Rozmawiamy z ks. Ryszardem Umańskim, wicedyrektorem częstochowskiego Caritas
Jaki jest wynik ubiegłorocznej, świątecznej akcji “Caritasu” – Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom?
– To 54 tysiące sprzedanych małych świec i 4,5 tysiąca dużych. Część pieniędzy ze sprzedaży pozostało w parafiach, które przeznaczą zgromadzone fundusze na potrzeby charytatywne parafii. W akcji Caritasu uczestniczyły wszystkie parafie z diecezji częstochowskiej. Pieniądze przeznaczyliśmy na kolonie letnie, z tej bezpłatnej formy odpoczynku skorzysta około 600 dzieci. O tym, które z dzieci pojadą, decydują księża z parafii, oni najbardziej orientują się w sytuacji swoich parafian i wiedzą, którzy z nich są w największej potrzebie. Takie kolonie organizujemy co roku.
Jak ksiądz ocenia ubiegły rok w działalności “Caritasu”?
– Jak każdy był bardzo pracowity, ale udało nam się zrobić bardzo dużo. Najważniejsze jest to, że pomagamy codziennie. Można by mówić o wielu akcjach “Caritasu”, ale najistotniejsza jest właśnie ta czyniona każdego dnia. Organizujemy pomoc bezdomnym. Opiekujemy się nimi przez cały rok, mamy dla nich trzy domy, dla mężczyzn, dla rodzin i dla kobiet z dziećmi, w sumie jest to około dwustu osób, codziennie musimy zapewnić im wyżywienie, to nasze główne zadanie.
Ale oczywiście poza tym zajmujemy się też innymi rzeczami, w okresie świątecznym przygotowujemy paczki, na święta Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy, nie tylko w Częstochowie, lecz także w Zawierciu i Radomsku.
Codziennie do siedziby Caritasu przychodzi sporo osób, które wspomagamy finansowo. Płacimy za prąd, światło, za mieszkanie, jeśli np. kogoś chcą z niego wyrzucić. To jest nasza codzienność. Nie zawsze udaje nam się wszystkiemu sprostać, ale staramy się kupować także lekarstwa, jeśli tylko ktoś dostarczy nam recepty. Mamy Stację Opieki Pielęgniarskiej “Caritas”, trzy pielęgniarki dojeżdżają codziennie do swoich pacjentów, mamy ich około 20. To jest stała pomoc. Ale bierzemy udział we wszystkich akcjach, które organizuje “Caritas” w ogóle. Pospieszyliśmy z pomocą ofiarom tsunami z Azji. Po raz pierwszy zorganizowaliśmy wigilię na Starym Rynku, cieszyła się dużą popularnością, było tam prawie 300 osób, w przyszłym roku będziemy to zapewne kontynuować. Przygotowaliśmy też wielkanocne śniadanie i obiad. Ta akcja również była nowym przedsięwzięciem i zamierzamy ją powtórzyć. Organizowaliśmy koncert charytatywny z udziałem zespołu “Śląsk”. Otworzyliśmy ogrzewalnię dla bezdomnych, Dom Miłosierdzia. Zawsze przed świętami robimy zbiórki żywności, mamy wolontariuszy chętnych do tej pracy.
Jak nasze miasto wypada na tle innych diecezji?
– Na pewno nie jesteśmy najlepsi, jeśli chodzi o zaangażowanie charytatywne ludzi, ale też nie jesteśmy na końcu. Jest wielu ludzi, którzy pomagają, wrażliwych na potrzeby drugiego człowieka. Może trochę w tym naszej winy, ze nie wychodzimy do ludzi. Za mało jest akcji na zewnątrz, dobrze nagłośnionych medialnie. Ale “Caritas” czyni codziennie wiele dobrego. I nie zawsze jest to medialne. Mamy pod opieką wielu bezdomnych, których, z oczywistych powodów, nie możemy pokazać w telewizji. Wymaga tego nie tylko dyskrecja, ale także pewne ewangeliczne zasady.
Czy “Częstochowa to dobre miasto”?
– Chciałbym, aby miasto było godne tych słów, które wypowiedział Ojciec Święty. Mam nadzieję, ze nasze działania ku temu zmierzają.
Działa ksiądz nie tylko w “Caritasie”, lecz także w Towarzystwie Patriotycznym “Kresy”.
– Nieformalne działamy już prawie osiem lat, a jako stowarzyszenie od roku, organizujemy kolonie na Białorusi, by zebrać na nie pieniądze, przygotowujemy na przykład bale charytatywne, wieczory kolędowe. Nie mamy stałej liczby członków, ale kilku zapalonych działaczy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała
ANNA WOJTYSIAK