Mijają dwa miesiące od otwarcia Filharmonii Częstochowskiej. Koncerty nabierają rozpędu, ale nie brakuje perturbacji. Rozmawiamy z dyrektorem Filharmonii Ireneuszem Kozerą.
Panie Dyrektorze jak pracuje się w zmodernizowanej świątyni muzyki?
– Najważniejsze, że już pracujemy w nowym budynku. Co prawda nie wszystko jest jeszcze wykończone, zdołaliśmy instytucję otworzyć. Festiwal im. Hubermana na inaugurację przebiegł sprawnie i na wysokim poziomie artystycznym. Mamy też imię instytucji. Początek był czasem ogromnej pracy dla całego zespołu, tym bardziej cieszy nas dobra frekwencja publiczności. Nie chcemy jej stracić, więc z pewnością zaoferujemy ciekawe propozycje na kolejne miesiące.
Filharmonia musi zrealizować wyjątkowo napięty plan koncertów i imprez. Tych koncertów musi być chyba więcej niż dni w roku. Dacie radę?
– Może to lekka przesada, ale istotnie koncertów musimy zrealizować sporo. Choć najważniejsze dla mnie jest to, by instytucja żyła i przynosiła zadowolenie melomanom.
Słyszy się o pewnych niedociągnięciach remontowych. Ponoć już dach przecieka? Czy to nie zagraża pracy instytucji?
– Wszystkie formalne sprawy zostały zakończone, ale jak to bywa przy nowych inwestycjach zawsze jakieś usterki się pojawiają. Będą musiały być usunięte, choć przyznaję jest to o tyle trudne, bo nie możemy odstąpić od zaplanowanych imprez. Całością koordynuje Urząd Miasta.
Zdziwienie wzbudził fakt, że nie wymieniono bocznej boazerii w sali koncertowej. Stanowi to kontrast z nową sceną i muszlą. Dlaczego tak się stało?
– Akustyka po modernizacji muszli koncertowej zdecydowanie się poprawiła, co potwierdziły badania specjalistów z Wrocławia. Boazeria została i w sumie dobrze się stało, bo tworzy bardzo dobre warunki dźwiękowe.
Co obecnie Pana zdaniem jest największym atutem budynku?
– Wrażenie robi ogólny wygląd gmachu, ale przede wszystkim poprawiła się jego estetyka i funkcjonalność. Muzycy mają własne garderoby, czyli lepsze warunki do pracy. Istotnym elementem jest nowa sala prób ze świetnymi parametrami akustycznymi, mogło by tam powstać nawet studio nagrań.
Czy filharmonicy doceniają poprawę warunków koncertowych?
– Owszem, choć kwestia jakości grania w dużej mierze zależy od atmosfery panującej w całej instytucji. Na szczęście sytuacje konfliktowe zostały zażegnane i wszystkim lepiej się pracuje.
Jakie propozycje repertuarowe Państwo szykujecie?
– Atrakcjami będą zapewne koncert zespołu „Raz Dwa Trzy”, występ Chóru Collegium Cantorum i cykl akademickich koncertów kameralnych, a z imprez zewnętrznych: Chór Aleksandrowa czy spektakl „Kwartet”. W przyszłym roku proponujemy nową formę koncertów operetkowych, w wykonaniu naszej orkiestry i zaproszonych solistów.
Czy będzie Państwo sprowadzać spektakle operetkowe z Teatru Muzycznego w Łodzi czy z Warszawy?
– Jest to dość kosztowne i trudne logistycznie, ale już w styczniu będziemy gościć operetkę z Bytomia. Postaramy się ofertę wzbogacić o takie spektakle.
Panie Dyrektorze, co będzie z Festiwalem Gaude Mater?
– Sytuacja jest bardziej skomplikowana niż by się wydawało. Stowarzyszenie Przyjaciół Gaude Mater zastrzegło sobie wzór graficzny i nazwę Festiwalu, więc pod tą nazwą Festiwalu już robić nie możemy. Nie ma żadnego stanowiska Stowarzyszenia jeśli chodzi o porozumienie z Urzędem Miasta. Filharmonia przy tym podtrzymuje gotowość organizowania festiwalu.
Ale chyba już najwyższy czas rozpocząć przygotowania.
– My jesteśmy gotowi, czekamy na decyzję właścicieli znaku. Dziwię się trochę, że doszło do jego zastrzeżenia. Przecież to Filharmonia zorganizowała pierwszy Festiwal Gaude Mater. Ośrodek i Stowarzyszenie powstały później. Dziwi mnie, że ktoś zawłaszcza społeczne dobro.
Uzurpacja?
– Stowarzyszenie było współorganizatorem. Nikt nie przypuszczał, że jego zarząd posunie się do takiego kroku.
Widzi Pan wyjście z tego impasu?
– Dla dobra Festiwalu, Częstochowy i mieszkańców porozumienie powinno nastąpić. Trudno mi dzisiaj wyobrazić sobie Częstochowę bez Festiwalu Gaude Mater. Nie chciałbym, by nieporozumienia rozgrywające się obok Festiwalu, doprowadziły do jego zaniknięcia po dwudziestu paru latach prosperity, tym bardziej, że się on rodził w Filharmonii. Oferta dla pani dyrektor Nowak była. Padła też propozycja przejścia całego zespołu Ośrodka Promocji Kultury do Filharmonii, ale dyrektor nie wyraziła na to zgody. Wytworzyła się sytuacja patowa i w efekcie sprawa Festiwalu jest zwieszona.
Może dość do najgorszego, czyli przejścia Festiwalu do innego miasta?
– Byłoby niedobrze. Problem zrodził się, gdy zaczęto łączyć Festiwal Gaude Mater z Ośrodkiem Promocji Kultury „Gaude Mater”. Nikt z obecnej władzy nie miał ochoty likwidować ani Festiwalu, ani Ośrodka. W interesie częstochowskiego środowiska muzycznego jest ważne, by Festiwal nadal odbywał się w Częstochowie, wszyscy go kojarzą z naszym miastem. Stowarzyszenie musi porozumieć się z Urzędem. Wszystkim, którym zależy na Częstochowie, powinni starać się, by w maju Festiwal znowu zabrzmiał w naszym mieście.
Dziękuję za rozmowę.
URSZULA GIŻYŃSKA