Od niespełna roku stanowisko dyrektora artystycznego Filharmonii Częstochowskiej zajmuje Adam Klocek – dyrygent i wiolonczelista określany przez Krzysztofa Pendereckiego jako „jeden z najbardziej obiecujących dyrygentów młodszej generacji”.
Jednocześnie obejmuje także posadę dyrektora naczelnego i artystycznego Filharmonii Kaliskiej, stanowisko adiunkta Akademii Muzycznej w Krakowie, występuje choć już rzadziej, jako wiolonczelista, i to właściwie zaledwie część spośród wszystkich podejmowanych przez niego zajęć. Laureat wielu konkursów wiolonczelowych od Poznania do Nowego Jorku w rozmowie z „Gazetą Częstochowską” opowie nie tylko o zawodowej stronie swojego życia.
Zacznijmy w takim razie od początków Pana współpracy z muzyką…
– Nauka rozpoczęła się w dzieciństwie. Rodzice nie zmuszali mnie do grania, choć tata, wiolonczelista był koncertmistrzem i solistą w Polskiej Orkiestrze Kameralnej, na czele której stał wtedy Jerzy Maksymiuk. Naukę rozpocząłem w szkole muzycznej I stopnia, kontynuowałem w liceum, a później rozpocząłem studia – to taka typowa droga. Tata bardzo dużo podróżował, więc nie miał czasu, żeby osobiście zająć się moją muzyczną karierą.
Początkowo niechętnie podchodziłem do nauki gry na instrumencie, jednak mając 13 lat naprawdę zdecydowałem się zostać wiolonczelistą. Zacząłem więcej ćwiczyć, zdobywać nagrody na konkursach w Polsce i za granicą . Mając 19 lat wygrałem V Ogólnopolski Konkurs Wiolonczelowy im. Dezyderiusza Danczowskiego i od tego zaczęła się moja droga koncertowa. Rozpoczęły się na poważnie występy na festiwalach muzycznych, w filharmoniach, koncerty z zespołami kameralnymi, recitale.
Postawił Pan na pracę z młodzieżą. Jak to wygląda w praktyce?
– Młoda Polska Filharmonia to projekt, który w tej chwili obchodzi swoją 2. rocznicę. Jego ideą jest przeniesienie na nasz grunt pomysłu powstania narodowej reprezentacji najlepszych polskich młodych muzyków w wieku 15-20 lat, i stworzenia z nich profesjonalnej orkiestry z którą będą ćwiczyć koncertmistrzowie międzynarodowej rangi. Będą jednocześnie solistami i nauczycielami tego projektu. Warsztaty trwają średnio 10 dni, później następuje trasa koncertowa podczas której gramy w filharmoniach na terenie kraju, choć mamy plany, aby w przyszłym roku przekroczyć granice.
Niedawno zakończyliśmy trzecią trasę koncertową w przeciągu tych 2 lat. W przesłuchaniach wybraliśmy ok. 40 osób, i to są rzeczywiście muzycy na bardzo wysokim poziomie instrumentalnym, mimo że są nastolatkami. Współpracuję z tą orkiestrą jako dyrygent. Sponsorem przedsięwzięcia jest pismo „Zwierciadło”, jest to projekt prywatny, nie mamy na to funduszy ani ministerialnych, ani samorządowych. Do tej pory pracowali z nami soliści i koncertmistrzowie Berlińskiej Filharmonii, Izraelskiej Filharmonii a także orkiestra Moskiewscy Wirtuozi.
W jaki sposób projekt „Filharmonia nie gryzie” popularyzuje muzykę poważną?
– W Kaliszu zapoczątkowaliśmy projekt, który nazywa się „Filharmonia nie gryzie”, i tam z powodzeniem łączymy muzykę Orkiestry Symfonicznej z muzyką rockową, folkiem, popem – robimy wspólny projekt i gramy go na estradzie. Współpracowaliśmy już z Zakopower, z Gabą Kulką, Grzegorzem Kupczykiem – liderem grupy Turbo, zespołem klezmerskim i muzykami jazzowymi. Przyciągamy do filharmonii ludzi, którzy nie mają w zwyczaju tam chodzić. W Częstochowie oficjalnie nie prowadzimy tego cyklu, jednak już łączymy style. Za nami koncert zespołu Laboratorium, a przed nami występy noworoczne, autorska wersja „Zemsty Nietoperza” Straussa w autorskim wydaniu, a także koncert Zakopower, zupełnie inny niż ten w Kaliszu.
Jak wyglądają święta w Pana domu?
– Stawiam jak najbardziej na tradycję. Pochodzę z krakowskiej rodziny, gdzie są typowo galicyjskie zwyczaje, od lat są niezmienne. Święta powinny być ostoją tradycji o które powinno się dbać. W naszym życiu już wystarczająco się zmienia. Na pewno nie jest to czas na innowacje.
Każde święta są specyficzne. Nie miałem takich, które uważam za nieudane albo smutne. Lubię góry, i choć święta oczywiście spędzam w domu, to w przerwie między nimi a Nowym Rokiem jeśli mogę, to jestem w górach. Mam przyjemność przyjaźnić się z kompozytorem Zbigniewem Preisnerem i często Sylwestra i Nowy Rok spędzamy w jego domu w gronie przyjaciół, gdzie klimat jest bardzo ciepły i rodzinny.
AG