KONCERT W FILHARMONII
W walentynkowy wieczór gmach Filharmonii przywitał częstochowskich melomanów przystrojony czerwonymi sercami. Również zaprezentowany repertuar oparty był na motywach spod znaku Kupidyna. Zagrano utwory o miłości pięknej, zawiedzionej, nieodwzajemnionej, także tej, która „wszystko wybaczy”.
Pod batutą dyrygenta Janusza Przybylskiego orkiestra bez zarzutu sprawdziła się w zróżnicowanym programie, na który złożyły się motywy filmowe, znane polskie piosenki, jak również kompozycje symfoniczne. Do przerwy pierwszoplanową postacią na scenie był baryton Artur Janda, który zachwycił publiczność jako „zimny drań”, wzruszył wykonując „Miłość ci wszystko wybaczy” z repertuaru Hanki Ordonówny i pobudził „Umówiłem się z nią na dziewiątą”. Jego każdorazowy występ nagradzany był gromkimi aplauzami.
Pomiędzy utworami śpiewanymi osamotnieni filharmonicy nie zwalniali tempa, serwując widowni wiele muzycznych doznań w świetnych utworach, jak na przykład „Ta ostatnia niedziela”. W jednej z aranżacji pełniący przez większość wieczoru rolę pierwszych skrzypiec Siergiej Wowkotrub pięknie zagrał na saksofonie, który to występ zadedykował obecnej na sali żonie.
Gwiazdą drugiej części koncertu była znana wokalistka Ewelina Flinta. Wykonała kilka utworów z własnego repertuaru. Duże słowa uznania należą się orkiestrze, która doskonale sprawdziła się także w tej bardziej rozrywkowej propozycji, jaką przygotowali na Walentynki włodarze Filharmonii. Choć nie zabrakło też kompozycji z „wyższej półki” – znakomite tanga Astora Piazzolli czy znany wszystkim motyw z filmu „Love story” cieszyły się wielkim uznaniem wśród przybyłych gości. Na finał wokalistka wspólnie z Arturem Jandą zaśpiewali i zagrali „Przeklnę cię” z Kabaretu Starszych Panów, którego aż podwójne powtórzenie na bis podkreśliło usatysfakcjonowanie całością występu publiczności, która żywiołowo nagrodziła wszystkich artystów oklaskami.
Podsumowując koncert, należy docenić wyjątkową różnorodność jego programu i fakt, że częstochowscy muzycy bez najmniejszych problemów odnaleźli się w tak odmiennych utworach i wykonali je brawurowo. Jak zauważyła na wstępie dyrektor Filharmonii Beata Młynarczyk, to, „że wszystkie piosenki i melodie były o miłości, nie oznaczało, że były monotonne, bo miłość niejedno ma imię, a gusta są różne”. Pani dyrektor dodała wieczorowi również odrobinę swoistego „pieprzu”, przy tym uatrakcyjniając go jeszcze bardziej. Pełniąc z powodzeniem rolę konferansjera, opowiadała dowcipy i anegdoty, mniej lub bardziej pikantne, ale zawsze zabawne i nieprzekraczające granicy dobrego smaku.
Sympatycznie zaprezentowała się Ewelina Flinta, która sceniczną swobodą i nawiązaniem bezpośredniego kontaktu ze słuchaczami zbudowała przyjemną atmosferę podczas występu.
Wszyscy, którzy wieczór Dnia Zakochanych zdecydowali się spędzić w Filharmonii, nie mogli czuć się zawiedzeni. Dodatkowo sześcioro szczęśliwców cieszyło się podwójnymi zaproszeniami na kolację do Restauracji „Hera”, a dwoje biletami na spektakl teatralny, które rozlosowano wśród publiczności.
DeKa