtyna”. Zaniedbanie w postaci malej troski o losie Polakow i innych ludzi wierzacych glownie w Rosji.
W tamtych czasach swiadomosc jednosci wiary i ruch ekumeniczny byly tylko w zalazku. Dzis dzieki heroicznej milosci Jana Pawla II wobec “braci odlaczonych” mamy na sprawe inny poglad. Warto, by Polska wiedziala, ze chrzescijanom roznych denominacji w dawnych krajach sowieckich zyje sie kiepsko i ze to sie odbywa w “majestacie prawa”i przy zmowie milczenia. Robione jest to pod haslem walki z “prozelityzmem”. Do tego dystyngowanego klubu tradycyjnych religii nie zawsze trafiaja katolicy stad moj apel.
Taki brak reakcji byl dostrzegalny 7 lat temu w Rosji.
Imperium korzysta z tego, ze “laicka Europa” i “Hollywodzkie Stany” nie maja zamiaru “umierac za Gdansk”, czy inne malenkie rozdzierane na kawalki mniejszosci wedle klucza narodowego czy wyznaniowego…
Tak wiec widzimy jak na naszych oczach dokonuje sie “Anschluss” Osetii i Abchazji.
Rozdrapywana na kawalki jest Gruzja. Dokladnie tak samo jak pare lat temu rozdrapano Czeczenie. Wchodzi do arsenalu codziennych zabaw “niszczenie maluczkich”. Nikogo juz nie obchodzi i nie rusza co robi sie w Tybecie czy we “wschodnim-chinskim Turkiestanie”. W Hinduskiej Orissie i w Pakistanie gdzie trwa dramat chrzescijan wypedzanych z domow i palonych w bialy dzien po oblaniu benzyna.
Juz jeden raz bylem ofiara podobnej zmowy milczenia o losie katolickiej mniejszosci w Rosji. W tym samym czasie, gdy wydalano kaplanow a potem do minimum skracano ich wizy, wymagajac od Watykanu kolejnych ustepstw i przesuniec personalnych.
Organizacje broniace praw czlowieka i wolnosci wyznania nie stanely na wysokosci zadania, daly za wygrana. Przelknelismy gorzka pilgulke nietolerancji, bo przeciez w Sudanie czy w Saudyjskiej Arabii jest jeszcze gorzej z prawami czlowieka, ktos powie.
Kogo by martwil brak demokracji w totalitarnej Rosji, w Chinach lub w jakiejs “bananowej republice” czy “bawelnianym imperium” w srodkowej Azji…
Tym niemniej mnie to martwi.
Jest wiele powodow na to, ze podobna zmowa milczenia wobec losu chrzescijan w Uzbekistanie mnie bardzo boli i osobiscie obraza.
Pisze o tym wlasnie w tym czasie gdy na swiecie trwaja obchody misyjnego tygodnia.
Pisze to rowniez w ten sam dzien gdy Ojciec Swiety zaprasza do wspolnego katolickiego domu braci odlaczonych Anglikanow. To wazny signal do wiekszej troski o wszystkich chrzescijan.
To chyba dobra i usprawiedliwiona okazja, by trudne sprawy przypomniec.
x. Jaroslaw Wisniewski – Taszkient 20 pazdziernika 2009