XX Plener Miejski w Miejskiej Galerii Sztuki
To plener pełen reminiscencji, powrotów do lat dziecięcych i przygód. Przygodą był dla plastyków sam proces twórczy, dla odbiorcy – jest kontemplowanie ich wytworów artystycznych.
Przy całej aurze wspominek dominuje nowatorska myśl. Zerwano bowiem z dotychczasową, grzeczną, nieco nużącą manierą pokazywania zbliżonych – w formie i technice – impresji o Częstochowie. Już sama idea przewodnia pleneru zawarta w tytule „Podglądanie przez dziurkę od klucza” niesie dreszcz emocji. Bo przecież podglądanie z jednej strony jest kontrowersyjne, z drugiej – emocjonujące i rozbudzające zmysły.
Dwadzieścia trzy indywidualności artystyczne wydobyły osobiste przeżycia z przeszłości. Uzyskano to wykorzystując stare fotografie, bliskie sercu maskotki, wyciągnięte z głębokiej szafy torebki, klucze, etc, etc. Twórcy poruszają się jednak pomiędzy wieloma gatunkami artystycznymi i ta różnorodność (choć być może zbyt mocno rozkochano się w kolażach) ożywia prezentację. Efekt dla widza jest arcyciekawy. Wystawa nie jest sztampowa ani nużąca. Jest zaskakująca, nieprzewidywalna. A to przyciąga jak magnez.
Już w progu wabią mocne uderzenia – oryginalna praca rzeźbiarza Mariusza Crząstka „Poszedłem do miasta” i charakterystyczne miękkie rzeźby Małgorzaty Chorodowskiej. Wzruszają fotografie z albumu rodzinnego Jolanty Winiszewskiej, a już najbardziej mała Jola „w białym fartuszku”, zachwycają nastrojowe kolaże Czesława Tarczyńskiego, Beaty Babel-Karankiewicz czy – z nutą dowcipu – Andrzeja Mana.
Na Jacku Sztuce największe wrażenie wywarła Fabryka Zapałek. W obrazie z tysięcy zapałek oddał hołd historii industrialnej Częstochowy i żmudnej pracy zapałkarza. Ciekawą, nostalgiczną instalację (fragment poczekalni czy kawiarni z lat 40. ubiegłego wieku) przygotowała Maria Ogłaza, najbardziej poruszającą i niepokojącą (według niżej podpisanej) – Urszula Łyko-Katus. Jej drzwi do pokoju lalek przywołują skojarzenia z pokojem pełnym dziecięcych strachów. Niepokój niosą również obrazy Anny Wawrykowicz-Żakowicz z lewitującymi kamieniami czy bezdomnym misiem. A jak widzą Częstochowę Agnieszka i Zdzisław Żmudzińscy? Z dominującą rolą Jasnej Góry i swoistym poczuciem humoru. Metaforą zaciekawiają gobeliny-płaskorzeźby Jadwigi Wosik, a malowniczością uliczek i kościołów pastele Władysława Ratusińskiego i Cecylii Szerszeń.
URSZULA GIŻYŃSKA