MYŚLENIE NIE BOLI
Wybory tuż, tuż. Niezależnie od tego, (o czym w Internecie coraz głośniej) czy Trybunał Konstytucyjny zakwestionuje cały kodeks wyborczy, czy tylko jego najbardziej kontrowersyjne przepisy, wybory się odbędą i partie już zaczynają ostrą kampanię. Liderzy jeżdżą po Polsce, spotykają się z wyborcami i obiecują. Normalka. Tylko żeby tym razem przed podjęciem decyzji o wyborze kandydata większość zechciała pomyśleć. Nie, nie uważam, że Polacy są głupcami, uważam, że są tak indoktrynowani przez media (właściwie już wszystkie są z grupy zaprzyjaźnionych, jak chciał Mistrz W.), że po prostu nie nadążają za tym, co się dzieje.
Życie daje w kość. Ceny rosną, płace nie. Kredyty trzeba spłacać, a że wakacje, więc dobrze byłoby, by chociaż dzieci gdzieś pojechały. Jak w takiej codziennej walce o normalność znaleźć czas i siłę na czytanie różnych gazet, szukanie prawdziwych informacji? Łatwiej (mając na uwadze zdrowie psychiczne) uciec od problemów w kolejny program rozrywkowy, często poprzedzony informacjami, które wciskają się do głowy najczęściej w trakcie kolacji. Powtarzane ileś razy nabierają wiarygodności i stają się opinią słuchacza. Czy jest jakiś antidotum? Jest. Te ponad 100 tysięcy ludzi na Jasnogórskich Błonach w drugą niedzielę lipca, to nie toruńska sekta, jak chcą niektórzy. Warto samemu sprawdzić i poświęcić, choć jeden wieczór, nawet tuż przed snem. Posłuchacie ludzi mówiących zupełnie innym językiem o sprawach, które inne media dawno uznały za „obciachowe”. Odnajdziecie w nich swoje życie ze wszystkimi rozterkami i problemami. Poczujecie, że wcale nie jest tak źle, jeśli tylko jest nadzieja. Co nie mniej ważne, mówią tam o niej i ci, co wierzą w Boga i ci, co nie wierzą. Bo to właśnie w Radio Maryja panuje prawdziwa tolerancja. Prawdziwa, bo nie wynika z politycznej poprawności, tylko jest skutkiem przyjęcia nauki o ponad dwutysięcznej tradycji. Zakończę, bo trudno mi się powstrzymać, dwoma informacjami z soboty – 9 lipca br.
Pierwsza informacja: „Sobotni kongres kobiet prawicy w warszawskim hotelu Hilton był dla przybyłych tam zwolenniczek PiS-u doświadczeniem, które na długo pozostanie w ich pamięci. I nawet nie chodzi o przemówienie Jarosława Kaczyńskiego, który zapewniał je o jego wyjątkowej determinacji w walce o prawa kobiet. Największe emocje wyczuwało się na sali dopiero wtedy, gdy wyemitowano aktywistkom film o Marii Kaczyńskiej” (za stroną internetową „Faktu”).
I druga: „Partia Kobiet (PK) w ofensywie i to pod mocnym hasłem „Przyczep sobie ptaszka. – Akcja powstała, jako owoc dyskusji o sytuacji kobiet w Polsce. Na jednym z zebrań członkiń Partii Kobiet zastanawiałyśmy się, czego brakuje nam, kobietom, że wciąż jesteśmy dyskryminowane – wspomina Izabela Stawicka, pomysłodawczyni akcji, która jest też radną warszawskiego Mokotowa. Jak dodaje, po burzliwej dyskusji działaczki PK doszły do wniosku, że niczego im nie braku, oprócz „ptaszka”.
……Partia Kobiet liczy, że „ptaszek” stanie się „symbolem polskiego kłamstwa o równouprawnieniu, podobnie przed laty opornik był symbolem Solidarności”. (za Onet.pl) – ani słowa o aktywistkach, zwolenniczkach, są tylko zatroskane ważnymi sprawami działaczki w przeciwieństwie do rozdygotanych emocjonalnie masochistek, z upojeniem oglądającym wspomnienia o ofiarach smoleńskiej katastrofy. No ile można o tym Smoleńsku, ile?
ANNA DĄBROWSKA