Warto żyć i pracować dla takich chwil. Są wyjątkowe i wcale nie muszą zdarzać się rzadko.
Teatr swój tworzę…
Jak to się dzieje, że drobna, eteryczna kobieta, potrafi skupić wokół siebie niemal stuosobową grupę młodych ludzi, zapalić w nich miłość do polskiej literatury i historii, tak wielką, że wbrew modzie słuchają i czytają, by później dać nam chwile wielkich, nieudawanych emocji. To ogromny talent, ale również wysiłek. O tym, że efekty pracy wspaniałe mogliśmy się przekonać w sobotę, 10 marca, w Auli Głównej Akademii Polonijnej, gdzie Miejski Teatr Źródło z Radomska pokazał sztukę „Do winy się nie poczuwam…” opowiadającą historię Konspiracyjnego Wojska Polskiego i jego dowódcy Stanisława Sojczyńskiego – „Warszyca”. Patronujący spektaklowi poseł Szymon Giżyński, dzięki którego inicjatywie Teatr Źródło znów zawitał do Częstochowy, witając widzów i przedstawiając artystów, powiedział: Czcimy dzisiaj w sposób szczególny pamięć Żołnierzy Wyklętych – polskich bohaterów narodowych, którzy oddali swe młode życie w imię świętych wartości: Bóg, Honor, Ojczyzna. (…) Wspólne przeżywanie tego patriotycznego misterium, to nie tylko nasz obowiązek, lecz także – z naszej strony – akt czynnego patriotyzmu, dla dobra obrony polskiej tożsamości narodowej.
Salut bohaterom
Częstochowianie mieli jedyną i niepowtarzalną okazję zobaczyć pierwszy w Polsce spektakl o Konspiracyjnym Wojsku Polskim. Nikt przedtem nie mógł zobaczyć i poczuć jak rodziła się największa Armia Konspiracyjna działająca na obszarze trzech województw w latach największego komunistycznego terroru, który, czczeni przez niektórych „inżynierów dusz”, sowieccy enkawudziści stosowali wobec najlepszych, najwierniejszych Polsce żołnierzy. „Do winy się nie poczuwam…” to najnowsze dzieło Miejskiego Teatru Źródło z Radomska. Scenariusz spektaklu, w oparciu o materiały łódzkiego Oddziału IPN napisała pani Danuta Zawadzka, ona również jest jego reżyserem. Teksty, którymi mówią aktorzy dramatu, to autentyczne słowa historycznych bohaterów. Byli tak samo młodzi, jak ci, którzy przywracają Ich – nam dziś. Wybrali świadomie swój los, bo nie mogli inaczej, bo wtedy Bóg, Honor, Ojczyzna, nie były pustymi słowami. Ich treść formowała się w sercach i duszach, wiarą i tradycją przekazywaną w rodzinnych domach, szkołach, kościołach. Choć były to czasy trudne i złe, pięknych, dobrych i wielkich ludzi starczyło, aby Polska przetrwała. I tak, jak wtedy Oni o Polskę wolną – choć Bogu dzięki, innymi metodami i nie za taką cenę – młodzi aktorzy Teatru Źródło walczą dziś o pamięć, o najlepszych synach swojej ziemi rodzinnej. Starają się odkłamywać ich historię, życiorysy, utrwalić w świadomości kolejnych pokoleń.
Godziny prawdziwych wzruszeń
Aula główna Akademii Polonijnej zmieniła się tego wieczoru w salę teatralną. Scena, zagospodarowana na potrzeby spektaklu z każdą z siedmiu scen zmieniał się: z Kwatery „Warszyca” w pole walki o radomszczańskie więzienie UB, salę sądową, celę skazanych na śmierć czy wreszcie mieszkanie Stanisława Sojczyńskiego. Zmienna scenografia, podkreślona odpowiednim tłem muzycznym, stworzyły klimat, który jeszcze bardziej podkreślał sens wypowiadanych słów, ich wagę, kryjące się za gestami emocje. Każdy, kto tego wyjątkowego wieczoru znalazł się na widowni Teatru Źródło, dzięki perfekcyjnie przygotowanemu – zarówno pod kątem scenografii i reżyserii, jak warstwy dialogowej – spektaklu, przeżył swego rodzaju patriotyczne misterium. Wiem, że to patetyczne słowa, ale nie ma innych dla oddania tego co sama przeżyłam. Sądząc po reakcji sali – trwająca z pewnością kilkanaście minut, owacja na stojąco – nie tylko ja. Jak pisać inaczej, kiedy świeżo w pamięci są sceny skazywania śmierć młodych chłopców? Skoro wiem, że naprawdę zginęli, że Polacy – jak ja i oni, wydłubywali im po śmierci oczy, łamali kości, obcinali języki…. . To nie kolejny, krwawy, amerykański film, to się naprawdę zdarzyło i nie zmieni tej historii nikt, choćby nie wiem, jak bardzo chciał. Tych pięćdziesięciu młodych aktorów utwierdziło mnie w tym przekonaniu, za co im z całego serca dziękuję! Nie będę wyróżniała kogokolwiek spośród aktorów, wszyscy byli doskonali! Od tych najmłodszych 10-11 letnich do tych najstarszych – niespełna trzydziestoletnich. Najważniejsze co trzeba o nich powiedzieć – im się chce! Nie mają motywacji finansowych – nikt im nie płaci za granie. Mają w sobie z pewnością siłę swych radomszczańskich przodków, którzy tak mocno ukochali swoją ziemię, swoją Ojczyznę, że starczy tej miłości jeszcze na kilka pokoleń. Pod jednym wszakże warunkiem – że spotkają na swej drodze Danusię Zawadzką. Nauczycielka, pasjonatka, drobna kobieta o wielkim sercu. Jest bardzo prawdziwa w swym przeżywaniu świata, kontaktach z ludźmi i pewnie właśnie to spowodowało, że stała się niekwestionowanym autorytetem dla swych wychowanków i podopiecznych.
AD