Policja na wokandzie


PROCES O ZNIESŁAWIENIE

Częstochowski sąd prowadzi niecodzienną sprawę, w której stroną poszkodowaną jest prokuratura i policja. Dwoje prawników i dwóch funkcjonariuszy oskarża mieszkańca Lublińca o zniesławienie.

Ta smutna historia zaczęła się pod koniec lat 90., kiedy w szpitalu w Oleśnie zmarła żona jednego z mieszkańców Lublińca. Nie mogący pogodzić się z utratą małżonki Joachim S. oskarżył oleskich lekarzy o błędy popełnione w trakcie jej leczenia i zgłosił sprawę do prokuratury. Po umorzeniu postępowania, S. słał kolejne odwołania i pisał skargi do różnych instytucji. Niestety, tym razem także bezskutecznie. Ostatecznie, w 2000 roku, S. powiadomił policję, że skradziono mu lek dla żony, który sam wynalazł.
Gdy lublinieckiej policji i prokuraturze nie udało się znaleźć złodzieja, Joachim S. całkowicie się załamał. Nazywając „bandytami”, zaczął oskarżać funkcjonariuszy i prokuratorów o zmowę ze złodziejem lekarstwa, wysyłał piętnujące pisma do naczelnych instytucji państwowych i posłów oraz rozdawał mieszkańcom Lublińca pisma z donosami na konkretne osoby. Wstrząśnięci całą sytuacją policjanci poprosili o pomoc prokuraturę.
W 2004 roku sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Gliwicach, sporządzając akt oskarżenia w imieniu czworga lublinieckich policjantów i prokuratorów. Trzy lata później przekazano ją częstochowskiemu sądowi. Na pierwszej rozprawie S. skierował wniosek o skierowanie procesu do innego sądu. Na dwie kolejne (grudzień 2007 i styczeń 2008) nie przybył. Ponieważ nie można mu odczytać aktu oskarżenia, częstochowski trybunał zostaje zmuszony do doprowadzenia pozwanego siłą. Ten jednak zniknął. – Wydaje mi się, że po tym załamaniu, które przeżył, nie umie się teraz odnaleźć w rzeczywistości. Być może trzeba będzie skierować go na przymusowe badania psychiatryczne – rozważał 22. stycznia częstochowski sędzia podczas trzeciej nie odbytej sprawy, na którą S. nie stawił się.
Jeśli policji uda się odnaleźć Joachima S., proces najprawdopodobniej będzie miał charakter zamknięty.

ŁUKASZ STACHERCZAK

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *